Właściwa postawa przed ekranem laptopa, czy włączanie redukcji niebieskiego światła np. w laptopie MateBook D 16 – to tylko niektóre z katalogu dobrych nawyków, stworzonego przez Huawei i Polskie Towarzystwo Optometrii i Optyki w ramach kampanii edukacyjnej „Włącz ochronę oczu”.
Kampania ma dostarczyć Polakom wiedzę o tym, jak dbać o oczy i wzrok w czasach, gdy restrykcje sanitarne – i wynikające z nich praca i nauka zdalna – zmuszają nas do spędzania większej ilości czasu przed ekranem komputera.
Huawei MateBook D 16 to najnowszy laptop w portfolio marki z aż 16-calowym ekranem FullView zapewniającym wysokie wrażenia wizualne, ze wsparciem aż dwóch technologii chroniących wzrok użytkownika.
Dziś ruszyła strona internetowa dedykowana kampanii, dostępna pod adresem: https://consumer.huawei.com/pl/offer/wlaczochroneoczu/, w której znajdują się pogłębione treści edukacyjne. Głównym elementem kampanii „Włącz ochronę oczu” jest zbiór prostych i zarazem skutecznych zasad i wskazówek, opracowany przez ekspertów PTOO, które warto włączyć do swojej codzienności. Huawei, producent między innymi laptopów, zlecił badania, które potwierdziły, że Polacy spędzają więcej czasu przed ekranami w czasie pandemii, narzekają na kondycję oczu i nie mają wystarczającej wiedzy, jak o nie zadbać.
Badanie Ipsos dla Huawei wykazało, że aż 67% Polaków spędza więcej czasu przed komputerem w porównaniu do okresu sprzed pandemii, czyli przed marcem 2020. Niemal połowa (47%) ocenia, że czas spędzany przed komputerem wydłużył się o przynajmniej 3 godziny dziennie. Aż 70% z tej grupy deklaruje, że jest to przyczyna pogorszenia kondycji ich oczu. Najczęściej wymieniane dolegliwości to zmęczenie oczu, pogorszenie ostrości widzenia, łzawienie i pieczenie oraz suchość oka.
Z badania wynika też, że 43% Polaków nie podejmuje żadnych działań chroniących oczy, tłumacząc to najczęściej brakiem wiedzy. Niska jest też świadomość istnienia technologii ochrony wzroku w nowoczesnych laptopach. Aż 61% badanych nie wie, co to jest redukcja niebieskiego światła, 69% nie ma wiedzy o technologii redukcji migotania ekranu.
Kategoria: Artykuły
Lębork: Specjalny czytnik dla osób z dysfunkcją wzroku i przyjazna strona internetowa. Starostwo otwiera się na osoby z niepełnosprawnością
W Lęborskim Starostwie trwa sukcesywne wdrażanie rozwiązań czyniącym urząd przyjaznym osobom niepełnosprawnym. Do już istniejących udogodnień dołączyło kolejne przydatne urządzenie oraz nowa organizacja strony internetowej.
Czytnik automatyczny Zoomax Snow to kolejne urządzenie, które usprawni korzystanie z usług urzędu – tym razem osobom niedowidzącym. Urządzenie będące połączeniem wysokiej jakości tabletu ze skalibrowaną podstawą i oprogramowaniem OCR automatycznie przetwarzającym tekst na mowę mechaniczną pozwoli osobom niedowidzącym odczytać wszelkiego rodzaju instrukcje, teksty drukowane drobną czcionką, a także instrukcje wypełniania urzędowych dokumentów. Zoomax Snow 12 to przenośna lupa elektroniczna, która zapewnia prawdziwą niezależność wizualną osobom niedowidzącym. Umożliwia łatwiejsze czytanie, pisanie, a nawet skanowanie zawartości całej strony. Dzięki cechom, takim jak 12-calowy wyświetlacz Full HD, powiększenie do 19x oraz prosty interfejs jest to sprzęt przydatny w wielu sytuacjach, w których odczytanie tekstu może być problemem. Szczególnym ułatwieniem jest udźwiękowienie przycisków fizycznych jak i tych na dotykowym ekranie. Dzięki stabilnej podstawie z doświetlonym obszarem roboczym, możliwe jest położenie oglądanego obiektu pod kamerą urządzenia, a także pisanie odręczne.
