Jakiś czas temu w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, w którym młoda dziewczyna chwali się efektem zabiegu trwałej zmiany koloru oczu. Specjaliści ostrzegają przed kolejną modą, która niesie ze sobą niebezpieczeństwo uszkodzenia a nawet utraty wzroku.
Operacje plastyczne, które mają na celu trwałą zmianę koloru znane są od około dekady, ale w ciągu ostatnich kilku lat stają się coraz bardziej popularne.
Zabiegi zwane implantami tęczówki uzyskały aprobatę US Food and Drug Administration dla osób, którym brakuje części lub całej tęczówki, ale żaden zabieg nie został zatwierdzony do celów kosmetycznych.
W styczniu Amerykańska Akademia Okulistyki wydała nawet ostrzeżenie o ryzyku utraty wzroku i komplikacjach związanych z dwoma zabiegami zmiany koloru oczu: implantami tęczówki i keratopigmentacją.
Keratopigmentacja polega na użyciu lasera do utworzenia tunelu w powierzchownej rogówce i umieszczenia w niej pigmentu. Taki zabieg może powodować komplikacje, które obejmują m.in. ślepotę, jaskrę, zapalenie błony naczyniowej oka.
Choć w 2018 roku zrobiło się głośno o kobiecie, która poleciała do Kolumbii, aby zmienić kolor swoich oczu, a na skutek komplikacji niemal całkowicie utraciła wzrok, zabiegi nadal znajdują zwolenników.
Na TikToku można obejrzeć kilka filmików ukazujących efekty zabiegów przeprowadzonych w klinice znajdującej się w Nicei we Francji. Najpopularniejsze nagranie ma ponad 20 mln wyświetleń i niemal 15 tys. komentarzy.
Kategoria: Styl życia
Mamo, tato – zapewnij dziecku lepsze widzenie, nie tylko na lato!
Blisko 62% dzieci z wadą wzroku w wieku 3 – 15 lat ma zdiagnozowaną krótkowzroczność. Eksperci podkreślają – uwarunkowania genetyczne to nie jedyna przyczyna, na rozwój wady wpływać mogą również czynniki środowiskowe oraz styl życia. Mimo, że krótkowzroczności nie da się wyleczyć ani cofnąć, to postęp wady można skutecznie spowolnić, aby uniknąć powikłań i poważnych chorób oczu w życiu dorosłym.
O krótkowzroczności wśród dzieci – szybkim wzroście diagnozowanych przypadków, przyczynach, skutkach dla zdrowia, a także sposobach na spowolnienie progresji wady – rozmawiały ekspertki Medicover Optyk i Hoya Lens Poland podczas śniadania eksperckiego w warszawskim salonie optycznym – Medicover Optyk, przy ul. Wołoskiej 22A.
Spożywanie słodyczy może mieć negatywny wpływ na zdrowie oczu
Spożywanie słodyczy może mieć negatywny wpływ na zdrowie oczu, głównie poprzez wpływ na ogólny stan zdrowia organizmu, w tym ryzyko cukrzycy, stan zapalny, wahania poziomu glukozy, niedobory witamin i dehydratację. Cukier może prowadzić do problemów zdrowotnych, które wpływają również na zdrowie oczu.
Oto kilka powodów kiedy słodycze mogą nie służyć zdrowiu oczu:
Wysoki poziom cukru we krwi. Spożycie dużej ilości słodyczy prowadzi do wzrostu poziomu cukru we krwi. Przewlekle podwyższony poziom cukru może uszkadzać drobne naczynia krwionośne w siatkówce oka.
Zapalenie: Wysokie spożycie cukru może wywoływać stany zapalne w organizmie. Przewlekłe zapalenie może wpływać na zdrowie oczu.
Stres oksydacyjny: Cukier może przyczyniać się do stresu oksydacyjnego, który uszkadza komórki w organizmie, w tym komórki oczu. Stres oksydacyjny jest związany z różnymi chorobami oczu, w tym z zaćmą i zwyrodnieniem plamki żółtej.
