Ewa Domańska: Samotność w kontekście Świąt Bożego Narodzenia, to kontrowersyjny temat. Jednak wielu osób dotyka. Jak można poradzić sobie z samotnością w tym szczególnym czasie?
Ks.Piotr Markiewicz: Samotność jest nieodłączną częścią życia każdego człowieka. Często nie jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć bólu związanego z samotnością. Udzielanie gotowych rozwiązań na radzenie sobie z tym trudnym stanem jest nie możliwe. Każdy samotność przeżywa inaczej.
E. D.: W jaki sposób można uświadomić komuś, że samotność nie musi być udręką do końca życia?
Ks. P. M.: Myślę, że kluczem jest rozmowa. Często osoby samotne nie są zaangażowane w głębokie relacje z drugim człowiekiem. Brakuje im przyjaciół. Pytanie dlaczego? Czy robią coś z tym? Dlaczego są zamknięci na kontakt z drugim człowiekiem? Czy potrafią do kogoś wyjść wyciągnąć rękę, czy tylko czekają aż ktoś zrobi to pierwszy?
A co jeśli taka okazja się nie nadarzy?
Samotność w święta to konsekwencja braku budowania relacji z ludźmi.
Jeśli uda się nam zapalić u kogoś choćby najmniejsze światełko w tunelu, pojawi się szansa na zmianę sposobu myślenia. Święta Bożego Narodzenia są postrzegane jako rodzinne, co wcale nie znaczy, że muszą być spędzane z rodziną. Można zapukać do samotnego sąsiada, umówić się z przyjacielem, który nie ma rodziny i w ten sposób próbować wspólnie przeżywać święta. Warto podkreślić, że dla osób wierzących, które przyjmują ewangeliczne przesłanie tych świąt gotowość na narodzenie Jezusa już jest wypełnieniem pustki.
E. D.: A jeśli ktoś jest niewierzący?
Ks. P. M.: W takiej sytuacji mamy do czynienia z pustym świeckim obrzędem, który tylko może dostarczać różnych bodźców i nie ma głębszego przesłania.
E. D.: Czy puste miejsce przy stole to symbol religijny czy świecki?
Ks. P. M.: Trudno oddzielić jedno od drugiego. Z jednej strony wynika on z naszej ludzkiej natury tzn., że jesteśmy stworzeni do bycia w relacji i chcemy dać komuś coś czego sami nie chcielibyśmy doświadczyć. Z drugiej strony mamy Ewangelię czyli dobrą nowinę, w której w 25 rozdziale u św. Mateusza czytamy „Byłem głodny – daliście mi jeść,
Byłem spragniony – daliście mi pić
Byłem samotny – przyjęliście mnie, byłem w więzieniu –
odwiedziliście mnie,
wszystko co uczyniliście jednemu z moich braci najmniejszych mnieście uczynili.”
W tym cytacie zawarte jest przesłanie dla osób wierzących ale myślę, że dla agnostyków czy ateistów też może być to etyczny drogowskaz, który uwrażliwi na potrzeby drugiego człowieka.
E. D.: Czego by ksiądz mógł życzyć osobom samotnym na te święta?
Ks. P. M.: Przede wszystkim żeby znaleźli przyjaciół, lub ludzi, którzy wskażą im kierunek do zdobycia bliskich osób. Otwarcia serca na drugiego człowieka oraz mądrej pracy nad sobą, która zaowocuje innym postrzeganiem samotności.
Kategoria: Styl życia
Mózg osoby niewidomej – Nieodkryta tajemnica. Wywiad z Jackiem Matuszewskim z Instytutu Biologii Doświadczalnej
Z Jackiem Matuszewskim z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego w Warszawie przy Polskiej Akademii Nauk rozmawia Ewa Domańska
Czy można umrzeć z samotności?
Samotność jest nie tylko przykrym doświadczeniem emocjonalnym. Jest podobnym czynnikiem ryzyka dla przedwczesnej śmierci jak palenie tytoniu, nadużywanie alkoholu czy otyłość! Prof. Halina Sienkiewicz-Jarosz z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie jest przekonana, że można i warto się przed samotnością chronić, także w czasie pandemii.
W wykładzie „Izolacja społeczna i samotność a funkcjonowanie mózgu”, który wygłosiła podczas III Kongresu „Zdrowie Polaków” specjalistka przytoczyła szereg rezultatów badań na temat samotności i jej wpływu na zdrowie.