Snow 12 rozpoznaje ponad 20 języków i czyta je męskim lub damskim głosem syntezatora.
Strona internetowa Powiatu Lęborskiego została wyposażona w szereg udogodnień, poprawiających czytelność i interakcję z odbiorcą. Do dyspozycji, oprócz standardowego trybu graficznego, jest tryb tekstowy, wysokokontrastowy, przyjazny interfejs zmiany wielkości czcionki oraz przywracanie ustawień standardowych tekstu.
Fundacja Mir oficjalnym ambasadorem Narodowego Spisu Powszechnego 2021. Ruszyła też Loteria Spisowa. Do zgarnięcia wartościowe nagrody
Miło nam poinformować, iż w efekcie rozmów prowadzonych z Głównym Urzędem Statystycznym, Fundacja Mir została oficjalnym Ambasadorem Narodowego Spisu Powszechnego.
Narodowy Spis Powszechny trwa od 1 kwietnia, a udział w nim jest obowiązkowy. Wszelkie informacje na temat NSP 2021 znajdziecie w specjalnej zakładce na naszym portalu.
Warto się spisać, bo można zdobyć cenne nagrody. Ruszyła Loteria Spisowa, w której do wygrania m.in. 16 samochodów miejskich Toyota Yaris oraz karty podarunkowe o wartości 500 zł. i 1000 zł.
Do udziału w loterii uprawnione są pełnoletnie osoby fizyczne, które spiszą się za pośrednictwem interaktywnej aplikacji dostępnej na stronie internetowej spis.gov.pl oraz zarejestrują się na stronie loterii. W ramach loterii odbędzie się 7 losowań. Losowania będą transmitowane na żywo poprzez stronę internetową loterii oraz w mediach społecznościowych GUS, na kontach w serwisach Youtube oraz Facebook.
Przyjmowanie zgłoszeń do loterii rusza 22.04.2021 r. dlatego ważne jest zachowanie wiadomości z 10 – znakowym Kodem Potwierdzającym Dokonanie Samospisu.
Szczegółowe informacje o loterii są dostępne na stronie internetowej loteria.spis.gov.pl.
Kwidzyn: Uratował z pożaru niepełnosprawną kobietę i jej babcię
Technik Kryminalistyki kwidzyńskiej komendy Policji aspirant sztabowy Marcin Krasoń, widząc kłęby dymu i ogień wydobywający się z piwnicy, błyskawicznie przystąpił do ewakuacji mieszkańców bloku. Z jednego z mieszkań wyniósł niepełnosprawną kobietę i wyprowadził jej babcię.
Do zdarzenia doszło we wtorek (13 kwietnia) w jednym z bloków przy ul. Batalionów Chłopskich w Kwidzynie. Tuż po godzinie 9, funkcjonariusz w czasie wolnym od służby zauważył, że z okien piwnicznych wydobywa się dym. Policjant natychmiast wbiegł do bloku i szybko poinformował o tym zdarzeniu wszystkich mieszkańców.
Na ostatnim piętrze mieszkała starsza kobieta z niepełnosprawną 22 – letnią wnuczką. Policjant wyniósł niepełnosprawną kobietę na zewnątrz budynku, po czym ponownie wrócił by wyprowadzić jej babcię. Po kilku minutach na miejscu były już 4 zastępy Straży Pożarnej, które rozpoczęły akcję gaśniczą.
Po trwającej godzinę akcji ratowniczo – gaśniczej strażacy ugasili pożar i oddymili blok, a także sprawdzili mieszkania na obecność tlenku węgla. Mieszkańcy mogli wrócić bezpiecznie do swoich mieszkań. Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru było zwarcie urządzeń elektrycznych w piwnicy.
Dzięki Funduszom Europejskim 48 osób z dysfunkcją wzroku otrzyma psy przewodniki
Pies przewodnik to dla osoby niewidomej szansa na samodzielne funkcjonowanie. Wyszkolenia czworonożnego asystenta wiąże się jednak z dużymi kosztami, na które nie wszyscy mogą sobie pozwolić. Z pomocą przychodzi projekt „aPSYstent”, w ramach którego do 30 września 2023 roku zostanie wyszkolonych i przekazanych do osób z niepełnosprawnością wzroku 48 psów. Projekt jest częścią rządowego programu „Dostępność Plus”, koordynowanego przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej.
