Od 2019 r. w Wielkopolsce przeprowadzono 70 tys. zabiegów usunięcia zaćmy. Kolejki skróciły się o połowę

  1. • Po widocznym w 2020 r. załamaniu w liczbie zabiegów usunięcia zaćmy, w ubiegłym roku sytuacja zaczęła się poprawiać. W 2019 r. wykonano w regionie 30 tys. takich zabiegów, rok później 19 tys., a w ubiegłym roku 22 tys.
  2. • Liczba pacjentów kwalifikowanych do usunięcia zaćmy w 2021 r. była niemal taka sama, jak przed trzema laty.
  3. • Pozytywne zmiany po wprowadzeniu nowych zasad dotyczących operowania zaćmy widać m.in. w liczbie pacjentów oczekujących na zabieg. Pod koniec 2019 r. było ich w Wielkopolsce 10,5 tys., a pod koniec lutego tego roku – 5,5 tys.

Wielkopolski Oddział Wojewódzki NFZ przygotował analizę, w której przygląda się świadczeniom okulistycznym, w szczególności zabiegom usunięcia zaćmy. Fundusz wziął pod uwagę lata 2019-2021 i sprawdził, jak w tym okresie wielkopolskie podmioty radziły sobie z realizacją tego rodzaju leczenia.
Od początku 2019 r. zabiegi usunięcia zaćmy w wielkopolskich placówkach przeprowadzano ponad 71 tys. razy u 60 tys. pacjentów (niektórzy mogli przejść najpierw zabieg na jednym oku, a następnie na drugim). Usunięcie zaćmy jest wykonywane zarówno w trybie jednodniowym, gdzie pacjent tego samego dnia trafia do placówki i ją opuszcza oraz w trybie dłuższych hospitalizacji, które powinny mieć miejsce tylko wtedy, gdy jest to niezbędne.
Łącznie w 2019 r. wykonanych zostało niemal 30 tys. zabiegów usunięcia zaćmy. Następnie w 2020 r., gdzie na liczbę udzielanych świadczeń istotnie wpływała sytuacja epidemiczna, zabiegów było niecałe 19 tys. Wielu pacjentów w obawie przed ryzykiem zakażenia koronawirusem nie decydowała się wówczas na pobyt w szpitalu, a nie bez znaczenia były także czasowe ograniczenia w funkcjonowaniu oddziałów (a czasem również całych szpitali) przeznaczonych do leczenia pacjentów z COVID-19.
W 2021 r. sytuacja zaczęła wracać do normy, a liczba zabiegów wzrosła. Wykonano ich 22 tys. na łączną kwotę 41,5 mln zł. W latach 2019-2021 finansowanie tych zabiegów przez WOW NFZ wyniosło razem ponad 130 mln zł.
Najwięcej zabiegów w ubiegłym roku przeprowadził Szpital Kliniczny Przemienienia Pańskiego UM w Poznaniu. Odnotował ich 1,8 tys. Niemal 300 mniej sprawozdał ZZOZ w Ostrowie Wielkopolskim, a na trzecim miejscu znalazł się Wojewódzki Szpital Zespolony w Koninie z liczbą ponad 1,4 tys. zabiegów.
Zabieg usunięcia zaćmy z refundacją z NFZ nie jest jednak wykonywany wyłącznie w publicznych placówkach. Na 4. miejscu pośród wszystkich 27 placówek oferujących ten zabieg w Wielkopolsce, znalazła się Chirurgia Poznańska z 1,1 tys. zabiegów. Na kolejnych miejscach, również z ponad tysiącem hospitalizacji są jeszcze: ER-MED oraz Optegra Polska.
Warto odnotować, że w 2019 r. liderem w liczbie zabiegów był Wielospecjalistyczny Szpital Miejski im. J. Strusia w Poznaniu, przeprowadzając ich wówczas ponad 2 tys. W 2020 r. był jednak głównie placówką zajmującą się leczeniem przede wszystkim pacjentów z COVID-19. Podobnie było do końca czerwca 2021 r. Przez kolejne pół roku „zdążył” jednak wykonać 862 zabiegi, co dało 13. miejsce w Wielkopolsce.
Dobrą oznaką jest również fakt, że w ubiegłym roku lekarze przeprowadzili niemal tyle samo wizyt kwalifikacyjnych, co w niepandemicznym 2019 r. Było ich 10,7 tys. wobec 11,1 tys. dwa lata wcześniej i 8,4 tys. w 2020 r. Czytaj dalej →

„Matematyczny sitcom”. Część 4 – Podkoszulek na zmarnowanie

Jak z „5” i „3” uzyskać… „1”? Dziadek nieustannie wymyśla matematyczne zagadki. Jest w stanie nawet poświęcić swój ulubiony podkoszulek. Czy tym razem Kasia wymyśli rozwiązania?
„Matematyczny sitcom” to serial, w którym edukatorzy Małopolskiego Centrum Nauki Cogiteon udowadniają, że „królowa nauk” potrafi zaskakiwać. Czytaj dalej →

Warszawa: „Świat bez oczu” – Spektakl teatru tańca dla dzieci z niepełnosprawnością wzroku