Jeśli zaobserwujemy u siebie takie objawy jak kłopoty z czytaniem drobnego druku, łzawienie, zmęczenie oczu, bóle głowy nasilające się wieczorami warto umówić się na wizytę u specjalisty. Optometrysta doradzi jak dbać o oczy i wybierze odpowiednie metody korekcji. Obecnie nową metodą, która umożliwia dobre widzenie bez konieczności noszenia okularów jest ortokorekcja. Dzięki zakładaniu na noc specjalnych soczewek ortokeratologicznych, które w trakcie snu nadają rogówce odpowiedni kształt, w ciągu dnia możemy widzieć prawidłowo bez wspomagania się okularami. Nie jest to proces nieodwracalny, jak w przypadku laserowej korekcji wzroku, dlatego po odstawieniu soczewek oko powraca do własnego kształtu. – wyjaśnia Piotr Toczołowski – specjalista optometrii klinicznej z Centrum Okulistycznego Nowy Wzrok.
Niedobory żywieniowe: Dieta bogata w słodycze często jest uboga w niezbędne składniki odżywcze, które są ważne dla zdrowia oczu, takie jak witaminy A, C, E oraz minerały takie jak cynk i selen. Niedobory tych składników mogą prowadzić do osłabienia wzroku i zwiększać ryzyko rozwoju chorób oczu.
Utrzymanie zrównoważonej diety bogatej w składniki odżywcze jest kluczowe dla utrzymania dobrego zdrowia oczu. Aby dbać o zdrowie oczu, warto zredukować spożycie słodyczy i włączyć do diety pokarmy bogate w składniki odżywcze, które wspierają zdrowie oczu, takie jak warzywa liściaste, owoce, orzechy, ryby i produkty pełnoziarniste. Regularne badania u specjalisty oraz zdrowy styl życia również są kluczowe dla utrzymania dobrego wzroku.
Fałszywe oferty noclegowe i zakupy online: jak uniknąć oszustów
Podczas planowania wyjazdu istnieje ryzyko natknięcia się na oszustwa, takie jak fałszywe oferty noclegów, nieistniejące obiekty, nieprawdziwe oferty wyjazdowe oraz fałszywe wiadomości. Zakupy online, w tym te związane z urlopami, mogą być pułapką. Warto zachować ostrożność, szczególnie że 75% polskich internautów chętnie kupuje wakacje przez internet. Tymczasem w 2023 roku liczba fałszywych sklepów wzrosła o ponad 200% w porównaniu z rokiem poprzednim.
Na rynku dostępnych jest wiele stron i aplikacji, dzięki którym można zarezerwować nocleg. Wszystko wydaje się proste: trzeba założyć konto, wprowadzić dane, zakupić interesujące oferty i można pakować się na wyjazd. Jednak chwila nieuwagi, pośpiech lub obawa przed utratą wymarzonej oferty mogą prowadzić do utraty pieniędzy. Oszuści często wykorzystują popularność aplikacji i serwisów internetowych, które umożliwiają szybkie porównywanie i wybór miejsc noclegowych.
Na co zwracać uwagę
Jak się zachować w czasie burzy?
Autor: Monika Grzegorowska
Tegoroczne lato obfituje w ekstremalne zjawiska pogodowe, a letnie burze bywają bardzo niebezpieczne – mogą przynieść intensywne opady deszczu, silniejszy wiatr, grad albo gwałtowne wyładowania atmosferyczne. Policja radzi, by unikać parkowania aut pod drzewami, usuwać z balkonów i parapetów wszystkie przedmioty, które podczas silnych wiatrów mogą stwarzać zagrożenie, zamykać i zabezpieczać okna.
W czasie burzy najbezpieczniej jest zostać wewnątrz budynku. Jednak jeśli znajdujemy się na zewnątrz i zauważymy, że chmury zaczynają się piętrzyć i mają ciemną podstawę jest to sygnał ryzyka rozwoju chmur burzowych. W takiej sytuacji należy uważnie obserwować sytuacje, żeby odpowiednio wcześnie znaleźć schronienie.
Pasożyty we włosach mogą być szkodliwe dla oczu
Nużeniec, czyli pasożyt z rodziny nużeńców, może być niebezpieczny dla oka, a jego obecność może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Nużeniec (Demodex) to mikroskopijne roztocza, które zamieszkują mieszki włosowe i gruczoły łojowe skóry, w tym okolicę powiek.
Nużeniec może powodować nużycę powiek, czyli stan zapalny mieszka włosowego i gruczołów łojowych. Objawy mogą obejmować: świąd, zaczerwienienie, opuchliznę oraz uczucie pieczenia. Infekcja nużeńcem może prowadzić do blefaritis, czyli zapalenia powiek. Objawy blefaritis obejmują dodatkowo pieczenie powiek, opuchliznę, sklejanie powiek, czy wydzielinę ropną.