Krótkowzroczność: epidemia, która dotyka już najmłodszych
To wada wzroku, na którą cierpi ok. 1,6 mld ludzi na świecie. Nasze codzienne przyzwyczajenia sprawiają, że dotyka nawet kilkuletnie dzieci, zwiększając chociażby ryzyko jaskry w dorosłym wieku. Jak ją spowalniać i kiedy robić badania? – odpowiada dr Agnieszka Stanik-Walentek, specjalista okulistyki dziecięcej w Weiss-Klinik.
Czy w swojej codziennej pracy obserwuje Pani częściej niż jeszcze kilka lat temu wady wzroku u najmłodszych pacjentów?
Dr Agnieszka Stanik-Walentek, specjalista okulistyki dziecięcej w Weiss-Klinik: Niestety, muszę odpowiedzieć twierdząco. Mamy do czynienia z niesamowitą progresją krótkowzroczności wśród dzieci. Można stwierdzić, że w Azji i Europie czy Ameryce Północnej doszliśmy do poziomu epidemii. To obecnie najczęściej występująca wada wzroku: na świecie cierpi na nią już ok. 1,6 mld osób.
Niestety już kilkuletnie dzieci przychodzą do mojego gabinetu z tą wadą. Warto pamiętać, że to proces w jedną stronę, którego nie można cofnąć, a jedynie spowolnić. Jeśli w porę nie podejmiemy odpowiednich działań, może się on szybko pogłębiać. To bardzo niebezpieczne, ponieważ wraz z wysoką krótkowzrocznością zwiększa się też ryzyko pojawienia się innych schorzeń jak jaskra, zaćma, zwyrodnienie czy odwarstwienie siatkówki.
Warto uzmysłowić sobie, jak ogromny wpływ na progresję krótkowzroczności mają czynniki środowiskowe: wielogodzinna praca przy monitorach z małej odległości, obojętnie, czy będzie to smartfon, tablet, czy laptop, brak aktywności fizycznej, ograniczone spędzanie czasu na świeżym powietrzu, dieta uboga w owoce i warzywa. Należy także nie zapominać o czynnikach genetycznych.
Dlatego tak ważne jest, aby pamiętać o higienie pracy wzroku, unikać wielogodzinnej pracy przy komputerze, zapewnić sobie dobre oświetlenie, wprowadzić dietę obfitą w warzywa i owoce, spędzać więcej czasu w naturalnym oświetleniu na zewnątrz. Podczas pracy przy monitorze powinniśmy wyrobić prosty, ale ważny nawyk, czyli co 20 minut przez 20 sekund popatrzeć w dal przez okno na odległość około 6 metrów. Oczywiście ważne jest też, żeby regularnie zgłaszać się na wizyty okulistyczne.
To co w takim razie powinni robić rodzice, żeby powstrzymać niepokojący trend? Czy istnieją metody, żeby odwrócić niekorzystne zmiany u dzieci?
Krótkowzroczność to wada, której nie da się zatrzymać, ale można ją spowolnić. Trzeba tylko szybko reagować, kiedy pojawią się niepokojące syndromy. Jedną z bardzo skutecznych metod jest ortokorekcja – polega na dobraniu indywidualnie dla każdego pacjenta i jego wady wzroku twardych soczewek, które zmieniają krzywiznę rogówki. Dają dobre efekty, ponieważ skutecznie spowalniają nadmierny przyrost długości osiowej gałki ocznej. Ich zaletą jest fakt, że stosuje się je tylko w nocy. Są to soczewki roczne, ale w razie potrzeby po tym okresie można dobrać kolejną parę. To dobre rozwiązanie dla rodziców, którzy szukają alternatywy dla okularów. Ten sposób leczenia początkowo może być nieco niekomfortowy, ale mali pacjenci szybko się do niego przyzwyczajają. Zawsze mówię, że aby działania przyniosły optymalny efekt, musi powstać tzw. dream team złożony najczęściej z mamy, z dziecka i z lekarza, który będzie chętnie ze sobą współpracował.
Innym sposobem spowalniania krótkowzroczności jest terapia farmakologiczna atropiną w postaci kropli przygotowywaną w niskim stężeniu (0,01%), stosujemy ją na noc.