Kameralny i interaktywny spektakl taneczny „Świat bez oczu”, stworzony z myślą o młodych widzach z niepełnosprawnościami wzroku w wieku 1-6 lat, na jedynych pokazach w Warszawie już 20-21 marca 2022. Przedstawienie otwiera trasę w ramach międzynarodowego projektu International Inclusive Arts Network „Making Waves”realizowanego dzięki wsparciu Perform Europe, którego polskim partnerem jest Teatr 21. Czytaj dalej →

Для сліпих біженців з України запрацював спеціальний телефонний номер

потребують підтримки. Інфолінія працюватиме з понеділка по п’ятницю з 8.00 до 16.00 за номером телефону: +48 536 434 692. Співробітники Асоціації PZN будуть надавати необхідну інформацію щодо:
– номерів телефонів закладів, що пропонують житло,
– можливості зарахування дитини до спеціальної школи та освітніх центрів для сліпих та слабозорих дітей,
– можливості отримання офтальмологічної консультації в Центральній Реабілітаційно-лікувальній Клініці,
– контактів та даних інших служб надання допомоги,
– інших питань допомоги для сліпих та слабозорих людей. Czytaj dalej →

Wdówik: „Nie możemy milczeć! Wojna dotyka też osoby z niepełnosprawnościami”

Przebywający w Paryżu na unijnej konferencji, poświęconej poprawie dostępności, Pełnomocnik Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych Paweł Wdówik przedstawił apel polskiego Rządu, dotyczący wsparcia działań podejmowanych przez Polskę na rzecz obywateli Ukrainy, z uwzględnieniem trudnej sytuacji osób z niepełnosprawnościami.
Prezydencja francuska w Radzie Unii Europejskiej zorganizowała 9 marca w Paryżu ministerialną konferencję pt. „Poprawa dostępności i dostępu do praw, wdrażanie strategii UE na lata 2021-2030”.
Europejskie priorytety
Konferencja jest okazją do podniesienia m.in. takich tematów, jak sytuacja zdrowotna na świecie, kwestie włączenia społecznego, uczestnictwa i równego dostępu do wysokiej jakości edukacji, pracy i opieki, dotyczące zwłaszcza osób z niepełnosprawnościami. Należą one do najważniejszych priorytetów europejskich.
Uczestnicy omówili sposoby wykorzystania dotychczasowych osiągnięć i dalszego zwiększania udziału w życiu społecznym osób z niepełnosprawnościami w ramach nowej europejskiej Strategii na rzecz praw osób niepełnosprawnych na lata 2021–2030.
Polskę reprezentuje wiceminister Paweł Wdówik, Pełnomocnik Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych, który podczas konferencji zabrał głos w drugim panelu pt. „Improving employment and education opportunities in a more inclusive EU”.
Ponadto wiceminister Wdówik w świetle aktualnej sytuacji w Ukrainie przedstawił apel polskiego Rządu, dotyczący wsparcia działań podejmowanych przez Polskę na rzecz obywateli Ukrainy: Wobec wydarzeń dziejących się za „drzwiami naszego europejskiego domu” nie możemy milczeć o jeszcze trudniejszej sytuacji osób z niepełnosprawnościami, uciekającymi przed zagrożeniami, jakie niesie za sobą wojna i jej konsekwencje – napisano w apelu. Czytaj dalej →

RPO: Niezbędne większe wsparcie dla uchodźców z Ukrainy z różnymi niepełnosprawnościami

Według oficjalnych szacunków w Ukrainie przebywa 2,7 mln osób z niepełnosprawnością. Należy zakładać, że jakaś część przekroczyła lub ma zamiar przekroczyć granicę polsko-ukraińską.
Dlatego Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca uwagę minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg na szczególne potrzeby i konieczność udzielania wsparcia osobom z niepełnosprawnościami, które przybywają do Polski po agresji Rosji przeciwko Ukrainie.
Prosi też o poparcie wysiłków w celu uruchomienia korytarza humanitarnego, podejmowanych na szczeblu europejskim oraz przez organizacje społeczne w celu zapewnienia możliwości bezpiecznego opuszczenia  Ukrainy. Czytaj dalej →