Nużeniec może przyczyniać się do zapalenia spojówek, co prowadzi do zaczerwienienia, łzawienia i świądu oraz wpływać na funkcjonowanie gruczołów łojowych i prowadzić do niedoboru filmu łzowego, co skutkuje uczuciem suchości w oku. W skrajnych przypadkach, niewłaściwie leczona nużyca może prowadzić do poważniejszych problemów, takich jak wrzody rogówki, które mogą uszkodzić wzrok.
Aby zdiagnozować chorobę należy przeprowadzić badania mikroskopowe. Dermatolog lub okulista może pobrać próbkę z krawędzi powieki i zbadać ją pod mikroskopem w celu wykrycia obecności nużeńców. Czasami wykonywane są dodatkowe testy na obecność bakterii, aby ocenić, czy nie ma towarzyszących infekcji bakteryjnych. Leczenie polega na farmakoterapii. Zazwyczaj stosuje się maści lub kremy zawierające substancje przeciwdrobnoustrojowe, takie jak metronidazol, permetrynę lub siarkę.
Regularne oczyszczanie powiek specjalnymi środkami może pomóc w usuwaniu nużeńców i ich jaj. Jeśli nużyca prowadzi do wtórnych infekcji, może być konieczne stosowanie antybiotyków. Warto regularnie monitorować stan zdrowia oczu i powiek, aby upewnić się, że leczenie jest skuteczne i nużeniec nie wraca. – wyjaśnia Piotr Toczołowski, specjalista optometrii klinicznej z Centrum Okulistycznego Nowy wzrok
Aby nie nabawić się choroby bardzo ważna jest profilaktyka. Utrzymywanie czystości rąk, okularów, poduszek i innych przedmiotów mających kontakt z twarzą. Regularne wizyty u okulisty mogą pomóc w wczesnym wykryciu i leczeniu nużycy. Ważne jest również aby ograniczyć dzielenie się ręcznikami, kosmetykami i innymi przedmiotami osobistymi z innymi osobami.
Nużeniec jest pasożytem, który może powodować poważne problemy zdrowotne, jeśli nie jest odpowiednio leczony. Objawy mogą być uciążliwe i wpływać na komfort oraz zdrowie oczu. Wczesna diagnoza i odpowiednia terapia są kluczowe w zarządzaniu nużycą i zapobieganiu jej negatywnym skutkom.
Borówka – superowoc, który przepisałby Ci okulista
Publikacja powstała w ramach realizacji przez Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw oraz INSPIRE smarter branding zadania Czas na polskie superowoce!, VI edycja.
„moc w słabości się doskonali”. Czy można pogodzić się z niepełnosprawnością?
Autor: Beata Igielska
Jeśli mam do przeczytania doktorat, wrzucam go do programu do czytania. Jeśli chcę przeczytać kolejną świetną książkę, włączam audiotekę. Gdy na lotnisku nie widzę numerka, robię zdjęcie i zbliżam. Niepełnosprawność nauczyła mnie, że tam, gdzie jest niedomaganie, które zamyka drzwi do działania, otworzę sobie okno i ukradnę to inaczej. Uwielbiam kraść sprawności – mówi dr hab. Błażej Kmieciak, pedagog specjalny, socjolog prawa i bioetyk, osoba słabowidząca, a do ukończenia 5. roku życia osoba niewidoma. Swoistego coming out dotyczącego niepełnosprawności dokonał w książce „Przezroczyści”.
Przez pierwszych pięć lat życia był pan niewidomy. Obecnie ma pan oczopląs, plamy na siatkówce, które zasłaniają pole widzenia. Oczopląs pomaga wzrokowi nieustannie łapać ostrość. Bał się pan swoich oczu? Nie wejdę w pana buty, ale będę próbowała zrozumieć.
Bałem się, że wzrok sprawi, że pewnych rzeczy nie będę potrafił zrobić, albo zrobię je w sposób niedbały, bo czegoś nie dostrzegę. W ostatnich latach na nowo zaczynam się go obawiać. Po czterdziestym roku życia wzrok w sposób naturalny się psuje. Coraz częściej płata mi psikusy. Na szczęście tam gdzie niedomagam, gdzie mam słabość, staram się odnajdywać rozwiązania, łapię promyki nadziei. Tak więc i bałem się i nadal boję się, dlatego, że do końca mojego wzroku nie znam, stawia mnie w sytuacjach, gdy szybko muszę się dostosować.