Przypomniała, że w opublikowanym w czasopiśmie Lancet tekście amerykański psycholog społeczny John T. Cacioppio z Uniwersytetu w Chicago napisał: „Wyobraź sobie, że istnieje choroba, która sprawia że człowiek staje się drażliwy, przygnębiony i skoncentrowany na sobie, która wiąże się z 26 proc. wzrostem ryzyka przedwczesnej śmiertelności. Wyobraź sobie też, że w uprzemysłowionych państwach choroba ta dotyka około jednej trzeciej ludzi, a u jednej osoby na 12 osiąga znaczne nasilenie i że te odsetki rosną. Dochód, wykształcenie, płeć i rasa nie chronią przed nią i jest ona zakaźna. Taka choroba istnieje i jest to samotność”.
Profesor zastrzegła, że szczególnie w czasach pandemii warto zwrócić uwagę, iż samotność to coś innego niż izolacja, która w ostatnio stała się dla wielu osób nowym doświadczeniem.
Izolacja społeczna to obiektywna sytuacja wynikająca z braku więzi społecznych, ograniczonych sieci społecznych, rzadkich kontaktów interpersonalnych.
Samotność zaś to subiektywnie postrzegana izolacja społeczna, negatywny stan emocjonalny wynikający z rozbieżności między tym, jakie chcielibyśmy, a jakie mamy w rzeczywistości kontakty z innymi.
Samotność jest odwrotnością naszej potrzeby przynależności, potrzebą, która dosyć wysoko plasuje się w hierarchii ludzkich potrzeb według Maslowa – zwraca uwagę prof. Halina Sienkiewicz-Jarosz.
Abraham Maslow przedstawił hierarchię ludzkich potrzeb w postaci piramidy. Na samym jej dole znajdują się potrzeby fizjologiczne (zaspokojenie głodu, pragnienia it.) – brak ich spełnienia zaburza całkowicie funkcjonowanie człowieka. Kolejne warstwy to: bezpieczeństwa, przynależności i miłości, szacunku i uznania oraz samorealizacji.
O edukacji osób z dysfunkcją wzroku w USA
Z Adamem Aftyką rozmawia Ewa Domańska.
Ewa Domańska: – Od ilu lat przebywasz w USA i jak tam trafiłeś?
Adam Aftyka: – W stanach mieszkam od ośmiu lat. przyjechałem na leczenie oczu. Przeważnie przebywam w Nowym Yorku.
E.D.: – Czy od początku swojej edukacji pobierasz naukę w Amerykańskich szkołach?
A.A.: – Naukę w USA zacząłem w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Nie uczęszczałem do przedszkola i zerówki.
E.d.: – Czy są udogodnienia edukacyjne dla osób niewidomych? Jeśli tak, to jakie?
A.A.: – Owszem. Istnieje system, który ma na celu wspieranie osób niepełnosprawnych w szkołach podstawowych i średnich. W ramach Department Of Education tj. odpowiednik Polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej działa specjalna komórka EVS, której zadaniem jest zapewnienie osobie niepełnosprawnej niezbędnej pomocy. Pełna nazwa tej komórki to EDucation VisionServices. Pracuje tam wykwalifikowana kadra w zakresie tyflopedagogiki. Nauczyciele w EVS mają obowiązek współpracować ze szkołami, do których uczęszczają ich podopieczni. Dostosowują oni materiały dydaktyczne potrzebne do różnych przedmiotów np.: prace klasowe materiały pomocnicze, diagramy, mapy, wykresy. Poza tym uczą alfabetu Braille’a, OrjentacjiPrzestrzennej i nowoczesnych technologii.
E.D.: – Jakie udogodnienia otrzymałeś od organizacji EVS?
A.A.: – Każda osoba niepełnosprawna dostaje dokument IPE, w którym są ściśle określone potrzeby ucznia a także są wyznaczone cele adekwatnie do etapu nauczania. Celem może być prędkość pisania na klawiaturze, prędkość czytania mierzona ilością słów na minutę. Efekty pracy na bieżąco notowane są przez pedagogów. Ich oceny pod koniec roku trafiają do EVS, gdzie są szczegółowo omawiane podczas konsultacji. Konsultacje nie mają charakteru testowego, raczej na spotkaniach omawiane są efekty pracy i wyznaczane są kolejne cele. Udogodnienia zależą od potrzeb określonych w Indywidualnym Programie Edukacyjnym. Osoby z dysfunkcją wzroku mogą otrzymać specjalistyczny sprzęt komputerowy np. notatnik brajlowski.