Redakcja poleca: Do zobaczenia. Opowieści niewidomych kobiet

Od czasu do czasu staramy się Państwu polecać ciekawą pozycję, która ukazuje się na rynku wydawniczym i merytorycznie powiązana jest ze środowiskiem osób niewidomych.
Tym razem proponujemy Wam książkę Kamila Pietrowiaka pt. „Do zobaczenia. Opowieści niewidomych kobiet”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Quaestio. Korzystając z okazji dziękujemy wydawnictwu Quaestio za umożliwienie publikacji tego materiału.
W jaki sposób kobiety, które nie posługują się wzrokiem, odnajdują się w „świecie widzących”? Jak rozumieją i wcielają normy, zakazy i nakazy kultury wizualnej, w tym wymogi dotyczące wyglądu i urody? Jak radzą sobie ze społecznymi oczekiwaniami i rolami związanymi z kobiecością? Jak budują partnerskie czy małżeńskie relacje? Jak realizują się w roli matek?
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w opowieściach jedenastu niewidomych kobiet. Bohaterki różnią się między sobą pod wieloma względami – okoliczności utraty wzroku, wieku, wykształcenia, miejsca zamieszkania, światopoglądu, relacji rodzinnych, kariery zawodowej. Tym jednak, co łączy zebrane historie, jest niezwykła otwartość i szczerość rozmówczyń, które zdecydowały się odsłonić bardzo osobiste i niekiedy trudne doświadczenia.
A zatem spotkajcie się z Emilią, rzucającą się na życie jak na wodę, marzącą o wystawieniu na scenie własnego monodramu. Wybierzcie się na spacer z Olą, samotną mamą czwórki dzieci, która woli działać niż rozmyślać. Posłuchajcie Elżbiety, która w wieku 66 lat musiała od nowa zacząć naukę życia. Dajcie zagadać się Kindze, która coraz śmielej mówi o swojej orientacji seksualnej. Usiądźcie z Beatą, która cała jest macierzyństwem, cierpliwością i uporem. Proszę, poznajcie się.
Partnerzy: Fundacja Katarynka, Niewidzialna Wystawa,
Fundacja na Rzecz Osób Niewidomych i Słabowidzących VEGA
Prace nad książką zostały zrealizowane w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Książkę można bezpłatnie pobrać w ramach wolnego dostępu na stronie internetowej wydawnictwa: www.quaestio.com.pl Czytaj dalej →

Jaskra prowadzi do nieodwracalnej ślepoty – zbadaj się i ochroń wzrok!

Od 6 do 12 marca w gabinetach w całej Polsce
trwa akcja bezpłatnych badań!

Z okazji Światowego Tygodnia Jaskry w wybranych gabinetach okulistycznych
w całym kraju bezpłatnie i bez skierowania można zbadać się w kierunku jaskry.
Z badań skorzystać mogą wszystkie osoby, które nie odwiedziły okulisty przez ostatni rok i nie mają zdiagnozowanej tej choroby. W tegoroczną inicjatywę zaangażowały się 63 gabinety z 15 województw i 35 miast. Lista gabinetów dostępna jest na stronie:
https://www.tydzienjaskry.pl/lista-gabinetow. Czytaj dalej →