W pewnej redakcji TV w Warszawie nie zauważył pan szyby i uderzył w nią głową. Kiedyś myślał pan, że to żona, a to była córka. Były jeszcze jakieś psikusy?
Miałem również trudne doświadczenie w Sądzie Najwyższym, który w środku jest bardzo oszklony. Przypomina mi „Czarnoksiężnika z krainy Oz”. Apeluję do administracji tego sądu, aby dostosowali przestrzeń dla osób słabowidzących. Tam nie widać nawet schodów! I faktycznie raz nie rozpoznałem córki. To było zaskakujące doświadczenie. Coraz częściej zastanawiam się, czy daną osobę znam, czy nie. Koleżanka z uczelni zawsze wita się ze mną, przedstawiając się imieniem. Kilka dni temu, chcąc zgasić światło, zbiłem głową lampę u mojej szwagierki. Obecnie chodzę z plastrem na głowie. To są te psikusy. Czasem się człowiek uśmiecha do swojej niepełnosprawności. Kiedy konduktor sprawdza mi bilet, zawsze robi wielkie oczy, bo najczęściej pracuję na komputerze, a w legitymacji jestem osobą słabowidzącą. Te psikusy sprawiają, że człowiek nabiera pokory: kurczę, nie udaję, naprawdę niedowidzę.
„Gdzie ten inwalida?” zapytał konduktor, kiedy podał mu pan legitymację, która upoważnia do zniżki. Co się w takich chwilach czuje?
To było bardzo dawno temu, byłem dużo młodszy. Pozwalałem na więcej w relacjach, mając świadomość inwalidztwa, że tak nazwę starą nomenklaturą. Myślę, że dziś społeczeństwo zupełnie inaczej podchodzi do znaczka osoby z niepełnosprawnością. Używam tego określenia specjalnie, a nie mówię „osoba niepełnosprawna”. To mnie nie określa. Natomiast świadomość wzroku, lęku przed nim, kształtuje psychikę, więc mam trochę bardziej refleksyjne, spokojne podejście do życia. Moja godność nie zależy od tego, ile mam dioptrii, tylko od tego, czy nazwę siebie człowiekiem czy nie. Innej opcji nie ma, jak nazwanie siebie człowiekiem.
Co się zmieniło w życiu osób z niepełnosprawnością na przestrzeni ostatnich lat? Jak z tolerancją?
Nie wiem, czy to kwestia tolerancji. Uwielbiam tekst Stanisława Sojki, gram tę piosenkę na gitarze, ale my jesteśmy już daleko za słowem tolerancja. Jesteśmy w miejscu: widzę cię, super, że jesteś. Głos osoby z niepełnosprawnością jest dla nas ważny. Na wydziale prawa w Białymstoku doktorat z prawa konstytucyjnego obronił młody mężczyzna ze spektrum autyzmu, zrobił to świetnie. Nie mówi, ale zrobił to za pomocą komunikacji alternatywnej. Wiemy już, że takie osoby są częścią społeczeństwa. Bez nich byłoby ono niepełnosprawne.
Co się czuje, gdy zaczyna się być tym „innym”, przestaje się „być w normie”. Czym dla pana jako pedagoga specjalnego jest „norma”?
Prof. Jan Pańczyk, nasz guru pedagogiki specjalnej, mówił, że norma to pojęcie bardzo szerokie, zależy od wielu czynników. Bardzo często wypadałem poza normę i nadal bardzo często wypadam. Nie prowadzę auta. Wczoraj z żoną śmiałem się, że może kupię sobie skuter, żeby dojeżdżać z naszej małej wsi do innej wsi, gdzie jest stacja kolejowa. Żona jako pedagog specjalny po prostu się do mnie uśmiechnęła i mówi: jest tyko taka drobna wada w postaci wady wzroku.
Jak mówiłem bardzo często wypadam poza normę. Nie czytam pewnych notatek, nie piszę w zasadzie ręcznie tak, żeby ktoś mnie rozczytał. Maturę z języka polskiego zdałem, bo miałem wiedzę, ale jak przypomnę sobie wzrok pani polonistki, która tę maturę sprawdzała… Człowiek nabiera bacznego współczucia. Moja norma polega na tym, że wiem, że pewnych rzeczy nie osiągnę. W liceum, w podstawówce robiłem wszystko, żeby w tę normę wejść. Grałem w koszykówkę, w piłkę nożną. Na przekór różnym sytuacjom. Ktoś zaraz powie pewnie: Kmieciak nie akceptuje swojej niepełnosprawności. W jakiś sposób nie akceptuję. Ale w bardzo wielu przypadkach to nieakceptowanie było terapeutyczne. Kiedy mówiłem: ja niedowidzę, wycofywałem się, nie podejmowałem walki. Trzeba znaleźć w tym balans.