Czy rok pandemii przekłada się już na skalę wad wzroku wśród najmłodszych?
Tak, jest już odczuwalny. W ostatnich miesiącach pojawia się wielu nowych krótkowidzów. Nasze dzieci mają teraz wielogodzinne zdalne lekcje, a potem chcą pograć na komputerze, bądź spędzić czas na portalu społecznościowym i tak pojawiają się kolejne okazje, które mogą prowadzić do występowania wady wzroku.
Powiedziała pani, że spowolnienie krótkowzroczności u najmłodszych zależy od tego, jak szybko podejmiemy niezbędne działania. Czy w pani odczuciu rodzice wykazują odpowiednią czujność, jeśli chodzi o wzrok swoich pociech?
Zdecydowanie są znacznie bardziej uwrażliwieni niż kiedyś. Bardzo pomocne jest to, że szkoły prowadzą badania profilaktyczne i są w stanie wykryć wadę wzroku u dzieci. Również pediatrzy sprawdzają ostrość wzroku podczas bilansów, bo doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak teraz wygląda dzieciństwo: zarówno lekcje, jak i rozrywka są zdominowane przez technologię. Dużą czujnością wykazują się także rodzice, którzy sami mają wady wzroku i wiedzą, na co zwracać uwagę. Często przychodzą na badania nawet gdy dzieci nie wykazują żadnych symptomów, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku. To godne polecenia, bo kiedy widzimy, że dzieje się coś niepokojącego, im szybciej zgłosimy się do lekarza specjalisty, tym lepiej.
Jaki jest w takim razie optymalny wiek, żeby zgłosić się z dzieckiem na badania?
Faktycznie trudno określić idealny wiek na wizytę dziecka u okulisty. Warto jednak mieć świadomość, że dziecko w każdym wieku może poddać się badaniom okulistycznym. Jeśli u rodziców występuje wada wzroku, zez, niedowidzenie bądź inne schorzenia okulistyczne wówczas należy udać się z dzieckiem do specjalisty chorób oczu już w 1. roku życia. Pilna wizyta u okulisty powinna mieć miejsce, gdy u dziecka pojawią się takie objawy jak: trudności w czytaniu i pisaniu, mrużenie oczu, podchodzenie do oglądanych przedmiotów z bliskiej odległości, przybliżanie głowy do książek i zeszytów, problemy z odróżnianiem barw, częste pocieranie oczu, zez, oczopląs, ustawienie głowy w skrzywionej pozycji.
Czasem rodzice obawiają się, że aby uzyskać właściwą diagnozę, dziecko musi mówić, werbalizować swoje odczucia. Mogę jednak zapewnić, że obecnie badania są prowadzone w bardzo przyjaznej formie, a wczesna reakcja na problem i szybkie rozpoczęcie terapii zwiększają szansę na sukces w spowalnianiu negatywnych następstw.
Dr n.med. Agnieszka Stanik-Walentek to specjalista okulistyki dziecięcej, ekspert w leczeniu jaskry, schorzeń rogówki oraz w doborze soczewek kontaktowych. W Weiss Klinik zajmuje się między innymi diagnostyką okulistyczną, laseroterapią, a także ortokorekcją. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Okulistycznego, autorką i współautorką wielu prac naukowych w dziedzinie okulistyki i genetyki, publikowanych w czasopismach krajowych i zagranicznych.
ClickAd S.A. pomoże polskiemu niepełnosprawnemu kolarzowi zawalczyć o Tokio
Grupa kapitałowa ClickAd właśnie dołączyła do grona sponsorów Zbigniewa Maciejewskiego, (nie)pełnosprawnego kolarza, zdobywcy ponad dwudziestu medali wywalczonych na najważniejszych zawodach. Wsparcie ClickAd pomoże wielokrotnemu Mistrzowi Polski w kolarstwie szosowym niepełnosprawnych oraz paratriathlonie w przygotowaniach i klasyfikacji do Igrzysk w Tokio.