E.d.: – Jak wyglądają licea w Stanach?
A.F.: – Przeważnie licea trwają cztery lata. Obowiązują w nich wyznaczone przez DepartmentOf Educationprzedmioty. Można je realizować na poziomach podstawowych lub rozszerzonych. Rozszerzone certyfikaty AP tzn. Advance Praisment są wymagane podczas konkursów punktowych przy aplikacji na studia kierunkowe. Ja Wybrałem liceum, w którym kursy przedmiotowe wykraczają poza program i realizowany jest materiał ze studiów. Przez pierwsze dwa lata realizowany jest cały program nauczania przewidziany na szkołę średnią. W ostatnich dwóch klasach uczeń może już wybrać przedmioty pod kontem obranych studiów.
E.D.: – Czy chodzisz na jakieś zajęcia poza lekcyjne?
A.A.: – Uczestniczę w wielu zajęciach. Nazywane są one Klubami zainteresowań. Często w ramach szkół działają Organizacje Poza Rządowe, które promują takie zajęcia i pozyskują na nie fundusze. Myślę, że wiele z nich jest również w Polsce.
E.D.: – Jak pielęgnujesz Język Polski? Czy masz okazję gdzieś uczyć się go?
A.A.: – Mieszkam z mamą, która jest Polką. Poza tym uczęszczam do weekendowej Polskiej szkoły, której program nauczania opracowało Polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej.
E.D.: – Czy jesteś zadowolony z pobytu w Stanach?
A.A.: – Raczej tak. Zamierzam jeszcze tu zostać, choć nie wiem jak długo.
Katarzyna Cichopek: Dbanie o wzrok mój i moich najbliższych jest dla mnie bardzo ważne. Okulary „gotowce”, które można kupić właściwie wszędzie, uważam za zło absolutne
Aktorka zachęca do regularnych konsultacji z okulistą lub z optometrystą i zakupu okularów zarówno korekcyjnych, jak i przeciwsłonecznych wyłącznie u optyka. Tylko w ten sposób można odpowiednio zadbać o oczy i korygować ewentualne wady. Tymczasem z raportu „Czas na Wzrok 2021” wynika, w ubiegłym roku aż 70 proc. ankietowanych Polaków nie zbadało swojego wzroku u specjalisty. Jednocześnie niemal tyle samo respondentów przyznało, że w pandemicznej rzeczywistości, za sprawą większej ilości czasu spędzonego przed ekranem, ich wzrok uległ pogorszeniu.
Funkcjonowanie w cyfrowym świecie, mocna ekspozycja na światło niebiesko-fioletowe emitowane przez komputery, tablety i smartfony, promieniowanie UV, zanieczyszczenie środowiska i sztuczne oświetlenie. Te wszystkie czynniki narażają nas na kłopoty ze wzrokiem. Z raportu kampanii Czas na Wzrok wynika, że skarży się na nie aż 90 proc. ankietowanych w wieku 18–65 lat. Z kolei co piąta osoba bada wzrok tylko raz na pięć lat lub rzadziej. Te dane niepokoją, dlatego też Katarzyna Cichopek nie bagatelizuje problemu i wraz ze swoimi najbliższymi regularnie korzysta z konsultacji ze specjalistami. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że wśród dzieci i młodzieży nieprawidłowo korygowana wada wzroku może skutkować problemami z nauką, ogólnym zmęczeniem i rozdrażnieniem.
– Dbanie o wzrok mój i moich najbliższych jest od zawsze dla mnie bardzo ważne, dlatego ja już od małego posyłałam dzieci do okulisty i raz w roku robimy pełne badanie przy użyciu kropli, tak abyśmy mieli pewność, że wszystko jest w porządku. Akurat mieliśmy przygody ze wzrokiem u mojego starszego dziecka, natomiast to były wady rozwojowe, więc wyszliśmy z tego bez problemu. Ale wyszliśmy dlatego, że o to dbaliśmy i zwróciliśmy na to uwagę. I od tamtej pory regularnie sprawdzamy oczy dzieci i też własne oczy – mówi Katarzyna Cichopek.