Prawa jazdy nigdy nie będę miał i muszę sobie uświadomić, że taka jest moja uroda. Ale z drugiej strony powiedzenie do żony: nie umyję tego garnka, bo nie widzę i jej mądrość: ok, ale potrzebuję twojej pomocy, jako słabowidzący masz bardzo dobry dotyk, sprawdź palcem, czy dobrze umyłeś. To było dla mnie bardzo terapeutyczne.
Tak więc żona, pedagog specjalny, młodsza siostra Marysia, osoba z niepełnosprawnością intelektualną. Całe życie jest pan otoczony niepełnosprawnością. Tak się ułożyło? Tak miało być?
To zależy od perspektywy. Dla mnie ważna jest wiara w Boga. To relacja z kimś, kto taki scenariusz życia dopuścił, dopuścił, że taka fabuła jest możliwa. Ta fabuła występuje z perspektywy intelektualnej u mojej siostry, u mnie – wzrok, zaburzenia rozwojowe u uczniów mojej kochanej żony, głęboka niepełnosprawność dzieci, którymi opiekowała się moja mama, ale też jest perspektywa bezcennego bagażu, jakim jest moje doświadczenie w pracy w szpitalu psychiatrycznym. Dziś taką niepełnosprawność nazywamy psychospołeczną – to jest coś, co formatuje głowę. Być może dlatego tak mocno jest we mnie psychiatria. Niepełnosprawność psychospołeczna czyni ludzi przezroczystymi. Po nich nie widać niepełnosprawności, a głęboka depresja, schizofrenia, zaburzenia afektywne, bardzo uniepełnosprawniają, powodują, że nie możemy wejść w rolę, w którą normalnie byśmy weszli. I rzeczywiście powiedzenie: te osoby mają prawo do poszanowania ich elementarnej godności, do bycia traktowanymi jak człowiek, jest dla mnie bardzo, bardzo ważne.
W tym moim niewidzeniu, bo jak zdejmę okulary, nic prawie nie widzę, to jednak staram się w wielu wypadkach dostrzegać więcej, słyszeć niuanse: inny ton głosu, zmienioną nagle ciszę, bo ona w rozmowie bardzo dużo mówi. Niepełnosprawność towarzyszy mi teraz w pracy w Państwowej Komisji, gdzie zająłem się mocno problematyką ochrony dzieci z niepełnosprawnością przed przemocą seksualną, jak i zachowaniem sprawców, którzy doświadczają niepełnosprawności i z jakiegoś powodu krzywdzą. To jest ważny element formatowania mnie.
Czy właśnie w ten sposób, jak pan to przedstawia, oswoił pan niepełnosprawność? Czy w ogóle można ją oswoić?
Mam świadomość, że nazywam się Błażej Kmieciak, jestem osobą słabowidzącą i prawdopodobnie kogoś nie rozpoznam po raz drugi, że muszę uważać na nowych schodach, że muszę zdjąć okulary, żeby coś przeczytać, bo bardzo trudno mi je dobrać do dali i bliży. W jakiś sposób to akceptuję, jestem z tym pogodzony. Ale ta moja niepełnosprawność pogłębia się, muszę się uczyć pewnych rzeczy na nowo. Rozbicia lampy nie spodziewałem się. Oczywiście, zaśmiałem się, że mam wielkie parcie na szkło. Jestem doktorem habilitowanym prawa, ale nie będę wykonywać zawodu prawniczego jak: adwokat, radca prawny, czy sędzia. Musiałbym głęboko wchodzić w akta, a tego nie zafunduję mojemu wzrokowi.
Zaakceptowanie kim jestem, jaki jestem, musi wiązać się z tym, że w przyszłości będę podejmować takie działania, żeby nie angażować wzroku. A to już jest trudne. Bardzo ważne są dla mnie słowa św. Pawła „moc w słabości się doskonali.”