Jak radzić sobie z niepokojem wywołanym wojną w Ukrainie

Wojna, która toczy się tak blisko, ma prawo nas przerażać. Pomaganie daje poczucie sprawczości, a to zmniejsza lęk. Lepiej jednak uważać, by nie nadużywać siebie – wtedy pomoc będzie skuteczna na krótko, a za chwilę sami będziemy potrzebowali pomocy – aż któregoś dnia zaczniemy się zastanawiać, czy w ogóle warto żyć w takim świecie – zwraca uwagę Iza Barton-Smoczyńska, psycholog-traumatolog z Centrum Terapii Dialog.
Zacznijmy od wyjaśnienia: co to jest lęk?
To reakcja na sytuację, która wywołuje bardzo silne emocje, to naturalna odpowiedź naszego organizmu na zagrożenie. Pojawia się, żebyśmy umieli lepiej przygotować się do działania, mogli „zorganizować” energię na to działanie. Lęk jest bardzo silnym pobudzeniem, który czujemy w całym ciele – to mocniejsze bicie serca, odczuwalne napięcie mięśniowe, przyspieszony oddech. To pobudzenie (mobilizacja) zmusza nas do tego, żebyśmy przeanalizowali rzeczywistość, dostrzegli zagrożenie i podjęli najlepsze dla nas działanie. Generalnie więc lęk – chociaż jest nieprzyjemnym doznaniem – ma nam służyć.
Niestety, kiedy jest zbyt duży, zbyt intensywny, może nie być adaptacyjny. Sytuacja jest nagła, tracimy kontrolę i nie potrafimy jej odzyskać, bo np. nie wiemy, w które źródła informacyjne mamy wierzyć albo informacje są sprzeczne lub zwyczajnie nie mieszczą nam się w głowie, nie akceptujemy ich, burzymy się przeciwko nim. A sytuacja wymaga od nas działania. Lęk ma nam w tym pomóc, ale gdy jest zbyt intensywny, zbyt nagły, zalewający działamy instynktownie, impulsywnie. Dochodzi do nadreaktywności układu limbicznego.
Wojna to sytuacja, w której powinniśmy się bać, to jest naturalna reakcja, ma wzbudzać niepokój i lęk, bo niesie ze sobą zagrożenie. Jednak powinniśmy też umieć coś z tym lękiem robić, korzystać z niego, wykorzystać go jako powód do działania. Kłopot polega na tym, że on czasem popycha nas do działań zastępczych.
Co wtedy?
W takiej sytuacji powinniśmy zrobić wszystko, by oswoić ten lęk, abyśmy mogli skupić się na dokonywaniu realnej oceny sytuacji i dostosowywaniu się do niej. To wymaga chwili zatrzymania się, refleksji, podjęcia decyzji: czy mam teraz dać komuś schronienie u siebie w domu? Mam tego od siebie wymagać mimo tego, że się boję? Czy może moje działanie powinno pójść w inną stronę, np. wesprzeć kogoś ciepłym posiłkiem albo wpłacić datek, który przysłuży się zmianie sytuacji uchodźców lub tych, którzy walczą o swój kraj?
Jeśli nie odpowiemy sobie na to pytanie świadomie, to nasze reakcje mogą być automatyczne, np. ze strachu przed tym, co może się zdarzyć, wykupimy całą mąkę, cukier, benzynę w poczuciu, że to zapewni nam bezpieczeństwo. Tymczasem wcale się nie zabezpieczymy, tylko zabierzemy innym to, co jest im potrzebne i wywołamy dodatkowy niepokój. Bardzo trudna jest realna ocena tego, czy to, co czuję, jest lękiem sygnałowym, czyli mówi mi, że coś może się wydarzyć, ale dotyczy przyszłości, czy jest to lęk przedmiotowy (automatyczny) oznaczający przekroczenie moich granic, gdy muszę działać automatycznie i bez zastanawiania się, zgodnie z zasadą: atakuj albo uciekaj. Muszę umieć rozróżnić co to za lęk, analizować rzeczywistość i definiować co jest do zrobienia.
Podsumowując: lęk w swoim pierwotnym znaczeniu ma być dla nas sygnałem, że być może to. co robiliśmy do tej pory, nie jest skuteczne i by przetrwać, musimy coś zmienić. To energia, która ma sprawić, że skorygujemy nasze działanie, choć nie da nam odpowiedzi, co konkretnie mamy zrobić.
Od lęku krótka droga do paniki. Kiedy o niej mówimy?
Panika to bardzo intensywny lęk napadowy, z silnymi objawami somatycznymi, którego charakterystyczną cechą jest przekonanie, że zaraz stanie się coś bardzo złego, oszaleję albo umrę. Panika jako doznanie odłącza nas rzeczywistości, skupiamy się wtedy wyłącznie na sobie. Trwa najczęściej około 20 minut i często wiąże się z przekonaniem, że znaleźliśmy się w sytuacji totalnego zagrożenia życia.
Najczęściej kiedy mówimy, że ludzie panikują, mamy na myśli działanie pod wpływem lęku, który zawęża ocenę rzeczywistości, czyli np. irracjonalne skupianie się na zabezpieczeniu – tankowaniu paliwa, robieniu zapasów albo oglądaniu cały czas informacji, by nie uronić żadnej wiadomości o tym co się dzieje na wojnie – bo to daje mi poczucie kontroli.
Ale i to czasem nie wystarcza, żeby nie czuć lęku…
Lęk w takiej sytuacji oznacza, że kończy nam się kontrola, nasze działania okazały się niewystarczające, czyli musimy zrobić coś innego. Pytanie tylko, czy odzyskamy spokój i poczucie kontroli działając w ten sam sposób, np. rzucając się do pomagania mimo tego, że mamy na to zbyt mało siły, albo nie potrafimy tego robić. Dlatego tak ważny jest właściwy wybór. To nie zawsze musi być jechanie na granicę z kanapkami i gorącą herbatą dla uchodźców, może wystarczy budowanie stabilnej relacji ze swoimi dziećmi, które później w swojej szkole spotkają kolegę z Ukrainy i np. moje dziecko, zaopiekowane przeze mnie, któremu wytłumaczyłam, na czym polega wojna, jak radzić sobie z emocjami, będzie umiało rozmawiać z tym dzieckiem. A to spowoduje, że tamten odzyska poczucie bezpieczeństwa. W taki sposób też można pomóc.
Wiele osób zastanawia się czy to normalne, że w związku z tą sytuacją odczuwamy takie emocje – przecież to nie nasza wojna.