Aktorka przestrzega, by nie ignorować nawet najmniejszego problemu ze wzrokiem. Jeśli odczuwamy jakiś dyskomfort, to trzeba skonsultować się ze specjalistą i zasięgnąć profesjonalnej porady.
– Cały czas trzeba mówić o badaniu wzroku, bo zapominamy o tym. Kiedy nie boli nas i wydaje się, że wszystko jest okej, odzwyczajamy się od stałej kontroli. Przyzwyczajamy się do tego, że czasami gorzej widzimy, wydaje nam się, że jest to naturalne. My jako rodzice jesteśmy też odpowiedzialni za nasze pociechy, więc warto właśnie teraz, przed rozpoczęciem roku szkolnego, pójść i przebadać dzieciaki – mówi Katarzyna Cichopek.
Każdego roku do naszego kraju trafia blisko 14 mln sztuk tzw. gotowych okularów sprzedawanych poza punktami optycznymi – zarówno bezbarwnych korekcyjnych, jak i przeciwsłonecznych. I chociaż Polacy deklarują, że zdają sobie sprawę z zagrożeń wynikających z ich użytkowania, mimo wszystko decydują się na ich zakup, często bez uprzedniego badania wzroku i bez konsultacji ze specjalistą. Katarzyna Cichopek stanowczo odradza kupowanie okularów na bazarach, ulicznych straganach czy w supermarketach.
– Tak zwane okulary gotowce, które można kupić właściwie wszędzie. Uważam, że jest to zło absolutne. Nie wolno robić takich rzeczy, bo naprawdę możemy sobie zaszkodzić. Dotyczy to zarówno okularów korekcyjnych, jak również okularów przeciwsłonecznych. Okulary przeciwsłoneczne służą temu, aby chronić nasz wzrok przed promieniowaniem UV, a te, które nie mają specjalnych filtrów, po prostu tego robić nie będą. Co więcej, mogą naprawdę źle wpłynąć na nasze widzenie i nawet uszkodzić siatkówkę – mówi aktorka.
Choć stosunkowo niska cena tzw. gotowców kusi, jednak warto się zastanowić, czy takie ryzyko się opłaca. Okulary – zarówno korekcyjne, jak i przeciwsłoneczne – należy kupować u optyka, zgodnie z rekomendacją specjalisty. Tylko wtedy będą one dopasowane do indywidualnych potrzeb użytkownika.
– Ważne jest, żeby pójść do salonu optycznego, przede wszystkim na badanie, następnie zrealizować tzw. receptę i zrobić prawdziwe, profesjonalne okulary. Jest to inwestycja w nasz wzrok, w nasze widzenie, w nasz najważniejszy zmysł, który ma nam posłużyć na długie, długie lata – mówi Katarzyna Cichopek.
Aktorka dołączyła do kampanii Czas na Wzrok, mającej zwiększać wśród społeczeństwa świadomość na temat zagrożeń płynących z nieprawidłowego i nadmiernego użytkowania jednorazowych, „uniwersalnych” okularów korekcyjnych i przeciwsłonecznych, które są zagrożeniem nie tylko dla wzroku, ale także dla środowiska.
– Jest to kampania, która ma na celu zmobilizowanie wszystkich, aby, po pierwsze, udali się na badanie wzroku, ale, po wtóre, w specjalnych salonach optycznych z ikonką Eco można przynieść właśnie te gotowe okulary plastikowe, oddać je i dostać świetną ofertę na nowe, profesjonalne okulary i jeszcze dodatkowo badanie wzroku, więc myślę, że jest to supersprawa. Co więcej, te wszystkie okulary, które przyniesiemy, które zostaną zutylizowane, zostaną przetworzone na energię, która później ociepli nasze domy – mówi Katarzyna Cichopek.
Więcej informacji na temat tego, jak dbać o swój wzrok, można znaleźć na stronie internetowej kampanii: www.czasnawzrok.pl. Z kolei 11 września podczas Dni Wilanowa, przed budynkiem Urzędu Dzielnicy, w godzinach 12:00-18:00 będzie można bezpłatnie zbadać ostrość wzroku. O godz. 13:00 natomiast odbędzie się otwarta konferencja Ochrona Wzroku 100% z udziałem ekspertów oraz znanych i lubianych gwiazd. Można wziąć w niej udział osobiście lub oglądać transmisję online na profilu kampanii Czas na Wzrok na Facebooku.