Rozpoczęta w kwietniu współpraca i finansowa pomoc Grupy ClickAd jest wsparciem, dzięki któremu Zbigniew Maciejewski będzie mógł uzupełnić zaplecze treningowe, w tym sprzęt, części i suplementy. W ubiegłym roku, przez kłopoty wywołane wybuchem pandemii koronawirusa i tuż przed podpisaniem umowy sponsorskiej, wycofał się główny sponsor kolarza.
Myszków: Nastolatkowie znęcali się nad niepełnosprawnym mężczyzną, potem wrzucili nagranie do sieci. Zajmie się nimi sąd rodzinny
Policjanci z Myszkowa ustalili sprawców, którzy znęcali się nad niepełnosprawnym mężczyzną. Swoje brutalne zachowanie wobec 26-latka nagrali telefonem komórkowym i wrzucili do sieci. Trójka nieletnich w wieku od 11 do 13 lat odpowie przed sądem rodzinnym.
Wczoraj rano po publikacji nagrania, które bardzo szybko obiegło Internet, policjanci z Myszkowa od razu przystąpili do działania. Najpierw zabezpieczyli nagrania, ustalili miejsce, gdzie doszło do popełnienia czynu, a potem dotarli do sprawców. W międzyczasie do Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie wpłynęło oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z Ośrodka Monitorowań Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych z Warszawy.
Sprawcami okazały się osoby nieletnie w wieku od 11 do 13 lat. Cały czas trwają czynności w tej sprawie. Dzisiaj materiał dowodowy trafił do sądu rodzinnego, który zadecyduje o losie tej trójki.
Edukacja włączająca to edukacja dla wszystkich
– Mamy problem z różnorodnością i to widać w przestrzeni publicznej. Z jednej strony to smutne spostrzeżenie, ale z drugiej strony może dobrze się dzieje bo zaczynamy dostrzegać problem i to już jest pierwszy krok w kierunku koniecznej zmiany. To wszystko prowokuje do myślenia i dyskusji na temat tego, czym jest szkoła – mówi w rozmowie z Unią Metropolii Polskich dr hab. Prof. UAM Beata Jachimczak, pedagożka specjalna i była dyrektorka wydziału edukacji w Urzędzie Miasta Łodzi. Od wielu lat ekspertka ds. specjalnych potrzeb edukacyjnych i edukacji włączającej (min. dla Ministerstwa Edukacji i Nauki).
W ostatnich tygodniach edukacja włączająca zaczęła spędzać sen z powiek wielu rodzicom i nauczycielom. Czym ona jest?
Prof. Beata Jachimczak:
– Jak mówią badacze to retoryczne arcydzieło, ale nadal brak konsensusu i uzgodnień dla praktyki. Zgadzam się z tym, bo z teorią edukacji włączającej zgadzają się wszyscy. Zgodnie z jej założeniami szkoła włączająca jest dedykowana każdemu uczniowi. Każde dziecko ma prawo do edukacji, wspólnie ze swoimi rówieśnikami, najbliżej miejsca zamieszkania. Edukacja powinna być dostosowana do indywidualnych potrzeb i musi zakładać możliwości, a czasami konieczność, tworzenia spersonalizowanych programów edukacyjnych, wychowawczych i terapeutycznych,. To szerokie spojrzenie na myślenie o edukacji dostępnej dla wszystkich uczniów. Szkoła włączająca powinna przygotować do życia w społeczeństwie włączającym.
Rodzice mówią jednak o koncepcji włączania dzieci z niepełnosprawnościami do szkół ogólnodostępnych.
To jest wąskie myślenie pojawiające się zarówno w literaturze naukowej jak i publicystycznej. Sprowadza się ono do „wdrażania” uczniów z niepełnosprawnościami do szkoły ogólnodostępnej. To jest błędne założenie koncepcyjne, które wskazuje tylko na jedną grupę uczniów z indywidualnymi potrzebami rozwojowymi i edukacyjnymi wynikającymi z niepełnosprawności. A jak wcześniej już wspomniałam edukacja włączającą jest edukacją grup zróżnicowanych i to zróżnicowanie odnosi się do wielu zmiennych.
Szkoła włączająca w szerszym rozumieniu jest także dla uczniów mniejszości narodowej czy różnych wyznań i kultury?
