Mieszkańcy Kielc i powiatu kieleckiego mogą wziąć udział w 3. edycji Interdyscyplinarnego Konkursu Plastycznego dla Osób Niepełnosprawnych z okazji Światowego Dnia Osób Niepełnosprawnych.
Do udziału zaprasza Rotary Club Kielce oraz Biuro Wystaw Artystycznych w Kielcach.
W konkursie mogą wziąć udział artyści o różnych stopniach niepełnosprawności realizujący prace plastyczne w następujących technikach:
Kategoria: Artykuły
NCBR: ponad 144 mln zł dla uczelni na dostosowanie oferty do potrzeb osób z niepełnosprawnościami
Ponad 144 mln zł na dostosowanie oferty do potrzeb osób z niepełnosprawnościami trafi do 33 uczelni w całym kraju w drugiej edycji konkursu „Uczelnia dostępna” – poinformowało w piątek Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
Konkurs ma prowadzić do likwidowania barier w dostępie do kształcenia na poziomie wyższym. Jest finansowany z Funduszy Europejskich – Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (PO WER). To kolejne działanie NCBR w ramach rządowego programu „Dostępność Plus”.
Dzięki przekazanym środkom możliwe będzie wprowadzenie zmian organizacyjnych na uczelniach oraz podniesienie świadomości i kompetencji kadry, co przełoży się na zwiększenie dostępności oferty edukacyjnej dla osób z niepełnosprawnościami – informuje w prasowym komunikacie Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
W drugiej edycji konkursu do NCBR wpłynęło 87 wniosków. O dofinansowanie w wysokości nawet do 15 mln zł mogły się ubiegać uczelnie publiczne i niepubliczne, niezależnie od liczby kształconych w nich studentów. W konkursie nie mogły natomiast brać udziału ośrodki akademickie, którym przyznano dofinansowanie w pierwszej edycji konkursu.
Wśród 33 projektów, którym przyznano dofinansowanie sięgające łącznie ponad 144 mln zł, znalazły się projekty z uczelni akademickich – w tym także artystycznych – oraz nieakademickich (zawodowych). Najwyżej ocenione zostały te zgłoszone przez Wrocławską Wyższą Szkołę Informatyki Stosowanej, Wyższą Szkołę Planowania Strategicznego w Dąbrowie Górniczej, Uniwersytet Szczeciński, Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie, Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w Wałczu, Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu oraz Europejską Wyższą Szkołę Prawa i Administracji w Warszawie.
„+Uczelnia dostępna+ to nie jedyne działanie, w którym wspieramy uczelnie w ich wysiłkach na rzecz zwiększania dostępności. Dzięki zwiększeniu budżetu rozstrzygniętego już konkursu +Projektowanie uniwersalne+ kierujemy do nich ponad 40 mln zł na wdrożenie obowiązkowych zajęć umożliwiających studentom poznanie potrzeb osób ze szczególnymi potrzebami oraz praktyczne zastosowanie zasad uniwersalnego projektowania produktów i usług. Jednocześnie prowadzimy nabór wniosków w konkursie +Centrum Wiedzy o Dostępności+, którego budżet wynosi 30 mln zł” – zaznacza dyrektor NCBR, dr inż. Wojciech Kamieniecki, cytowany w prasowym komunikacie.
W pierwszej edycji konkursu „Uczelnia dostępna”, rozstrzygniętej w lutym 2020 r., dofinansowanie w łącznej wysokości ponad 300 mln zł przyznano 85 projektom. Zgłoszone w obu edycjach propozycje aktywności musiały obejmować zarówno działania prowadzące do zapewnienia przez uczelnie dostępności komunikacyjnej, administrowanych stron internetowych, narzędzi informatycznych, modyfikacji programów oraz procedur kształcenia, jak i działania z zakresu dostępności architektonicznej.
„Każdy student ma prawo kształcić się na uczelni w warunkach pozwalających na jak najlepsze wykorzystanie własnego potencjału i mieć możliwość rozwijania naukowych pasji. Konkurs +Uczelnia dostępna+ to doskonały przykład działania wspierającego uczelnie w likwidacji barier w dostępie do kształcenia. Ponad 440 mln zł, które w sumie przekazujemy uczelniom z całej Polski na ten cel to inwestycja, która niesie wielkie korzyści społecznych” – mówi minister nauki i szkolnictwa wyższego Wojciech Murdzek.