Wspieranie chorego działa jak jego kolejne lekarstwo
To udowodnione: chory, który ma wsparcie rodziny i przyjaciół lepiej reaguje na leczenie i szybciej wraca do formy, niż osoby tego rodzaju pomocy pozbawione. Mało tego, poczucie, że nie jest się samemu w zmaganiu się z chorobą, ma czasem większe znaczenie niż medyczna terapia.
Pacjent leżący na łóżku szpitalnym, otoczony skomplikowaną aparaturą, podłączony do różnych przewodów, rurek i kroplówek pośród narastającego tłumu innych chorych, zestresowany i spanikowany do granic wytrzymałości, ma coraz większe poczucie bycia przedmiotem na przesuwającej się nieubłagalnie taśmie w wielkiej fabryce produkcyjnej. Przekazywanie choremu najczęściej zdawkowych informacji podawanych w pośpiechu, nierzadko hermetycznym i niezrozumiałym żargonem językowym przez sprawujący nad nim opiekę personel medyczny na pewno nie ułatwia radzenia sobie z chorobą i nie sprzyja procesom zdrowienia, nie mówiąc już o obniżeniu tolerancji na coraz bardziej agresywną i toksyczną terapię – to fragment rozdziału książki o holistycznej opiece onkologicznej autorstwa onkologa dr Janusza Medera z warszawskiego Instytutu Onkologii.
A niestety, tak wygląda rzeczywistość wielu pacjentów, którzy chorują na raka. Szczególnie trudne jest w tym wszystkim poczucie samotności i niezrozumienia.
Z badań ankietowych, które przeprowadzono na dużych grupach zarówno pacjentów, jak i lekarzy i pielęgniarek, na pytanie, co jest największym problemem dla chorych na raka zdecydowana większość przedstawicieli białego personelu wymieniała: przewlekłe zmęczenie, silne bóle, nudności i wymioty oraz wiele innych dolegliwości związanych z leczeniem przeciwnowotworowym. Pacjenci najczęściej dawali natomiast inną odpowiedź: upokorzenie oraz naruszanie wolności i godności człowieka.
Stąd nasze wysiłki, by w szkoleniach, które organizujemy jako Polska Unia Onkologii, zawsze było miejsce na aspekty psychoonkologiczne. Uczymy, w jaki sposób psychicznie wspomagać chorego i jego najbliższych, jak przekazywać trudne informacje, rozmawiać na niełatwe tematy. Ale i tego, jak pełnić rolę lekarza: nie możemy przecież płakać razem z chorym, ale dodawać mu sił w walce z chorobą, pomóc zaakceptować tę trudną sytuację. A nierzadko nawet wytłumaczyć, że rak nie jest karą za jakieś grzechy, ale chorobą, pewnym doświadczeniem życiowym, z którego trzeba wyciągnąć wnioski – pisze w książce dr Meder.
Jak skutecznie poradzić sobie z bezsennością
Po 40-tce zaczynamy spać coraz krócej i coraz płycej, przez co sen nie jest już tak regenerujący i nie zawsze daje odświeżenie intelektualne. To efekt starzenia się ośrodkowego układu nerwowego i procesów, które zachodzą w mózgu wraz z wiekiem. Dowiedz się, kiedy wybrać się do specjalisty i jakie proste triki można zastosować, by poprawić jakość snu.
Generalnie zalecana długość snu to ok. 8 godzin, ale jest to kwestia indywidualna. Nadto po sześćdziesiątce rzadko komu udaje już przespać siedem godzin bez przebudzania się. Zmienia się charakter naszego snu: „nocne marki” zaczynają wcześniej się kłaść i rzadko śpią do południa, sporo osób zaczyna korzystać z drzemki w ciągu dnia – także ci, którzy wcześniej ich nie potrzebowali.
– Dzieje się tak na skutek zmian hormonalnych, a także zmian w ośrodkowym układzie nerwowym związanych ze starzeniem się naszego mózgu – tłumaczy psycholog Magdalena Komsta, terapeutka bezsenności w nurcie poznawczo-behawioralnym.
Z wiekiem potrzebujemy też więcej czasu, by zasnąć: młodzi dorośli najczęściej zasypiają dość szybko, maksymalnie 30 minut od momentu zgaszenia światła, zaś u o osób powyżej 60. roku życia normą jest 45 minut. To ważna informacja, bo wiele osób w starszym wieku martwi się, gdy długo zasypia. Tymczasem im jesteśmy starsi, najczęściej tym więcej czasu potrzebujemy, żeby się wyciszyć.