Polacy wiele doświadczyli w swojej historii. Jak tu się nie bać w takiej sytuacji? Nie wstydźmy się więc tego, że się boimy. Jeżeli nie będziemy odczuwać strachu, to znaczy, że się jakoś odrealniliśmy. Wojnę znamy z lekcji historii, z relacji naszych rodzin, ciągle żyjemy jeszcze z jej konsekwencjami, pamiętamy opowieści dziadków, którzy kogoś stracili. Wojny należy się bać, bo ona jest zagrożeniem. Ale nie należy ulegać temu lękowi, trzeba traktować go jako sygnał do tego, żeby się aktywizować, żeby sprawdzać swoje zasoby, umieć realnie ocenić sytuację. W związku z tym, co dzieje się na Ukrainie, mamy teraz sytuację zagrożenia wojną dla nas. Powinniśmy więc zastanowić się, co realnie możemy zrobić, a czego nie jesteśmy w stanie zmienić. I musimy to zaakceptować, nawet jeżeli nie ma na to naszej zgody.
Emocje związane z wybuchem wojny, z tym że giną ludzie, są naturalne, ale bezpośredniego wpływu na to nie mamy.
Mimo to bardzo chcemy coś zrobić. Jak nie zwariować od tych emocji?
Jeśli czujemy się bardzo zaangażowani, musimy pamiętać, żeby zadbać też o siebie. Np. oderwać się od portalu internetowego i wyjść na spacer. Bo inwestując w siebie, będziemy mogli lepiej pomagać w następnym kroku. Dbanie o siebie to nie tylko unikanie niebezpiecznych sytuacji czy kontrolowanie źródeł zagrożenia, ale także inwestowanie w swoje wewnętrzne i zewnętrzne zasoby, bo dzięki nim będziemy w stanie lepiej ocenić sytuację, w której jesteśmy i mogli reagować na to co jest realne, udzielać pomocy, która jest najbardziej potrzebna.
Co rozumieć przez zasoby?
Zasoby wewnętrzne, które ma każdy z nas, to umiejętność radzenia sobie ze stresem albo wiedza, którą możemy dawać innym, by oni sobie lepiej radzili. To różnego rodzaju kompetencje, umiejętności, zdolności które teraz mogą być przydatne.
Zasoby zewnętrzne natomiast to coś, co mogę przeznaczyć na pomaganie innym np. pieniądze, które przekazuję tym, którzy wiedzą, jak je zagospodarować, bo sam nie wiem, co komu jest najbardziej potrzebne. Zasobem zewnętrznym jest też zaoferowanie porady prawnej, albo medycznej, wiedza na jakiś temat, którą mam i mogę dobrze spożytkować. Czyli lęk mogę oswajać w taki sposób, że kontroluję informacje na temat wojny, ale też podejmując działania, które zmieniają sytuację, tych którzy czegoś potrzebują.
Niektórzy jednak boją się swoich emocji związanych z wojną i chcąc ich uniknąć, odcinają się od wszelkich informacji. Wydaje im się, że gdy to będzie poza nimi, nie będą się tym denerwować. Skąd tak różne reakcje?
Niepokój związany z wojną może mieć bardzo różne powody, nakładamy na niego swoje przeżycia. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, otwiera naszą wewnętrzną kieszeń, do której chowamy różne swoje rany, doświadczenia, przeżycia, trudne rzeczy. Każdy z nas ma taką kieszeń. Taka nagła sytuacja, która zabiera nam uczucie kontroli powoduje, że z tej naszej kieszonki wylewają się różne rzeczy. Widząc uciekających, przerażonych, zrozpaczonych ludzi zaczynamy przypominać sobie różne swoje przeżycia, niekoniecznie jeden do jednego. Na przykład to, że jako dziecko uciekaliśmy z domu, nie przed wojną, ale przed przemocowym rodzicem. Albo przypomina nam się jakieś trudne doświadczenie, w którym też było dużo lęku i utraty kontroli. Wtedy reagujemy podwójnie: na to co się dzieje teraz, i na naszą historię z przeszłości.
To utrudnia nam codzienne funkcjonowanie, bo kiedy np. w takim momencie podchodzi do nas dziecko i pyta, czy u nas też będzie wojna, to boimy się tego pytania i związanych z nim swoich emocji. I nawet jeśli powiemy mu, że tak się nie stanie, to dziecko usłyszy: „Nie będzie wojny”, ale zobaczy nasz niepokój. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy w sytuacji utraty lub ograniczenia kontroli zaczęli od nazwania swoich emocji, które mamy do wojny, zastanowili się co mi to robi.
To trudne biorąc pod uwagę, że jesteśmy tuż po pandemii, która też była dla nas wyzwaniem…
To prawda. Pandemia też sporo nas kosztowała, zabrała jutro, nauczyła pokory, kazała się zastanowić, czy nad wszystkim możemy zapanować. Poczuliśmy kruchość życia, nietrwałość szczęścia, a teraz od razu przychodzi następne wyzwanie. Dlatego musimy być szczególnie uważni w podejmowanych krokach, nie zmuszać się do robienia rzeczy, które są dla nas zbyt trudne, myśleć o tym, czy to co zrobię w czymś mi pomoże.
I znowu musimy odpowiadać na trudne pytania dzieci…
Niestety, musimy się z tym zmierzyć, nie możemy unikać takiej rozmowy. Ale żeby dobrze się nim zaopiekować musimy zrozumieć, co dokładnie ma na myśli, kiedy pyta nas, czy będzie wojna. Czy ono się boi tej wojny, tego co z nami się stanie, czy będziemy bezpieczni? Czy nie rozumie co się dzieje i potrzebuje po prostu wyjaśnienia tego, co to jest wojna i dlaczego ona jest. To ważne, aby mu to wytłumaczyć, bo będzie teraz miało do czynienia z dużą ilością zaskakujących informacji, wieloma przestraszonymi osobami i musi wiedzieć co ma z tym robić.
Warto też uświadomić sobie, że to dopiero początek, czeka nas zapewne jeszcze wiele przeżyć i emocji związanych z tą wojną…
To prawda. Jedną z podstawowych emocji w sytuacji kryzysu jest lęk i strach. Ale tuż obok nich jest złość i gniew, gdy czujemy przekroczenie naszych granic,   niezgoda na to – to już widać po słowach albo działaniach, które ludzie podejmują.
Jest też pewien rodzaj smutku, depresyjność i melancholia, bo ta sytuacja konfrontuje nas z utratą – widać to w niepokojach dotyczących przyszłości, gdy  ludzie mówią: co będzie, jak stracę najbliższych, gdy stracę dom, będę musiała emigrować. Już teraz projektują utratę, choć jeszcze jej nie ma i może wcale nie będzie.
Co wtedy? Jak rozmawiać z kimś, kto o tym mówi?