Nagroda RPO im. Macieja Lisa dla Hanny Pasterny
Hanna Pasterny wyznacza nowe standardy społeczne, zmienia rzeczywistość i poszerza świadomość społeczną – tak piszą o niej współpracujący z nią przedstawiciele organizacji pozarządowych. Była pierwszą osobą niewidomą przyjętą do Szkoły Liderów Społeczeństwa
Obywatelskiego. Wygrała konkurs „Interpelacja lepsza niż manifestacja”, który pozwolił jej rozpocząć pracę w jednym z biur poselskich. Czas ten wykorzystała także na działania na rzecz osób niepełnosprawnych, m.in. przekonała kilku posłów, by odkupili wycofywany przez kancelarię Sejmu sprzęt komputerowy i przekazali go organizacjom pozarządowym, interweniowała w sprawie niedostosowanych stron internetowych.
Pani Hanna Pasterny wielokrotnie apelowała do polityków o usunięcie art. 80 kodeksu cywilnego, który utrudniał osobom niewidomym założenie bankowego konta czy wzięcie kredytu. Aktywnie działała na rzecz dostępności internetowego samospisu powszechnego. W 2017 była członkiem polskiej delegacji w IV Parlamencie Osób z Niepełnosprawnościami w Brukseli.
W roku 2018 Hanna Pasterny była pomysłodawczynią projektu „Nie taki niepełnosprawny straszny, jak go malują” współfinansowanego z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich Śląskie Lokalnie. Jego celem było przybliżenie tematyki niepełnosprawności policjantom, strażnikom miejskim i wymiarowi sprawiedliwości. Mimo, że projekt był realizowany przez grupę nieformalną, spotkał się z dużym zainteresowaniem i jest kontynuowany.
Jest także autorką broszury „Osoby z niepełnosprawnościami a wymiar sprawiedliwości. Rekomendacje dla policji, straży miejskiej, prokuratury, sądu i organizacji pozarządowych”. Dużo miejsca poświęca w niej ubezwłasnowolnieniu i konieczności zastąpienia go wspieranym podejmowaniem decyzji. Prócz rekomendacji broszura zawiera propozycje zmian w przepisach dotyczących osób niepełnosprawnych i wymiaru sprawiedliwości.
Hanna Pasterny prowadzi także szkolenia o komunikacji z osobami niepełnosprawnymi, m.in. dla pracodawców, urzędników, księży, asystentów osób niepełnosprawnych, policjantów, pracowników sądu i prokuratury. Szkolenia w języku angielskim prowadziła na Węgrzech i w Gruzji. W szkołach organizuje zajęcia oswajające z niepełnosprawnością.
Świadomość społeczną podnosi również w swoich autobiograficznych książkach: „Jak z białą laską zdobywałam Belgię” , „Tandem w szkocką kratkę” i „Moje podróże w ciemno” . W książkach promuje szacunek do różnorodności, otwartość, akceptację inności, aktywność i postawę obywatelską, zachęca do przełamywania barier i szukania dróg do porozumienia.
Od soboty w czerwonej strefie aż 152 powiaty
W czwartek lista objętych czerwoną strefą powiatów powiększyła się do 152 z wszystkich 16 województw. Na liście znalazło się też 11 miast wojewódzkich: Białystok, Bydgoszcz, Gdańsk, Kielce, Kraków, Lublin, Łódź, Olsztyn, Poznań, Rzeszów i Warszawa.
W woj. dolnośląskim czerwonym obszarem objęte będą powiaty: głogowski, kamiennogórski, legnicki, lubiński, milicki i polkowicki.
W woj. kujawsko-pomorskim powiaty: aleksandrowski, bydgoski, grudziądzki, inowrocławski, mogileński, nakielski, radziejowski, toruński, tucholski, włocławski, żniński i miasta na prawach powiatu: Bydgoszcz, Grudziądz, Toruń i Włocławek.
W woj. lubelskim powiaty: janowski, lubelski, łęczyński, łukowski, puławski, rycki, świdnicki, włodawski i miasta na prawach powiatu: Chełm, Lublin i Zamość.
W woj. lubuskim powiaty: gorzowski, krośnieński, międzyrzecki i żarski.
W woj. łódzkim powiaty: bełchatowski, łowicki, łódzki wschodni, pabianicki, pajęczański, piotrkowski, radomszczański, wieluński, brzeziński i miasta na prawach powiatu: Łódź, Piotrków Trybunalski i Skierniewice.
W woj. małopolskim powiaty: bocheński, chrzanowski, gorlicki, krakowski, limanowski, miechowski, myślenicki, nowosądecki, nowotarski, olkuski, oświęcimski, suski, tatrzański, wadowicki, wielicki i miasta na prawach powiatu: Kraków, Nowy Sącz i Tarnów.
W woj. mazowieckim powiaty: garwoliński, legionowski, makowski, otwocki, przasnyski, radomski, szydłowiecki i miasta na prawach powiatu: Siedlce i Warszawa.
W woj. opolskim: głubczycki, kędzierzyńsko-kozielski, krapkowicki, namysłowski, nyski, oleski, prudnicki i strzelecki.