Nie bez znaczenia jest fakt, że z czasem pojawią się też kłopoty zdrowotne, które wpływają na nasz sen.
„Mowa nie tylko o chorobach przewlekłych, jak na przykład nadciśnienie tętnicze, ale także o zwiększonej częstości oddawania moczu. Jeśli musimy to robić dwa lub więcej razy w ciągu nocy, a to zdarza się bardzo często zarówno u kobiet w związku z przebytymi porodami, jak i u mężczyzn ze względu na przerost prostaty, to ryzyko pojawienia się trudności ze snem rośnie, bo musimy więcej razy zasypiać” – wyjaśnia ekspertka.
10 porad, kiedy trzeba iść z dzieckiem do psychologa
Dzieci rozwijają się w swoim tempie, nawet u równolatków widać znaczne różnice. Dotyczy to zarówno przedszkolaków, jak i młodzieży szkolnej. Jednak są zachowania, które niepokoją rodziców, ale nie wiedzą, czy udać się z dzieckiem po poradę do psychologa. Jak nie przegapić momentu, gdy można pomóc mu uporać się z emocjami i problemami zanim nie będzie za późno? Psycholog Joanna Węglarz udziela 10 podstawowych rad, które pomogą w podjęciu decyzji o rozmowie ze specjalistą.
Czy moczenie nocne u trzylatka powinno niepokoić? Co oznacza moczenie nocne u nastolatka? Jakie regresywne zachowania wymagają konsultacji psychologicznej? Dlaczego dziecko staje się agresywne lub autodestrukcyjne i jak mu w tym pomóc, póki nie zrobi komuś lub sobie czegoś złego?
– Każde dziecko rozwija się inaczej i w swoim tempie, ale niekiedy proces ten jest zaburzony przez różne czynniki np. narodziny młodszego rodzeństwa, rozwód rodziców czy izolację społeczną wynikającą z pandemii. Każda nowa i trudna sytuacja, niezależnie od wieku, napawa lękiem, ale od kondycji psychofizycznej danej osoby zależy, jak sobie z nią poradzi. Młodemu człowiekowi zawsze jest trudniej, gdyż nie jest jeszcze na tyle odporny psychicznie. Zawsze należy obserwować dziecko i reagować na niepokojące zmiany w jego zachowaniu, których wcześniej nie było. Czasem może to być oznaką czegoś poważniejszego, a czasem nawet zwykła, empatyczna rozmowa i porada, jak rozwiązać problem, wystarczy, by poprawić jego samopoczucie i dobrostan – mówi Joanna Węglarz, ceniona psycholożka i specjalistka psychologii klinicznej, wykładowczyni akademicka i terapeutka EMDR ze Studia Psychologicznego, pomysłodawca ogólnopolskiej kampanii społecznej SZKOŁA-ODNOWA.
Gadżety erotyczne. Zabawki dla znudzonych, czy bodziec do lepszego poznania?
Autor: Ilona Kraśnicka – seksuolog, psycholog społeczny i terapeuta.
Podejmując temat gadżetów i zabawek erotycznych należy rozpocząć tym, że pełnią one kilka istotnych funkcji. Jedną z nich jest funkcja medyczna. Przykładowo akcesoria erotyczne stosowane są w terapii zaburzeń erekcji u mężczyzn czy w terapii par, gdzie służą do poprawy łóżkowych relacji. Ich drugą funkcją jest zwiększenie poziomu pobudzenia i podniecenia poprzez wzmocnienie bodźców zmysłowych. Kolejną funkcją stosowania gadżetów i zabawek erotycznych jest wyeliminowanie z życia seksualnego rutyny i nudy, dodanie mu pikanterii, a tak że poszukiwanie nowych doświadczeń i wrażeń poprzez eksperymentowanie
Artykuły erotyczne towarzyszyły ludzkości od zawsze i do dziś są używane przez wielu z nas. Nadal jednak ich użytkowanie stanowi temat tabu, a zakup w sex szopach i przyznanie się do korzystania z nich wywołuje poczucie wstydu u ich użytkownika. Wynika to z jednej strony z naszej kultury, wychowania społecznego, gdzie nie ma pozwolenia na seksualną swobodę i przyzwolenia na odczuwanie przyjemności podczas aktu seksualnego, zwłaszcza kobietom, których rolą jest być biernymi odbiorcami, a z drugiej strony z tego, że seks jest intymną sprawą każdego z nas i jest to czynność wykonywana w zaciszu domowym, w bezpiecznym otoczeniu, pozwalającym na rozluźnienie się i przeżywaniu przyjemności, oraz otwartości. A przecież rolą gadżetów i zabawek seksualnych jest wzbogacić nasze życie seksualne, które jest ważnym składnikiem całego naszego życia i zadowolenie z tej sfery przekłada się pozytywnie na nasze funkcjonowanie społeczne i w bliskiej relacji, jeśli tworzymy parę z drugą osobą. Natomiast osobom, które są aktywne seksualnie, ale nie w stałych związkach, mogą pomagać w szybszym i wzmocnionym osiągnięciu przyjemności, ponieważ nie ma czasu na długą grę wstępną, albo nie zna się potrzeb i stref erotycznych przygodnego partnera.