Utrata wzroku może być dla intelektualisty trudna…
Ale ja kradnę to w inny sposób: jeśli mam do przeczytania doktorat, wrzucam go do programu do czytania. Jeśli chcę przeczytać kolejną świetną książkę, włączam audiotekę. Gdy na lotnisku nie widzę numerka, robię zdjęcie i zbliżam. Niepełnosprawność nauczyła mnie, że tam, gdzie jest niedomaganie, które zamyka drzwi do działania, otworzę sobie okno i ukradnę to inaczej. Uwielbiam kraść sprawności. Być może za 10 lat będzie pani rozmawiać z człowiekiem całkowicie niewidomym. Wtedy proszę mnie spytać, czy nadal pan kradnie sprawność. Chciałbym tę umiejętność mieć zawsze.
Czy rodzice pana wyręczali? To dość powszechny problem.
Z tatą miałem dość trudne relacje. Pojednaliśmy się dopiero, gdy leżał pod respiratorem. Natomiast moja mama rzeczywiście mnie wyręczała, robiła to z troski. Sama wychowała troje dzieci, w tym dwoje z niepełnosprawnością. Jej troska poszła w stronę wyręczania. Rozumiem to. W pewnym momencie powiedziałem: stop, muszę zrobić to sam, potrzebuję autonomii decyzyjnej, autonomii w działaniu. Taki proces w pedagogice nazywamy autowychowaniem. U mnie nastąpiło ono dość późno, było elementem dojrzewania. Mama obawiała się, że wiele rzeczy zrobię gorzej, że zrobię sobie krzywdę. Z drugiej strony miała do mnie zaufanie. Całe dnie spędzałem na podwórku. Co ciekawe, pomimo słabego wzroku, mam orientację przestrzenną. Żona śmieje się, że gdyby nam się GPS popsuł, dam radę.
Tak więc wykształcają się inne zdolności: doskonały słuch, dotyk.
Prof. Jan Pańczyk powiedział, że każda niepełnosprawność sensoryczna wiąże się z kompensacją. Np. niewidomi są świetnymi masażystami. Gdy sam chcę zrobić coś precyzyjnie, np. jak dokręcam śrubkę, zamykam oczy, wtedy lepiej funkcjonuję.
Był pan infantylizowany?
Zdarzało się, choć nie przypominam sobie teraz drastycznego umniejszania mojej osoby. Na pewno zaś byłem wykluczany, np. chciano mnie przenieść ze szkoły masowej do szkoły specjalnej dla osób słabowidzących i niewidomych. Moja mama podjęła decyzję, że ukończę masową szkołę. Obawiała się, że gdy wejdę w środowisko słabowidzących, zacznę myśleć jak osoba słabowidząca i mogę sobie odpuścić. Choć czasem to odpuszczenie jest konieczne i wskazane. To bardzo indywidualne. Słabowidzące dziecko w szkole przystosowanej dla niego może w końcu poczuć sukces.
A skoro przy wykluczaniu jesteśmy. Pewną jego formą są przezwiska. „W dzieciństwie przez wiele lat miałem przezwisko „Bilardowiec”. Bolało, nie ukrywam. Krzywiłem głowę, ponieważ moje lewe oko zawsze było trochę mocniejsze, a prawe bez okularów niewiele widziało. Nie wyglądałem zatem przeciętnie. Natomiast na studiach, co ciekawe, miałem przezwisko „Ślepy”, ale to było takie określenie, na które ja sam wyraziłem zgodę. Było nas wtedy trzech – „Ślepy”, „Głuchy” i „Niekumaty” – mówi pan w „Przezroczystych”.
Rzeczywiście, ten Bilardowiec bardzo bolał. To był początek lat 90. XX. w, blokowisko na łódzkim Widzewie. Wtedy jeszcze nie miałem okularów, zacząłem je nosić od 9. roku życia, kiedy kupiono mi je we Włoszech. Miałem świadomość, że jestem inny przez ten wzrok. Oczopląs było widać. Jak ktoś chciał walnąć, to walnął. Na studiach przezwisko „Ślepy” weszło w nasze życie. Twarde podejście kolegi, który ochrzcił mnie w ten sposób, sprawiło, że nabrałem dystansu do siebie, że to jest coś, na czym mogę budować nie na zasadzie litości: weźcie, pomóżcie. Ale raz ten kolega przegiął. Oglądaliśmy film o Tolku Bananie, gdzie jest scena, gdy niewidomy gra na akordeonie. Wtedy kolega: Ślepy, to twoja przyszłość. Powiedziałem: mogę być Ślepy, przyjmuję to, ale nie przeginaj. I ten twardy, mocny facet mówi: stary, przepraszam. Promotor doskonale wiedział, że mam takie przezwisko, ale on nas uczył, że pracując w szeroko pojętej resocjalizacji, musimy być poukładani sami ze sobą, wiedzieć, co potrafimy, a czego nie.