W woj. podkarpackim powiaty: brzozowski, dębicki, jarosławski, kolbuszowski, leżajski, łańcucki, mielecki, przemyski, przeworski, ropczycko-sędziszowski, rzeszowski, sanocki, strzyżowski, leski i miasta na prawach powiatu: Przemyśl i Rzeszów.
W woj. podlaskim powiaty: białostocki, bielski, hajnowski, sokólski, wysokomazowiecki, zambrowski i miasta na prawach powiatu: Białystok i Suwałki.
W woj. pomorskim powiaty: chojnicki, gdański, kartuski, kościerski, kwidzyński, lęborski, pucki, słupski, starogardzki, tczewski, wejherowski i miasta na prawach powiatu: Gdańsk, Gdynia, Słupsk i Sopot.
W woj. śląskim powiaty: cieszyński, częstochowski, kłobucki, żywiecki i miasta na prawach powiatu: Częstochowa i Ruda Śląska.
W woj. świętokrzyskim powiaty: buski, jędrzejowski, kielecki, pińczowski, skarżyski, włoszczowski i i miasto na prawach powiatu – Kielce.
W woj. warmińsko-mazurskim powiaty: działdowski, iławski, nowomiejski i Olsztyn.
W woj. wielkopolskim powiaty: gostyński, jarociński, krotoszyński, międzychodzki, ostrowski, poznański, rawicki, słupecki, wolsztyński i Poznań.
W woj. zachodniopomorskim powiaty: sławieński, szczecinecki i miasto na prawach powiatu – Koszalin.
Tydzień temu ogłoszono listę z 38 powiatami w czerwonej strefie, w tym z 6 miastami na prawach powiatów. Pozostała Polska znalazła się w strefie żółtej.
Przeglądarka 84/16.10.2020
Matka pozwoliła umrzeć niepełnosprawnej córce. Odpowie za okrutne zabójstwo
Matka z Minnesoty jest oskarżona o zabójstwo 13-letniej niepełnosprawnej córki. Wyłączyła alarm w urządzeniu, od którego zależało życie dziecka.
Elise C. Nelson (35 l.) z Paynesville w Minnesocie pozwoliła umrzeć córce Kylie Larson (13 l.). Zrobiła to z rozmysłem, a dziecko męczyło się przez kilka dni.
Kylie od urodzenia była głęboko niepełnosprawna. W wyniku komplikacji przy porodzie urodziła się niedotleniona, z paraliżem dziecięcym. Przez całe życie musiała używać pulsoksymetru – urządzenia, które alarmowało, gdy dziewczynce niebezpiecznie spadało tętno, lub poziom tlenu we krwi.
Czytaj całość na se.pl
Oddziały Santander Bank Polska przyjazne dla osób niewidomych
Santander Bank Polska od lat realizuje program „Obsługa bez barier” i wprowadza rozwiązania, które ułatwiają korzystanie z bankowości m.in. osobom niewidomym lub niedowidzącym. W pilotażowym oddziale w Gorzowie Wlkp. bank zastosował m.in. tyflograficzny plan oddziału i ścieżki dotykowe.
Co roku, 15 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Białej Laski, który zwraca uwagę na potrzeby osób z niepełnosprawnościami wzroku. Santander Bank Polska wprowadza rozwiązania, które pozwalają korzystać z oferty bankowej osobom z różnymi potrzebami za pośrednictwem różnych form kontaktu. Dzięki programowi „Obsługa bez barier” bank tworzy sieć oddziałów bez barier architektonicznych, uniwersalnie projektowanych, aby zwiększać dostępność dla wszystkich klientów.
– Najnowszy „Oddział bez barier” został otwarty we wrześniu 2020 roku w Gorzowie Wielkopolskim. Zastosowaliśmy w nim nowe rozwiązania: tyflograficzny (wypukła grafika) plan oddziału oraz ścieżki dotykowe, a także system TOTUPOINT. System ten pomaga osobom niewidomym w zlokalizowaniu wejścia do oddziału, w orientacji przestrzennej lokalu, a także informuje o ewentualnych przeszkodach przez aplikację mobilną – mówi Piotr Kajka z Santander Bank Polska. – Te rozwiązania znakomicie uzupełniają projekt nowych oddziałów dostosowanych do potrzeb osób z niepełnosprawnością wzroku – dodaje.
Aby klienci mogli bezpiecznie i sprawnie poruszać się w placówkach, Santander Bank Polska sukcesywnie wprowadza podświetlenia w meblach (stanowiska kasowe), kontrastowe kolory ścian i posadzek oraz oznaczenia elementów szklanych.
Osoby niewidome lub niedowidzące mogą korzystać z sieci blisko 1350 udźwiękowionych bankomatów. Urządzenia te zapewniają bezpieczeństwo oraz komfort realizacji transakcji także dzięki takim funkcjom jak tryb wysokiego kontrastu lub całkowite wygaszenie ekranu.