Obecnie gama akcesoriów seksualnych jest bardzo szeroka i dostosowana do indywidualnych potrzeb użytkownika. Do dyspozycji mamy produkty manualne i elektroniczne. Możemy wybierać także według koloru czy kształtu, począwszy od bielizny erotycznej, biżuterii-kolii i naszyjników z mini pejczykami, opasek na oczy, pacek, pejczy, chokerów ze smyczami, kajdanek (stalowych, plastykowych czy jedwabnych), lin, poprzez różnego rodzaju klipsy na sutki, które służą lepszej stymulacji, czy przyssawki na sutki poprawiające ukrwienie przez co wzmacniają wrażliwość na bodźce, różnego rodzaju masażery, wibratory, strapony, pierścienie na penisa, które zakładane na podstawę penisa ograniczają odpływ krwi i przedłużają erekcje, a uzbrojone w odpowiednie wypustki wzmacniają erotyczne wrażenia obojga partnerów, korki analne, olejki, do masażu, afrodyzjaki, które wpływają na pobudzenie bodźców zwiększające podniecenie, a na huśtawkach czy prześcieradłach zmywalnych skończywszy. Produkty erotyczne dedykowane są zarówno parom, jak i singlom. Zadaniem gadżetów i zabawek erotycznych jest wzmocnienie wrażeń erotycznych poprzez działanie na zmysły: wzroku, smaku, dotyku i słuchu. Poprzez stymulację za pośrednictwem bodźców zmysłowych szybciej rośnie pobudzenie seksualne, osoba może chętniej podjąć grę erotyczną i kontakt seksualny, a także zwiększa się intensywność doznań seksualnych. Nabywając je w specjalistycznych, wiarygodnych sklepach mamy pewność, że są one jakościowo dobrze wykonane, mają higieniczny charakter i są w pełni bezpieczne. Wszystko po to, aby urozmaicić sex oralny, analny czy waginalny. Dzięki nim sex będzie za każdym razem wyglądał inaczej. Możemy również niektóre akcesoria erotyczne wykonać w domu lub we własnym zakresie, albo wykorzystać dostępne przedmioty takie jak szale, krawaty, kremy do golenia, śmietanki spożywcze. Wszystko zależy od pomysłowości i fantazji danej osoby czy pary.
Kończąc tematykę gadżetów i zabawek seksualnych należy pamiętać o naczelnej zasadzie, to obie strony igraszek seksualnych muszą być chętne i wyrazić świadomą zgodę na wprowadzenie ich do seksualnej relacji oraz mają one nie szkodzić czy to parze czy to singlom.
Szarlataństwo czy medycyna? Obalamy mity na temat leczenia kamertonami
Do czego służą kamertony? Czy narzędzie do strojenia instrumentów to jedyna ich zaleta?
O sprawczej mocy dźwięku w naszej kulturze mówi się niewiele, po mimo, że jej historia i zastosowanie sięgają niemal starożytności. Ówczesna Medycyna zwana dziś błędnie niekonwencjonalną używała ich niegdyś do leczenia różnych dolegliwości. Do Polski terapie kamertonami wprowadziła Barbara Romanowska ok 2005 r. Obecnie w kraju jest ok 2000 certyfikowanych specjalistów do przeprowadzania terapii kamertonami.
Zdaniem Mariusza Jarymowicza terapeuty z Naturalnego Centrum Zdrowia