„Jako osoba z niepełnosprawnością, która „w papierach” jest niewidoma, na własnej skórze doświadczyłem łamania moich podstawowych praw.” – cytat z „Przezroczystych”. Co się działo oprócz sytuacji ze szkołą, o której pan wspomniał?
To kategoria pytań pt. „gdzie ten inwalida?” Ale też inny konduktor pytał: czy mogę panu w czymś pomóc i to jest dobre. Co do szkoły: nie wzięto pod uwagę, że nie chcę opuszczać szkoły, którą lubię.
Po takich doświadczeniach walczy pan o prawa osób z niepełnosprawnością. Czy „walka” to złe słowo?
Czasem jest to faktycznie walka, coś trzeba powiedzieć wprost. Pokazanie, że osoba z niepełnosprawnością ma takie same prawa jak osoba bez niepełnosprawności jest konieczne. Poza tym, jak powiedziała jedna z łódzkich urzędniczek, każdy z nas w jakiś sposób podąża do niepełnosprawności: fizycznej, emocjonalnej, jest też niepełnosprawność naszych bliskich. Przeszedłem zawodową drogę od pedagoga do obrońcy praw człowieka. Prawa „innego”, który jest wykluczany, wyrzucany, któremu mówią: nie dasz rady, to coś, co mnie bardzo motywuje do działania na różnych polach. Mam znajomych, którzy mocniej i częściej walczą o te prawa, ale wciąż dostrzegam, gdzie one mogą być naruszone.
Co osoby chore czy z niepełnosprawnością dają światu? Ks. Jan Kaczkowski powiedział: bezradność. A pana zdaniem, co dają? Zmieniają nas?
Powodują, że się zatrzymujemy, a to zatrzymanie nie wywołuje w nas lęku: ale ja muszę dalej biec. Zatrzymujemy się i dostrzegamy inną pespektywę. Rok temu spotkałem się z rodziną, która adoptowała chłopca z niepełnosprawnością sprzężoną. Opowiadali o doświadczeniu opieki, troski i miłości, której się uczyli. Zatrzymałem się. Ostatnio usłyszałem: kurczę, nie mam tak źle, inni mają gorzej. Nie lubię tego. Doświadczenie niepełnosprawności psychicznej, fizycznej u wielu osób wywołuje lęk. Nie wiedzą, jak się zachować przy osobie z niepełnosprawnością, co powiedzieć. Ale jak już zaakceptujemy, zatrzymujemy się i widzimy, że jest inna, ważniejsza perspektywa, która pokazuje nam pewne priorytety. Mówię to też do siebie. Mam świadomość, że jestem osobą z niepełnosprawnością, ale żyję, pędzę, jak człowiek pełnosprawny, w normie. Pracuję na dwóch etatach, jeżdżę, piszę, wykładam. Gdy zaś spotykam się z osobami, które są tematem moich badań albo z moimi bliskimi, to jest moment, kiedy się zatrzymuję. Kiedy rozmawiam z Marysią i ona mi opowiada, jak pomaga innym, w tym momencie nie myślę, jaki mam napisać artykuł, czy że muszę wyjąć naczynia ze zmywarki. Zatrzymuje się przy Marysi. Raz na jakiś czas chcę się przy niej zatrzymać.
„Zająłbym się przede wszystkim prawami rodziców osób z niepełnosprawnością”. Dlaczego?
Chodzi o danie rodzicom poczucia bezpieczeństwa. Nie wiem, jak na co dzień finansowo funkcjonują rodzice adopcyjni chłopca z niepełnosprawnością sprzężoną, o którym mówiłem. Ale czytam ich wpisy w mediach społecznościowych i widzę, że ich codzienność to walka z biurokratycznymi głupotami. Dla mnie to są giganci walczący o zwykłą codzienność. To musi ulec zmianie. Nie wiem, czy to jest kwestia prawa, czy bardziej filozofii społecznej, filozofii prawa w podejściu do rodzin dzieci z niepełnosprawnością.
A skoro jesteśmy przy pomaganiu, jak wam, osobom z niepełnosprawnością, sensownie pomagać?