Zapytać, czego najbardziej się boi, czy to jest realne i w jakim stopniu? Czy przeżywał już kiedyś taki strach wcześniej i jak sobie z nim radził? Co możemy dla niego zrobić, czego potrzebuje?
Z jednej strony mamy poczucie, że jesteśmy potrzebni, ale z drugiej żyjemy normalnie, nasze dzieci chodzą do szkoły, śmiejemy się, spotykamy ze znajomymi. I zaczynamy się zastanawiać czy to jest w porządku, czy możemy to robić. Jak sobie radzić z poczuciem winy?
Jako psycholodzy obserwujemy takie zjawisko, nazywamy je nawet syndromem winy ocalałych. Gdy na naszych oczach dzieje się coś tak bardzo poruszającego jak teraz ta wojna, ktoś obok nas ginie, ktoś walczy o życie, musi dokonywać bardzo dramatycznych wyborów pomiędzy tym, czy zostać i walczyć, czy uciekać z młodszym dzieckiem, a zostawić drugie, pełnoletnie, które nie może wyjechać – to trudno nam to objąć rozumem. To są niezwykle trudne moralnie i emocjonalnie dylematy. Jeśli widzimy to z pozycji bezpiecznego obserwatora, to pojawia się irracjonalne poczucie winy, że ja mam lepiej. To uczucie bardzo często obserwowane u osób, które dotknęła jakaś tragedia. Czasami to właśnie ona stoi za motywacją robienia czegoś dla tych, którzy mają trudniej. Warto zastanowić się czy to dobry punkt wyjścia do pomagania, bo dość często taka emocja pojawia się u ludzi, którzy mają duży kłopot z myśleniem o sobie: mam prawo do własnych potrzeb, jestem wartościowym człowiekiem. Obwiniają się za to, że ktoś ma gorzej.
Jeśli ktoś ma takie skłonności, powinien zastanowić się, dlaczego taka myśl u niego powstała, skąd mu się to wzięło? Ponieważ jeżeli oprze o taką emocję pomaganie albo swoją codzienną aktywność, to ciągle będzie uciekać przed czymś, co jest za nim i co go straszy. Albo w ogóle nie będzie podejmował aktywności i to będzie jego sposób na przeciwstawienie się temu co się dzieje.
Jeśli unikam robienia czegoś, co jest dla mnie straszne, jeśli działam dla motywacji lękowej, impulsywnie, ślepo i nadużywam siebie, moja pomoc będzie skuteczna krótkoterminowo, bo za chwilę sam będę bez sił i któregoś dnia rano nie będę mógł wstać z łóżka, bo będę się zastanawiać czy w ogóle warto żyć w takim świecie.
Jak zatem zarządzać swoimi emocjami?
Musimy wziąć pod uwagę, że zazwyczaj nie jesteśmy przygotowani psychicznie na takie zdarzenia. A do tego „spadają” na nas w różnych sytuacjach życiowych – nie zawsze jesteśmy wtedy w swojej najlepszej życiowej czy zawodowej kondycji, czasem wręcz w chwilach kryzysów, osobistych tragedii. I dalej musimy sobie z tym wszystkim dawać radę. Najczęściej w obliczu takiego zdarzenia jak wojna wiele z naszych problemów blednie, ale nadal musimy je brać pod uwagę, bo ten lęk lubi się rozlewać i może zacząć działać w sposób uogólniony.
Co to znaczy?
Że zaczynamy obawiać się życia. Warto sprawdzić, czy inni czują podobnie, jeśli okaże się, że my reagujemy silniej, to znaczy, że to jest moment, w którym powinniśmy zadbać o siebie, nie poświęcać całego czasu na myślenie o wojnie, bo to wyczerpuje nasze zasoby, a także osłabia nasze możliwości pomocy innym. Żeby pomagać innym, sami musimy być w dobrej kondycji.
Z drugiej strony pomaganie daje nam poczucie wspólnoty, czyli to, co widać przez ostatnie dni w Polsce i na świecie – działamy wspólnie, współpracujemy, nie dzielimy się, nie rywalizujemy. To sprawia, że nasz lęk trochę się zmniejsza, bo czujemy się częścią czegoś większego, pomagamy razem w szkole do której chodzimy, szpitalu, w którym pracujemy, czy gminie, w której mieszkamy. To daje poczucie sprawczości. Choć bezpośrednio na sytuację w Ukrainie wpływu nie mamy, możemy zdefiniować sobie nasze koło wpływu i na tym się skoncentrować.
Kiedy powinniśmy zwrócić się do specjalisty?
Zbyt duże nasilenie lęku będzie prowadziło do automatyzmu, wręcz sztywności działania. Jeśli zauważymy u siebie lub kogoś bliskiego taki schemat działania, warto się temu przyjrzeć. Są też fizjologiczne sygnały, bo lęk będzie wywoływał pewne konkretne reakcje wegetatywne: napięcie w mięśniach, przyspieszone bicie serca, brak możliwości wzięcia głębokiego oddechu. Nasze ciało, a konkretnie układ limbiczny, decyduje o naszej adaptacji – kiedy jesteśmy bezpośrednio wystawieni na zagrożenie, daje nam wyraźne sygnały. Na razie mamy tylko perspektywę zagrożenia, więc musimy korzystać z tej racjonalnej części funkcjonowania, np. rozmawiając. Należy pilnować, aby ten lęk nie urósł do bardzo wysokich poziomów i żeby zanadto się na nim nie skupiać, bo to zawęzi nam oglądanie świata. A gdy będziemy go oglądali tylko przez tunel, nie będziemy mieli możliwości zobaczenia naszej sytuacji w szerszej perspektywie historii własnego życia i życia naszej rodziny. Nie będziemy potrafili mówić o tym, co przeżywamy, a to jak wiemy, jest destrukcyjne, zamyka nas na pomoc.
Ale jak to robić?
Przede wszystkim rozmawiać, bo emocje podlegają interpretacji, jeśli się je werbalizuje, czyli przełoży na słowa, wtedy możemy je kontrolować. Przy bardzo dużym nasileniu lęku tracimy umiejętność werbalizowania emocji i taką osobą trzeba się zaopiekować, pomóc jej się wyciszać. Być może właśnie w takim stanie – zawężenia emocjonalnego, przerażenia, braku jakichkolwiek zasobów – przyjeżdżają do nas uchodźcy. Bo nie mogli zaplanować tej ucieczki, potem stali wiele godzin w kolejkach, nie wiedząc, kiedy to się skończy. Ich brak poczucia bezpieczeństwa jest bardzo dotkliwy. Te osoby są dotknięte ostrym stresem kryzysowym, który nie jest jednostkowy i do tego jest spowodowany przez drugiego człowieka, a wtedy zadajemy sobie pytanie dlaczego do tego doszło. Łatwiej jest nam adaptować się do procesów, które są pochodzenia naturalnego jak powódź, pożar czy trzęsienie ziemi, bo nie musimy się zastanawiać dlaczego to się stało, jak do tego doszło.