Życzenia minister Maląg z okazji Międzynarodowego Dnia Białej Laski
Szanowni Państwo,
15 października to wyjątkowa data – właśnie dzisiaj przypada Międzynarodowy Dzień Białej Laski, czyli święto osób niewidomych i niedowidzących obchodzone już od 1964 roku. W Polsce po raz pierwszy oficjalne obchody tego dnia odbyły się w 1993 roku.
Dzisiejsze święto to dobra okazja do zwrócenia szczególnej uwagi na sytuację i potrzeby osób niewidomych i niedowidzących. Chociaż pozbawieni zmysłu wzroku, nierzadko widzą więcej niż inni. Uczą nas wrażliwości, doceniania codzienności, która – chociaż nie zawsze jest kolorowa – daje się zaakceptować, daje się lubić. Uczą, że niepełnosprawność nie musi wykluczać i ograniczać, że można odnosić sukcesy zawodowe, realizować swoje pasje, spełniać marzenia, mieć szczęśliwe życie rodzinne.
Dużo zmienia się na lepsze, przestrzeń publiczna jest coraz lepiej dostosowana do potrzeb osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, ale wiem, że wciąż wiele jest do zrobienia zarówno od strony infrastrukturalnej, jak i mentalnej. Wierzę, że jesteśmy na dobrej ku temu drodze i wspólnie uda nam się znieść bariery, które wciąż w wielu miejscach występują.
Z okazji Międzynarodowego Dnia Białej Laski życzę wszystkim osobom niewidomym, niedowidzącym, a także ich bliskim – wszelkiej pomyślności, wytrwałości w przezwyciężaniu trudności, dużo zdrowia i codziennego uśmiechu, z którym zwyczajnie łatwiej iść przez życie.
Z wyrazami szacunku,
Marlena Maląg
Minister Rodziny i Polityki Społecznej
Maląg: od czwartku godziny dla seniorów w sklepach od 10.00 do 12.00
Od czwartku od godziny 10.00 do 12.00 będą z powrotem obowiązywały godziny dla seniorów – przypomniała w środę minister rodziny Marlena Maląg. Zaapelowała do seniorów o maksymalne ograniczenie wychodzenia z domu i stosowanie zasad bezpieczeństwa: dystans, dezynfekcja, maseczka.
Szefowa MRiPS mówiła w Programie Pierwszym Polskiego Radia o wsparciu osób starszych w czasie epidemii. Zwróciła uwagę, że seniorzy są obecnie w trudnej sytuacji ze względu na wzrost zachorowań na koronawirusa.
„Zwracamy się do seniorów, by jeżeli nie ma takiej potrzeby, pozostali w domu. Natomiast my chcemy być o krok przed. Chcemy zabezpieczyć zdrowie i życie seniorów poprzez ośrodki pomocy społecznej, wsparcie finansowe rządu, tak, aby czuli się bezpiecznie” – powiedziała minister.
Przypomniała, że od czwartku będą z powrotem obowiązywały tzw. godziny dla seniorów w sklepach spożywczych, drogeriach czy w aptekach. „Będzie to między godziną 10.00 a 12.00. Chcemy zapewnić naszym seniorom komfort. Oczywiście mogą oni dokonywać zakupów także o innej porze, ale to będzie taki dedykowany czas” – dodała Maląg.
Zaapelowała o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa: dezynfekcję, zachowanie odpowiedniego dystansu i noszenie maseczek. Zachęciła też do zainstalowania aplikacji „STOP COVID – ProteGO Safe”, którą – jak wskazała – pobrało już ponad milion Polaków.
Szefowa MRiPS podkreśliła, że rząd wspiera seniorów także przez program „Posiłek w szkole i w domu”. „Jest on dedykowany nie tylko dla uczniów, ale także dla seniorów, gdzie ośrodki pomocy społecznej mogą przywozić posiłki seniorom do domów” – zaznaczyła minister.
Minister była też pytana o współpracę z premierem Mateuszem Morawieckim, który poinformował we wtorek, że w związku z kontaktem z osobą zarażoną COVID-19przebywa na kwarantannie.
„Ten jeden dzień, który dopiero jest w kwarantannie, to tak naprawdę normalna, codzienna praca. Wczoraj była Rada Ministrów, odbył się rządowy zespół zarządzania kryzysowego. Wszystko przebiega normalnie” – powiedziała minister rodziny.
Ekspert: odwlekanie wizyty u okulisty z powodu pandemii może być poważnym zagrożeniem dla wzroku
Apeluję do pacjentów, by z powodu pandemii nie unikali lekarzy. W przypadku okulistyki możliwości korzystania z teleporady są ograniczone, a zwlekanie z wizytą u okulisty może stanowić poważne zagrożenie dla wzroku – ostrzega prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego prof. Jacek P. Szaflik.