Tak, dla nich. Ale także między innymi dla uczniów szczególnie uzdolnionych, przewlekle chorych, z trudnościami w uczeniu się, z zaburzeniami komunikacyjnymi i wszystkich innych, którzy wymagają rozpoznania i zrozumienia swojej specyficznej sytuacji rozwojowej. Założenia edukacji włączającej (dla wszystkich) opierają się na zasadach równości, na postawach demokratycznych, tolerancji i akceptacji. Wskazują na zrozumienie i otwarcie dla i na innego przy jednoczesnym akcentowaniu i dostrzeganiu tych różnic, które są nam przypisane. We współczesnej szkole jest coraz większa różnorodność podmiotów. To już często nie są klasy homogeniczne, gdzie grupy są do siebie bardzo zbliżone kulturowo, środowiskowo, naukowo. Początkiem tego procesu było pojawienie się w latach 90. klas integracyjnych, gdzie obok siebie uczą się dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego (czyli uczniowie z niepełnosprawnością) i dzieci pełnosprawne.
Rodzice dzieci niepełnosprawnych boją się, że edukacja włączająca oznacza likwidację szkół specjalnych.
Z mojego doświadczenia wynika, że raczej nie ma się czego bać. Poddawany konsultacjom model „Edukacji dla Wszystkich” nie zakłada likwidacji alternatywnych form kształcenia np. specjalnego czy integracyjnego. Również doświadczenia innych krajów pokazują, że wielotorowość kształcenia uczniów z indywidualnymi potrzebami edukacyjnymi jest kierunkiem pożądanym. Dane między innymi zawarte w Systemie Informacji Oświatowej wskazują, że ok. 30 proc. uczniów to uczniowie ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (SPE). Tylko część z nich to uczniowie z niepełnosprawnością, dla których ważna jest alternatywa wyboru ścieżki kształcenia. Pozostali uczą się w szkołach ogólnych i z myślą o nich konieczne jest wdrażanie projakościowych zmian gwarantujących stworzenie bezpiecznej, wspierającej przestrzeni edukacyjnej.
Rząd szacuje, że ok. 2 mln uczniów a to nawet 34 proc.
Czyli jeszcze więcej. To pokazuje, że w każdej klasie może być kilkoro uczniów, u których występuje potrzeba rozpoznania indywidualnych potrzeb edukacyjnych. Dodatkowo należy pamiętać także o pracy z całą klasą nad rozumieniem odmienności i potrzeb, nad akceptacją i tolerancją.
Jesteśmy na to gotowi jako społeczeństwo? Niedawno sędzia Trybunału Konstytucyjnego Krystyna Pawłowicz rozpoczęła nagonkę na 10-letnie transpłciowe dziecko. Nie ma w tym krzty tolerancji.
Mamy z tym pewien problem. Gdyby tak nie było, to nie rozmawialibyśmy dziś o potrzebie kształtowania edukacji włączającej uwzględniającej potrzeby, możliwości i ograniczenia różnych uczniów. Szkoły widząc potrzeby swoich uczniów same wprowadzałyby systemy wsparcia i pomocy. Tak się jednak w wielu przypadkach nie dzieje. Mamy problem i to zapewne nie z dostrzeganiem odmienności, nie ze zrozumieniem, że nie jesteśmy wszyscy jednakowi, ale ze zrozumieniem odpowiedzialności za wszystkich uczestników procesów edukacyjnych i konieczności refleksyjnego tworzenia wspólnoty szkolnej. Stąd część uczniów z SPE pozostaje bez wsparcia. Przygotowanie uczniów, nauczycieli i rodziców do edukacji włączającej to będzie bardzo długi proces wymagający zmiany postaw. Mamy problem z różnorodnością i to widać w przestrzeni publicznej. Z jednej strony to smutne spostrzeżenie, ale z drugiej strony może dobrze się dzieje bo zaczynamy dostrzegać problem i to już jest pierwszy krok w kierunku koniecznej zmiany. To wszystko prowokuje do myślenia i dyskusji na temat tego, czym jest szkoła.
Nie boi się pani, że dojdzie do sytuacji, w której rodzice pełnosprawnych uczniów będą żądać wydalenia ze szkoły, a przynajmniej z klasy jej dziecka, osoby z SPE?