Odczucia, z którymi borykają się osoby, które doświadczyły działań wojennych są bardzo bliskie sytuacji przemocy interpersonalnej – jeśli ktoś ma takie doświadczenia, że bliska osoba go zawiodła, nadużywała, to będzie mu dodatkowo trudniej zrozumieć wojnę, bo to jest kolejny człowiek, który robi mu krzywdę. Dodatkowo ci, którzy uciekli z Ukrainy, mają ogromne poczucie winy, że oni są bezpieczni a tam zostawili swoich bliskich, czują się gorsze i opuszczone. Dlatego jeśli przyjdzie nam rozmawiać z nimi trzeba im mówić wprost, że to co zrobili to nie była ucieczka lecz ochrona dzieci, po to żeby inni mogli zainwestować swoją uwagę i czas w walkę, że w ten sposób zrobili coś  bardzo dobrego. To ważne, aby usłyszały to od osób, które je przyjmują, bo dzięki temu poczują, że nie są sami.
Kiedy lęk jest na tyle silny, że same rozmowy nie wystarczą, po czym to rozpoznać?
Kiedy obserwujemy nasilenie tego lęku przez większość dnia, tygodnia, nie możemy wyróżnić okresu, kiedy jest większy lub mniejszy. Gdy na skali od zera do jednego przez większość dnia jesteśmy między 7 a 10. Gdy lęk zmusza nas do pewnych zachowań, ciągłego powtarzania tych samych działań, a one i tak nie przynoszą ukojenia, gdy zaburzony jest rytm dnia i nocy – to moment żeby skorzystać z pomocy. I nie ma w tym niczego wstydliwego, warto zrobić to jak najszybciej.
Jak opanować swoje nerwy, gdy np. będąc w pracy dochodzi do mnie jakaś kolejna straszna wiadomość?
Próba opanowania się w takiej sytuacji jest trochę pod prąd, bo emocje są naturalną odpowiedzią na sytuacje stresowe. Jeśli treść wiadomości budzi naszą niezgodę, przeraża nas, daje poczucie niesprawiedliwości, opanowywanie tego jest bardzo energochłonną strategią, a emocje i tak wrócą.
Spróbujmy więc raczej znaleźć sposób na ich wyrażenie – może jest ktoś z kim mogę porozmawiać, albo jest jakaś czynność, która pomoże mi się ustabilizować, np. posłuchanie spokojnej muzyki, krótki spacer w pobliskim parku, wyjście na kawę, obejrzenie zdjęć bliskich osób. Oderwanie się na chwilę i rozładowanie tej emocji pozwoli nam wrócić do przerwanej czynności.
Kluczowe jest, żeby nazwać tę emocję i spróbować ją zrozumieć. Zapytać samego siebie, jak się pyta dziecka, skąd ten głos pełen tego lęku się w nas wziął, opowiedzieć sobie o tym. Może niekoniecznie w trakcie pracy, ale dać sobie prawo do tej emocji, nie odrzucać jej.
Natomiast długoterminowo możemy kontrolować większość emocji, jeśli będziemy umieli je rozpoznawać i nazwać, jeśli nie będziemy ich unikać i nauczymy się je regulować. Można tego dokonać szukając balansu w codziennym życiu np. poprzez różnego rodzaju treningi psychologiczne, ale też poprzez samokontrolę czyli rozmawianie ze sobą, ale też z innymi o własnych emocjach i emocjach innych ludzi. To pozwala normalizować emocje, bo wtedy widzimy, że nie tylko my mamy to przeżywamy.
Co jednak zrobić z osobą, która wpadła w panikę?
Najważniejsze jest być z tą osobą, zapewnić jej w miarę możliwości jakąś izolację i spokój. Pamiętajmy, że atak paniki szybko się kończy, wbrew przekonaniu osoby, która go doświadcza. Mówmy jej to – że każda emocja wreszcie się skończy i że będziemy z nią tak długo jak sytuacja będzie tego wymagała. Warto spróbować skierować uwagę tej osoby na rzeczywistość, w której się znajduje, bo w panice jesteśmy w widzeniu tunelowym, nie ma nas tu i teraz. „Zalogowanie się” do rzeczywistości jest czymś, co może uciszyć lęk. Spróbujmy więc zwrócić uwagę tej osoby na coś co dzieje się w otoczeniu, np. słyszysz jak ten kot miauczy, ciekawe czego chce? Bo jeśli ta osoba zacznie słuchać swoich analizatorów słuchowych czy wzrokowych, to wróci do rzeczywistości, a wtedy zobaczy, że nie ma zagrożenia, które sobie wyobraża. Można też podać jej coś do picia, żeby mogła w pełni poczuć swój organizm, wtedy łatwiej będzie osadzić ją tu i teraz.
Musimy pamiętać, że osoby, które przybywają do nas z terenu wojny mają na koncie sporo traumatycznych przeżyć, które mogą do nich powracać. Dźwięki, zapachy mogą powodować powrót tamtych emocji. Może to się zdarzać co najmniej do miesiąca od tego zdarzenia. Potem, jeżeli mamy możliwość stworzenia tej osobie bezpiecznej atmosfery i wzmacniamy ją w dostępie do rzeczywistości, to u większości te natrętne obrazy będą się powoli zacierały. U tych, u których tak się nie zadzieje, należy jak najszybciej podjąć działanie. W pomoc angażuje się wielu psychologów, którzy na pewno  pomogą przeciwdziałać PTSD, który jest jednym z najczęstszych negatywnych konsekwencji bycia wystawionym na tak inwazyjną sytuację.
Czego w kwestii emocji możemy spodziewać się za kilka dni, gdy ten obecny lęk spowszednieje?
Zaczniemy pytać o wartości typu tożsamość, wolność, prawda, sprawiedliwość.  Teraz jesteśmy na podstawowym poziomie, to jest sytuacja interwencyjna, kryzysowa. Jej podstawowym działaniem jest odzyskanie poczucia bezpieczeństwa, otrząśnięcie się po utracie możliwości decydowania o swoim życiu, po utracie obiektów miłości. Mniej więcej po dwóch tygodniach po takim wydarzeniu pojawi się więcej emocji czerwonych czyli gniewu, krzywdy, poczucia niesprawiedliwości i potrzeby, żeby tutaj też być skutecznym. Jeśli tylko sytuacja na to pozwoli, będziemy chcieli więcej na ten temat rozmawiać i zaczniemy zastanawiać się nad rodzajem sprzeciwu, bo nie ma zgody na to co się wydarzyło. Czytaj dalej →