Odpowiedź na to pytanie jest uzależniona od rodzaju niepełnosprawności i doświadczenia. Gdy w wieku 21 lat zaczynałem życie małżeńskie, wchodziłem dynamicznie w dojrzałość i nie pozwalałem, żeby w czymkolwiek ktoś mnie wyręczał. Byłem jak Zosia Samosia. Obecnie mówię; ok, proszę to zrobić. Np. moi studenci, przyszli pedagodzy specjalni, a więc mający intuicję, wiedzą, że lepiej będzie, gdy sami podłączą kabelki. Żeby skutecznie móc komuś pomóc, po pierwsze trzeba przy nim być, po drugie trzeba go poznać, a po trzecie trzeba uzyskać jego zgodę na pomoc. Trzeba wyjść z perspektywy aktywisty: ja ci pomogę. Nie tędy droga. Przede wszystkim poznaj człowieka. Jeśli on potrzebuje wsparcia, powiedz, jestem, ale na twoich zasadach. Na koniec taki przykład. Wysiadłem z pociągu przy Akademii Pedagogiki Specjalnej, przede mną stała niewidoma dziewczyna. Spytałem: w czym mogę pani pomóc? Ona: czy może pan powiedzieć mi, gdzie tu jest przerwa, żebym mogła postawić krok. Powiedziałem gdzie. Zrobiła krok. – Czy mogę jeszcze pomóc? – spytałem. – Jakby pan szedł do schodów, to się pana złapię. Poszliśmy. Okazało się, że dziewczyna idzie do APS. Gadaliśmy. Mówię: ja w zasadzie prawie nie widzę. Ona: no co pan mówi? – No jakbym zdjął okulary, nic bym prawie nie widział. Ona na to: to wtedy ja bym pana prowadziła.
Wiódł ślepy ślepego?
No tak. Tamta rozmowa była świetna. Pozdrawiam panią Maję.
A ja dziękuję za uświadomienie pewnych spraw.
Blisko połowa polskich seniorów źle ocenia stan swoich oczu. Rusza kampania „Twoje spojrzenie ma znaczenie. Niezależnie od wieku”
Zdrowie i higiena oczu są kluczowymi elementami komfortu życia, niezależności i bezpieczeństwa w każdym wieku. Z badań przeprowadzonych w ramach kampanii „Twoje spojrzenie ma znaczenie. Niezależnie od wieku” wynika, że 81% seniorów odczuwa dolegliwości związane ze wzrokiem w codziennych sytuacjach, a aż 55% ma problemy z funkcjonowaniem z powodu niesprawności narządu wzroku. W odpowiedzi na te problemy, pod patronatem Polskiego Towarzystwa Okulistycznego, rozpoczyna się akcja edukacyjna skupiająca się na higienie oczu wśród seniorów.
Wraz z wiekiem ryzyko problemów ze wzrokiem znacznie wzrasta. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) około 285 milionów ludzi na świecie ma problemy ze wzrokiem, z czego 82% to osoby powyżej 50. roku życia. Problemy te mogą znacząco ograniczać codzienne funkcjonowanie i samodzielność.
Badania przeprowadzone w ramach kampanii „Twoje spojrzenie ma znaczenie. Niezależnie od wieku” jednoznacznie pokazują, że większość seniorów w Polsce (81%) doświadcza dolegliwości związanych ze wzrokiem. Najczęściej wymieniane problemy to niewyraźne widzenie (70%), łzawienie (62%), szczypanie i pieczenie oczu (59%), uczucie suchości (40%), zaczerwienienie lub przekrwienie oczu (37%) oraz ból oczu (19%). Oczy są jednym z najważniejszych narządów zmysłów człowieka, dlatego ważne jest, aby dbać o ich stan, zwłaszcza przez osoby starsze, które często borykają się z różnymi dolegliwościami wzroku. Eksperci kampanii podkreślają rolę codziennego dbania o oczy, stosowania kropli do oczu oraz regularnych wizyt w gabinetach okulistycznych.
Słoneczne wyzwania dla wzroku. Jak chronić oczy dzieci latem?
Czerwiec to początek długo wyczekiwanego okresu wakacyjnego, pełnego beztroski i zabawy na świeżym powietrzu. Dla wzroku naszych dzieci, lato może być jednak również czasem zwiększonego ryzyka. Promieniowanie UV, piasek, słona woda i długie godziny spędzane na zewnątrz bez odpowiedniej ochrony mogą negatywnie wpływać na zdrowie ich oczu. Jak więc skutecznie chronić wzrok naszych pociech przed letnimi zagrożeniami? Odkryj sprawdzone metody i wskazówki, które pomogą zadbać o oczy Twojego dziecka podczas wakacji.