Specjalista jest kierownikiem Katedry i Kliniki Okulistyki Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zapewnia, że kliniki, przychodnie i gabinety okulistyczne przyjmują pacjentów przestrzegając zasad ochrony przed zakażeniem koronawirusem. Uważa, że korzystanie z porad lekarskich jest obecnie bezpieczniejsze niż na przykład wizyta w sklepie.
„Kontakt między pacjentem a badającym go lekarzem okulistą jest bliski. Podobnie jak w gabinetach laryngologicznych, jesteśmy – zarówno pacjenci, jak i lekarze – potencjalnie najbardziej narażeni na przeniesienie infekcji. Dlatego musimy się możliwie najlepiej chronić” – podkreśla prof. Szaflik. Specjalista mówił o tym też podczas niedawnej konferencji „Polska w Europie”, która odbyła się w Warszawie.
Poza powszechnymi środkami ochrony wprowadzono dodatkowe procedury zabezpieczające, np. regularne badania pracowników szpitala w kierunku infekcji SARS-CoV-2. „Przez pewien czas funkcjonował też podział pracowników na dwa zespoły, które pracowały na zmianę, ograniczając tym samym ryzyko transmisji koronawirusa wśród personelu medycznego” – wyjaśnia prof. Szaflik.
W klinice okulistycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jedynie przez dwa miesiące po ogłoszeniu lockdownu wykonywano wyłącznie pilne operacje, na przykład w leczeniu odwarstwienia siatkówki i jaskry. Później stopniowo zaczęto realizować także planowe świadczenia.
Z powodu obaw przed koronawirusem część pacjentów nadal jednak nie zgłasza się na planowe leczenie. Tymczasem procedury ochronne są ciągle wzmacniane, pojawiły się osłony na aparaturze, przeźroczyste przegrody między lekarzem a pacjentem, testowani są pracownicy, badania genetyczne (PCR) w kierunku SARS-CoV-2 muszą przejść przed planowym zabiegiem także wszyscy pacjenci.
„Obecnie mamy pełny zakres działania, blisko 100 proc. tego, co przed pandemią. Wykonujemy wszystkie procedury, w tym operacje zaćmy, najbardziej pożądane ze względu na kolejkę. Niestety, ta kolejka urosła i już wiemy, że liczba pacjentów wymagających operacji zaćmy po pandemii będzie zdecydowanie większa” – ostrzega prof. Szaflik.
Prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego apeluje, by wszystkie osoby, które czy to chorujące przewlekle na choroby oczu, czy dopiero podejrzewające u siebie problemy ze wzrokiem, zdecydowały się na korzystanie z porad okulistycznych. „Choroby oczu nie poczekają na koniec pandemii – podkreśla – one są cały czas tak samo groźne i wymagają leczenia”.
W okulistyce teleporady są mało przydatne. „Mogą mieć zastosowanie w przypadku chorych stale przyjmujących leki z powodu jaskry lub pacjentów, którzy przewlekle stosują krople. Możemy tylko przedłużyć receptę i to jest minimum, by kontynuować terapię. Jednak zestaw leków może stracić na aktualności, potrzebne są okresowe badania monitorujące przebieg choroby. I z nimi też nie można zbytnio zwlekać” – przekonuje prof. Szaflik, apelując, by nie lekceważyć problemów ze wzrokiem.
Niewidomy wiceminister: na Żylecie jest najwięcej normalności
Lubię Żyletę. Kibicuję Legii Warszawa i Zniczowi Pruszków. Powiem panu, że na Żylecie jest najwięcej normalności. Mówię o podejściu do niepełnosprawności – powiedział wiceminister Paweł Wdówik w Rozmowie #BezUników Piotra Witwickiego.
Piotr Witwicki: czy Pan żyje z poczuciem, że musi coś udowodnić?
Paweł Wdówik: nie.
To może jedzie pan na taryfie ulgowej?
Zdecydowanie nie. Staram się żyć normalnie i oczekuję, że ludzie tak mnie będą traktować. Ale kiedyś zdarzyło się, że jadąc pociągiem, zapomniałem orzeczenia o niepełnosprawności, a kupiłem bilet ulgowy. Wiedziałem, że konduktor o nie poprosi i poprosił. Odpowiedziałem: nie widzi pan po moich oczach, że jestem niewidomy? Konduktor jednak stwierdził, że zniżka jest na orzeczenie, a nie na oczy. Otworzyłem plecak i zacząłem szukać. Wreszcie wyciągnąłem to, co miałem akurat pod ręką. Był to tygodniowy jadłospis ze szkoły mojego syna. Konduktor zaczął czytać: ogórkowa… Powiedziałem: oj przepraszam, ale ja nie wiem, co tam jest, bo nie widzę. Konduktor zrezygnował.