Jeleniogórski oddział NSZZ Solidarność dołącza do Partnerstwa na rzecz dostępności

Do Partnerstwa na rzecz dostępności dołączył Jeleniogórski oddział NSZZ Solidarność. Podmiotów wspierających osoby ze szczególnymi potrzebami jest już 232. Poprawa dostępności to zadanie dla rządu, samorządów, organizacji pozarządowych, przedsiębiorców, instytucji publicznych i mediów.
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak przypomniała, że temat dostępności jest priorytetem działań rządu już od kilku lat.
„To ważne, aby wyzwania w tym obszarze były widziane przez nas wszystkich, a rozwiązania musimy wypracowywać we współpracy z przedstawicielami różnorodnych środowisk społecznych i gospodarczych”
– podkreśliła wiceminister Jarosińska-Jedynak.
Temu właśnie służy m.in. Partnerstwo na rzecz dostępności. Może do niego przystąpić każdy: samorząd, firma, organizacja pozarządowa, fundacja itd. Wystarczy wypełnić formularz
„Spotkania Partnerów na rzecz dostępności to doskonała okazja do wymiany doświadczeń i dobrych praktyk. Dzielenie się wiedzą różnych podmiotów, dla których wspólnym celem jest rozwijanie dostępności i podnoszenie jakości życia osób ze szczególnymi potrzebami w Polsce, to dla nas wszystkich cenne informacje”
– zauważyła wiceminister.
Podczas poniedziałkowego spotkania swoimi doświadczeniami podzieliło się 8 sygnatariuszy Partnerstwa. Czytaj dalej →

Porozmawiaj z nami