To, o czym pan mówi już ma miejsce w niektórych szkołach. Najczęściej spotykam się z „nagonką” na uczniów ze spektrum autyzmu (w tym z zespołem Aspergera) czy z zaburzeniem zachowania. I faktycznie, część rodziców chciałaby żeby takich uczniów usuwać ze szkół ogólnodostępnych. To pokazuje, że na zmiany nie są gotowi przede wszystkim dorośli. Ich postawa wpływa na dzieci i młodzież.
Eskalacja konfliktu bardzo często wynika z niedostatecznych działań podejmowanych w chwili konstytuowania się grupy zróżnicowanej i pojawiania się pierwszych niepożądanych zachowań, sytuacji trudnych w klasie. A przyczyną postaw wykluczających są zaburzone relacje, lub ich brak, pomiędzy uczniami, nauczycielami i rodzicami. Od trzydziestu lat przyglądam się oddolnym ruchom edukacyjnym, których celem jest zmiana szkoły. Wiele z nich wskazuje właśnie na potrzebę zdefiniowania szkoły „na nowo” i poszukiwania przestrzeni dla każdego. Ostatnim takim przykładem jest zapoczątkowana 8 kwietnia przez Ewę Radanowicz i Irminę Żarską akcja „o co chodzi w szkole?” podkreślająca nie tylko wymiar dydaktyczny szkoły, ale także relacyjny.
Na czym polega ta akcja?
Jak wskazują jej autorki chodzi o oddolne wysłuchanie głosu wszystkich zainteresowanych, którzy chcą odpowiedzieć na powyższe pytanie. Zgodnie z ich propozycją do 15 kwietnia wypowiadają się dorośli, którzy mogą nagrywać, udostępniać filmiki i zapraszać kolejnych „zaangażowanych”. Do 31 maja głos oddany będzie dzieciom i młodzieży, na 12 czerwca zaplanowały Ogólnopolską Debatę Dzieci i Młodzieży on-line oraz NieKonkurs inicjatyw dzieci i młodzieży w celu #glosmlodychnatematszkoly. Wszystkie te działania mają pobudzić nas do refleksji i pokazać uczniom, nauczycielom, rodzicom, samorządom, że szkoła należy do nas i od nas będzie zależeć to, aby była ona skrojona na miarę potrzeb danej społeczności.
Negatywne opinie związane z edukacją włączającą mogą także wynikać ze strachu rodziców dzieci z SPE. Pewnie wielu zadało sobie pytanie, co będzie z ich dzieckiem? Czy odnajdzie się w szkole masowej?
Muszę znów podkreślić, że szkoły specjalne i integracyjne nie powinny być likwidowane. Rodzic mający różne ścieżki edukacyjne do wyboru dla swojego dziecka powinien czuć się bezpieczny i profesjonalnie „zaopiekowany” w swoim działaniu. Dzieci ze zdiagnozowanymi SPE mogą uczęszczać do szkoły specjalnej, integracyjnej lub ogólnodostępnej. Ta pierwsza oferta dotyczy tylko uczniów z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego, które dziś jest wydawane w przypadku: niepełnosprawności sensorycznej, intelektualnej, ruchowej w tym z afazją, spektrum autyzmu, zespołu Aspergera, sprzężonej niepełnosprawności (dwie z wymienionych wcześniej).
Nie dla każdego ucznia z niepełnosprawnością nauka w szkole masowej będzie najlepszym rozwiązaniem.
Oczywiście! Od kilkunastu lat współpracuję jako ekspert ds. edukacji włączającej (wcześniej w MEN) obecnie w Ministerstwie Edukacji i Nauki. Bez przerwy podkreślam wagę wielotorowości w edukacji uczniów z niepełnosprawnościami i przypominam, że wolą rodziców jest wybór szkoły. I wielu z nich zadecyduje, iż to szkoła specjalna jest najlepszym rozwiązaniem dla ich dziecka. I te miejsca mogą najbardziej odpowiadać rozwojowi dziecka – każdy przypadek należy rozstrzygać indywidualnie. Jednakże w wielu sytuacjach, często w mniejszych miejscowościach, rodzic zdecyduje się posłać swoje dziecko z niepełnosprawnością do najbliższej szkoły ogólnodostępnej i ona także ma być gotowa na przyjęcie ucznia i na stworzenie przestrzeni prorozwojowej dla niego. Od jakiegoś czasu stawiam taką tezę, że szkoła otwarta na ucznia z indywidualnymi potrzebami edukacyjnymi jest szkołą lepszą dla każdego.