Trudno z tym dyskutować.
Jeden mój kolega też zapomniał orzeczenia w podobnej sytuacji. Chcąc udowodnić konduktorowi swoją niepełnosprawność, wyjął oko.
Co?
Akurat miał protezę. Konduktor zwymiotował.
Pan podobno chodzi na mecze?
Lubię Żyletę. Kibicuję Legii Warszawa i Zniczowi Pruszków. Powiem panu, że na Żylecie jest najwięcej normalności. Mówię o podejściu do niepełnosprawności.
Na czym polega ta normalność?
Mam takie porównanie. Dwa lata temu byłem z młodszymi dziećmi w górach. Jechaliśmy na Kasprowy Wierch kolejką. Tam jest przesiadka na Myślenickich Turniach. Trzeba szybko zmienić wagony. Moje dzieci się pogubiły i nie wiedziały, gdzie iść. Mój pies też stracił orientację. Niestety, nikt z całej tej grupy nie zareagował – mimo moich pytań. Ostatecznie pomógł nam któryś z pracowników. Tydzień później byłem z trójką moich chłopaków w wieku 9, 11 i 13 lat na meczu Legii w europejskich pucharach. Gdy któryś z kibiców zobaczył, że mam białą laskę, to od razu zrobili mi miejsce. Jeden z kibiców krzyknął: robimy przejście dla ojca z dziećmi. Nikt nie dodawał, że jestem niewidomy. Wszyscy się rozsunęli i doszliśmy do bramki. Tam jednak ochroniarz powiedział nam, że podeszliśmy pod złe wejście.
Miał się pan wycofywać przez te tłumy?
I znaleźć inne wejście. Wtedy podeszli do niego kibice z prostymi pytaniami: co ku***, nie wpuścisz? Nie widzisz, że to jest człowiek niewidomy? On się zaparł. Wtedy któryś z kibiców walnął mnie w plecy i mówi: na kolana i przełaź pod bramką. Moi synowie zaczęli protestować: tato, nie przesadzaj. Wtedy stwierdziłem, że ja zrobię to pierwszy. Myk i przeszedłem pod bramką. Kibice zaczęli klaskać, a dzieciaki poszły za mną.
Poszliście na mecz?
Stałem w tłumie i darłem się ze wszystkimi. Po którejś z bramek jakiś gość zaczął mnie ściskać i nagle mówi do mnie:
– A ty co, nie widzisz?
– No nie widzę.
– To powinieneś przy barierce stać.
– Ale po co?
– Może tam byś coś zobaczył.
– Ja nie, ale może moje dzieci.
Chłopaki zrobili przejście dla nas. Myślałem wtedy o jednym: jak to jest, że tam inteligencja jedzie na Kasprowy i nikt się nie umie zachować, a ci, których media nazywają marginesem i nacjonalistami, mają normalne odruchy. Może inne słownictwo byłoby wskazane, ale nie wiem, czy jest to takie ważne. Na Żylecie czuję się super. Wiem, że są tam ludzie, którzy traktują mnie normalnie.
Pan wie, co się dzieje na boisku?
Mam dzieci i zawsze mogę zapytać, ale ważniejsze jest dla mnie to, że chłonę atmosferę. Legia ma nawet audiodeskrypcję i jak przyjdę z radiem, to mogę na określonej częstotliwości posłuchać opisu. Nie robię tego, bo mi szkoda atmosfery. Wolę się drzeć, krzyczeć i śpiewać. To jest świetna forma odreagowania. Oczywiście chodzę tam głównie ze względu na moje dzieci, które oczekują ode mnie pewnej normalności. Chciałbym, żeby jak najmniej zmagały się z tym, że jestem niewidomy.
A zmagają się?
Tak. Czasem mówią: może niech mama już pójdzie do szkoły, bo na ciebie to rodzice dziwnie reagują.
To trochę smutne.
I tak będę chodził, bo tak odczytuje swoje obowiązki. Ostatnio byłem z synem na spływie kajakowym, bo cała klasa jechała. Ojcowie podróżowali z córkami i synami. Spływaliśmy Wieżycą na Kaszubach. Syn sobie ze mną poradził, ale gdy pływałem z jednym z ojców, to się wywróciliśmy tym kajakiem. Na szczęście woda była do piersi. Podobało mi się, bo nikt się ze mną nie certolił.
Nadąża pan za synami?
Im są starsi tym wyzwania są trudniejsze. Teraz już na Orlą Perć się z nimi nie wybiorę, ale gdy byli młodsi to zabierałem ich w Tatry Zachodnie. Z moim Jankiem, jak miał siedem lat, weszliśmy na Trzydniowiański Wierch. Ludzie po drodze ostrzegali nas, że tam jest wysoko i pytali, kto nas tam zaprowadzi. Odpowiadałem, że syn umie czytać mapę, a mnie prowadzi pies. Jedni byli pełni podziwu, ale znaleźli się też tacy obrońcy praw dziecka, którzy uznali, że to jest skandal. Przez trzy dni syn może raz się pomylił i szybko skorygował swój błąd. Z każdym dzieckiem staram się spędzić trochę czasu sam. Wiem, jakie to jest ważne. Gdy pracowałem na uniwersytecie, to zawsze na wyjazdy jako asystenta brałem swoje dziecko. Ono mi pomagało, a przy okazji razem poznawaliśmy świat.
Pan ma bardziej aktywne życie niż niejeden człowiek w pełni sprawny.
Bardzo możliwe. Trzeba życie przeżywać póki się da, bo ono ucieka.
Pan lubi chodzić w góry?
Wiem do jakiego pytania pan zmierza. Po co chodzić w góry, jak nie widzi się widoków? To prawda, nie widzę ich, ale chłonę całą atmosferę. Jak się wyjdzie w Bieszczadach na Połoniny, to przestrzeń czuje się całym ciałem. Pod nogami czuje się trawę, na twarzy wiatr… to jest rewelacyjne.
Co panu daje rodzina?
Nie ma nic lepszego, by wyleczyć człowieka z bycia pępkiem świata. Brak dzietności też się skądś bierze. Ludzie nie są dziś gotowi na to, by swoje życie oddać komuś, by mieć coś stałego w życiu, być komuś wiernym pomimo trudności…
Czekam na inicjatywy, które będą promować trwające wiele lat małżeństwa. Powinniśmy zrobić program, który będzie umarzał część rat mieszkania tym, którzy wytrwają w tym na przykład ponad dziesięć lat.
Jak panu z żoną się to udaje?
Jesteśmy chrześcijanami i wiemy, że jak nie będziemy budować na Bogu, to guzik z tego wyjdzie. Czasem ktoś stwierdza: ale pana żona to ma ciężko.
Takie myśli mogą się u niektórych pojawiać…
Dziwię się, że „Wysokie Obcasy” nie przychodzą zrobić do nas reportażu, jak postępową rodziną jesteśmy.
Tylko ja przyszedłem.
No widzi pan. To ja panu opowiem. Moja żona zajmuje się samochodem: jeździ, ale musi też na przykład dbać o serwis – wymiana opon, oleju itp. Ja najczęściej zajmuje się robieniem zakupów i gotowaniem.
To co pan wczoraj zrobił na obiad?
Ryż z duszoną cukinią w sosie pomidorowym. Dzieci chciały do tego parówki, więc dołożyłem. Same warzywa im nie podchodzą.
Są jakieś sprawy, przy których pojawiają się trudności?
Oczywiście. Jak to się mówi: małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – większe wyzwania. Ale opowiem śmieszną historię. Jak się urodziło czwarte, to żona powiedziała: załatw teraz ty to becikowe. To były jeszcze czasy przed 500 plus. W Internecie nie było żadnych formularzy. Zadzwoniłem więc do ośrodka pomocy społecznej i od razu pani pogratulowała mi pierwszego dziecka. Zacząłem tłumaczyć, że to nie pierwsze, tylko czwarte. Jak powiedziałem, że jestem niewidomy pani urzędnik zapytała: jak to niewidomy? – No normalnie, nie widzę. – I ma pan czwórkę dzieci? – No tak. – Nikt panu nie przeczytał, jak się zabezpieczyć?
Tak powiedziała urzędniczka?
Tak. Potem zaproponowała mi dla dzieci obiady w szkole. Mówię: przecież tam jest jakiś próg dochodowy. – Ale on pana nie dotyczy. – Dlaczego?- Pan go nie przekracza. Odpowiedziałem, że moja pensja wynosi więcej. A ona pyta: z renty? Odpowiadam, że nie mam renty, a ona zaczęła się złościć, że żonę do pracy wysłałem przy czwórce dzieci. Zacząłem tłumaczyć, że sam pracuję, a ona: na rozmowę z głupim, to ja nie mam czasu. Rzuciła słuchawką.
Jestem naprawdę wzruszony wyrozumiałością urzędników.
Tak silne są stereotypy. Ludziom się nie mieści w głowie, że ktoś z niepełnosprawnością może pracować. Szczerze mówiąc, to nigdy nie starałem się załatwić sobie renty.
Chciałbym trochę po usprawiedliwiać tych wszystkich ludzi. Nie mieli pewnie wcześniej kontaktu z niewidomymi i nie wiedzą, jak wiele da się zrobić.
Mogę panu opowiedzieć o kilku dziwnych pytaniach, które dostałem.
Takich, których ja nie będę miał odwagi zadać?