Część uczniów trafia do szkół integracyjnych.
Tak, od prawie 30 lat. W klasie integracyjnej jest maksymalnie 20 uczniów, w tym do pięciorga z niepełnosprawnościami. Szkoła obligatoryjnie zatrudnia pedagoga specjalnego jako nauczyciela wspierającego (współorganizującego kształcenie). Pedagog specjalny ma wspierać innych nauczycieli i pracę całej klasy. Powinien także pokazać, jak zbudować relację i rozumieć różne sytuacje społeczne w grupie. Natomiast w szkołach ogólnodostępnych przez wiele lat nie było obowiązku zatrudnienia specjalisty, który wspiera zespół. W 2016 r. pojawił się taki zapis. Obecnie w szkole masowej obligatoryjnie zatrudnia się pedagoga specjalnego w trzech przypadkach – u ucznia ze spektrum autyzmu, Zespołem Aspergera lub sprzężoną niepełnosprawnością. To odróżnia ją od szkoły integracyjnej, gdzie jest szersza grupa uczniów z orzeczeniami, którym przysługuje pedagog specjalny. Trzeba wskazać, że klasa integracyjna i klasa „standardowa” różni się tak na poziomie założeń teoretycznych jaki i formalno-prawnych oraz w zakresie praktyki edukacyjnej.
88 proc. Nauczycieli w Głosie Nauczycielskim negatywnie oceniło plany szerszego wdrożenia edukacji włączającej. Czego się boją?
Boją się zmiany. I pomimo tego, że już Heraklit z Efezu głosił, że „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana” to zmiana powoduje często opór, lęk, poczucie dyskomfortu. Dodatkowo jeszcze w edukacji mamy do czynienia od wielu lat z „nieustającymi reformami”, których skuteczność i sensowność jest częściowo podważana i dla których często brakuje rzetelnych i pogłębionych badań naukowych. Jednak w przypadku edukacji włączającej nie można mówić, że jest ona nagłą zmianą i że jest wprowadzana dopiero teraz. Po prostu teraz zaczęto o niej mówić więcej i częściej, bo rozpoczęto prace nad zapisami formalno-prawnymi, których celem w moim odczuciu, jest realna poprawa przygotowania szkół do pracy z grupami zróżnicowanymi. To, co dzieje się teraz, jest często oddolne i wynika z zaangażowania części placówek. A powinno mieć swoje ramy i założenia wdrażane całościowo i systemowo, co w efekcie powinno podnieść jakość całego procesu kształcenia. Z edukacją włączającą mamy do czynienia od lat. Teraz trzeba zadbać o jej jakość koncentrując się między innymi na standaryzacji zatrudnienia specjalistów i możliwości dokształcania nauczycieli w zakresie pracy w grupach zróżnicowanych.
Od środy na szczepienia mogą się zapisywać 57-latkowie, którzy wcześniej nie wypełnili zgłoszenia
Od środy na szczepienie przeciw COVID-19 mogą zapisywać się 57-latkowie, którzy na początku roku nie wypełnili formularza zgłoszeniowego na szczepienie. Rejestracja odbywa się przez internet, infolinię 989, SMS-em pod numer 880-333-333 lub w punktach szczepień.
Według obowiązującego kalendarza codziennie od poniedziałku 12 kwietnia do grupy rejestrujących dołącza kolejny, młodszy o rok rocznik. W środę może zapisywać się rocznik 1964 (57 lat). W czwartek zrobi to rocznik 1965 (56 lat).
Kalendarz na razie ustalono do 24 kwietnia, kiedy to rejestrować będą się mogły osoby w wieku 48 lat (rocznik 1973). Kto nie zapisze się w wyznaczonym dniu, może to zrobić później.
Pacjenci szczepieni są na razie dwudawkowymi preparatami trzech firm: Pfizer, Moderna i AstraZeneca. W środę do Polski ma trafić jednodawkowa szczepionka firmy Johnson & Johnson, blisko 120 tys. dawek. W pierwszej kolejności szczepionka ma być wykorzystywana przez punkty wyjazdowe do uodparniania osób, które samodzielnie nie mogą dotrzeć do punktu szczepień.