Tak. Na przykład tego by pan nie zadał. Kiedyś jeden Włoch zapytał mnie: jak niewidomi mają dzieci? Zapowiedziałem szczerą odpowiedź i stwierdziłem, że w tych sprawach prosimy zawsze o pomoc sąsiada.
To robi wrażenie.
Wie pan. Na głupie pytanie – głupia odpowiedź.
Ale czy słuchanie takich pytań nie jest upokarzające?
No jest. Dla mnie moja niepełnosprawność nie jest najważniejszą tożsamością. Jestem obywatelem, mężem, ojcem, katolikiem i jeszcze wiele innych. A niepełnosprawność jest gdzieś pomiędzy tym wszystkim. Najczęściej przypomina mi się, gdy ludzie traktują mnie w taki dziwny sposób.
Jak pan trafił do ministerstwa?
A to już trzeba premiera zapytać.
Akurat nie ma go tutaj z nami.
Minister Marlena Maląg mi powiedziała, że premier postanowił, by za osoby niepełnosprawne odpowiadała osoba niepełnosprawna. Piotr Müller zarekomendował mnie szefowi rządu. Poznaliśmy się jak był przewodniczącym Samorządu Studentów na Uniwersytecie Warszawskim. Wtedy pracowałem tam jako kierownik biura do spraw osób niepełnosprawnych. No i zaproszono mnie na rozmowę. Minister Maląg stwierdziła, że się nadaje.
Co jest dziś największym wyzwaniem dla pana, jako pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych?
Największe wyzwanie, to jest normalność. Chcę, by wszystkie osoby z niepełnosprawnością mogły żyć na miarę swoich planów i możliwości. I by takie historie i zachowania jak te, o których opowiadałem, nie były dla nich przeszkodą. Bo wielu ludzi się po prostu poddaje. Uczę się też w błyskawicznym tempie, że niepełnosprawność znana mi z uczelni, to coś zupełnie innego niż niepełnosprawność, którą poznaję tu. Uderza przede wszystkim wielka bieda. I to zarówno ta polegająca na całkowitym wykluczeniu ze społeczeństwa, na wyizolowaniu w jakimś zamkniętym domu pomocy, jak i ta materialna. Jest ona ogromna często u osób z najcięższymi niepełnosprawnościami. Nie byłem tego świadomy. Mamy osoby, które są w każdej czynności skazane na drugą osobę i na to nie ma stałego rozwiązania, które by to finansowało w prawidłowy sposób. 500 złotych, które daliśmy jest ratunkiem, ale to jest kropla w morzu potrzeb. System świadczeń społecznych powinien być całkowicie przebudowany. Choćby po to, by pieniądze nie szły na rodzica tylko na samą osobę niepełnosprawną i by ona mogła zdecydować, kto będzie jej asystentem. Człowiek, który leży też ma swoją wolę i wcale nie musi chcieć, by mama się nim opiekowała. Może woli kogoś do tego zatrudnić. Wraz ze sztabem specjalistów przygotowałem strategię dotyczącą osób niepełnosprawnych na lata 2020-30. Zmieniamy filozofię w podejściu do osób niepełnosprawnych. Równolegle powstaje strategia dotycząca deinstytucjonalizacji, czyli wyciągnięcia ludzi ze wszystkich przymusowych form pobytu, które tak bardzo odczłowieczają. Jeśli choć trochę uda się coś z tym zrobić, to będzie postęp.
Panie ministrze, zapomniałem zapytać: czy pan może w ogóle udzielać tego wywiadu bez osoby dorosłej?
Myślę, że sobie radzę. Zresztą był ze mną asystent, ale pan go wyprosił.
Takie mam zasady. To jest nasza rozmowa, bez osób trzecich. Moje pytanie jest nawiązaniem do tej słynnej sytuacji w sklepie, gdy nie sprzedano panu telefonu, bo jak stwierdziła ekspedientka, „przyszedł pan bez osoby dorosłej”.
Pani wymagała, by ktoś pokazał dowód osobisty i podpisał się, że zrozumiałem umowę. To jest zresztą trochę nudne, bo miałem takich sytuacji w życiu setki.
Jest rok 2020. Myślałem, że świat wygląda trochę inaczej.
Takie historie dzieją się cały czas. Po całej akcji dostałem wiele sms-ów od ludzi, którzy mają podobne problemy. Ponieważ teraz jestem ministrem, to był jakiś odzew. Dzwoniła do mnie dyrektor RTV euro AGD i obiecała szkolenia pracowników i zmianę świadomości.
Świadomość buduje się latami…
Świadomość jest potrzebna, ale przede wszystkim trzeba włączyć myślenie. Jeżeli człowiek ma trochę oleju w głowie i trochę kultury, to nie będzie robił pewnych głupot.