Oddziały Santander Bank Polska przyjazne dla osób niewidomych

Santander Bank Polska od lat realizuje program „Obsługa bez barier” i wprowadza rozwiązania, które ułatwiają korzystanie z bankowości m.in. osobom niewidomym lub niedowidzącym. W pilotażowym oddziale w Gorzowie Wlkp. bank zastosował m.in. tyflograficzny plan oddziału i ścieżki dotykowe.
Co roku, 15 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Białej Laski, który zwraca uwagę na potrzeby osób z niepełnosprawnościami wzroku. Santander Bank Polska wprowadza rozwiązania, które pozwalają korzystać z oferty bankowej osobom z różnymi potrzebami za pośrednictwem różnych form kontaktu. Dzięki programowi „Obsługa bez barier” bank tworzy sieć oddziałów bez barier architektonicznych, uniwersalnie projektowanych, aby zwiększać dostępność dla wszystkich klientów.
– Najnowszy „Oddział bez barier” został otwarty we wrześniu 2020 roku w Gorzowie Wielkopolskim. Zastosowaliśmy w nim nowe rozwiązania: tyflograficzny (wypukła grafika) plan oddziału oraz ścieżki dotykowe, a także system TOTUPOINT. System ten pomaga osobom niewidomym w zlokalizowaniu wejścia do oddziału, w orientacji przestrzennej lokalu, a także informuje o ewentualnych przeszkodach przez aplikację mobilną  – mówi Piotr Kajka z Santander Bank Polska. – Te rozwiązania znakomicie uzupełniają projekt nowych oddziałów dostosowanych do potrzeb osób z niepełnosprawnością wzroku – dodaje.
Aby klienci mogli bezpiecznie i sprawnie poruszać się w placówkach, Santander Bank Polska sukcesywnie wprowadza podświetlenia w meblach (stanowiska kasowe), kontrastowe kolory ścian i posadzek oraz oznaczenia elementów szklanych.
Osoby niewidome lub niedowidzące mogą korzystać z sieci blisko 1350 udźwiękowionych bankomatów. Urządzenia te zapewniają bezpieczeństwo oraz komfort realizacji transakcji także dzięki takim funkcjom jak tryb wysokiego kontrastu lub całkowite wygaszenie ekranu. Czytaj dalej →

Życzenia minister Maląg z okazji Międzynarodowego Dnia Białej Laski

Szanowni Państwo,
15 października to wyjątkowa data – właśnie dzisiaj przypada Międzynarodowy Dzień Białej Laski, czyli święto osób niewidomych i niedowidzących obchodzone już od 1964 roku. W Polsce po raz pierwszy oficjalne obchody tego dnia odbyły się w 1993 roku.
Dzisiejsze święto to dobra okazja do zwrócenia szczególnej uwagi na sytuację i potrzeby osób niewidomych i niedowidzących. Chociaż pozbawieni zmysłu wzroku, nierzadko widzą więcej niż inni. Uczą nas wrażliwości, doceniania codzienności, która – chociaż nie zawsze jest kolorowa – daje się zaakceptować, daje się lubić. Uczą, że niepełnosprawność nie musi wykluczać i ograniczać, że można odnosić sukcesy zawodowe, realizować swoje pasje, spełniać marzenia, mieć szczęśliwe życie rodzinne.
Dużo zmienia się na lepsze, przestrzeń publiczna jest coraz lepiej dostosowana do potrzeb osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, ale wiem, że wciąż wiele jest do zrobienia zarówno od strony infrastrukturalnej, jak i mentalnej. Wierzę, że jesteśmy na dobrej ku temu drodze i wspólnie uda nam się znieść bariery, które wciąż w wielu miejscach występują.
Z okazji Międzynarodowego Dnia Białej Laski życzę wszystkim osobom niewidomym, niedowidzącym, a także ich bliskim – wszelkiej pomyślności, wytrwałości w przezwyciężaniu trudności, dużo zdrowia i codziennego uśmiechu, z którym zwyczajnie łatwiej iść przez życie.
Z wyrazami szacunku,
Marlena Maląg
Minister Rodziny i Polityki Społecznej Czytaj dalej →

Maląg: od czwartku godziny dla seniorów w sklepach od 10.00 do 12.00

Od czwartku od godziny 10.00 do 12.00 będą z powrotem obowiązywały godziny dla seniorów – przypomniała w środę minister rodziny Marlena Maląg. Zaapelowała do seniorów o maksymalne ograniczenie wychodzenia z domu i stosowanie zasad bezpieczeństwa: dystans, dezynfekcja, maseczka.
Szefowa MRiPS mówiła w Programie Pierwszym Polskiego Radia o wsparciu osób starszych w czasie epidemii. Zwróciła uwagę, że seniorzy są obecnie w trudnej sytuacji ze względu na wzrost zachorowań na koronawirusa.
„Zwracamy się do seniorów, by jeżeli nie ma takiej potrzeby, pozostali w domu. Natomiast my chcemy być o krok przed. Chcemy zabezpieczyć zdrowie i życie seniorów poprzez ośrodki pomocy społecznej, wsparcie finansowe rządu, tak, aby czuli się bezpiecznie” – powiedziała minister.
Przypomniała, że od czwartku będą z powrotem obowiązywały tzw. godziny dla seniorów w sklepach spożywczych, drogeriach czy w aptekach. „Będzie to między godziną 10.00 a 12.00. Chcemy zapewnić naszym seniorom komfort. Oczywiście mogą oni dokonywać zakupów także o innej porze, ale to będzie taki dedykowany czas” – dodała Maląg.
Zaapelowała o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa: dezynfekcję, zachowanie odpowiedniego dystansu i noszenie maseczek. Zachęciła też do zainstalowania aplikacji „STOP COVID – ProteGO Safe”, którą – jak wskazała – pobrało już ponad milion Polaków.
Szefowa MRiPS podkreśliła, że rząd wspiera seniorów także przez program „Posiłek w szkole i w domu”. „Jest on dedykowany nie tylko dla uczniów, ale także dla seniorów, gdzie ośrodki pomocy społecznej mogą przywozić posiłki seniorom do domów” – zaznaczyła minister.
Minister była też pytana o współpracę z premierem Mateuszem Morawieckim, który poinformował we wtorek, że w związku z kontaktem z osobą zarażoną COVID-19przebywa na kwarantannie.
„Ten jeden dzień, który dopiero jest w kwarantannie, to tak naprawdę normalna, codzienna praca. Wczoraj była Rada Ministrów, odbył się rządowy zespół zarządzania kryzysowego. Wszystko przebiega normalnie” – powiedziała minister rodziny. Czytaj dalej →

Ekspert: odwlekanie wizyty u okulisty z powodu pandemii może być poważnym zagrożeniem dla wzroku

Apeluję do pacjentów, by z powodu pandemii nie unikali lekarzy. W przypadku okulistyki możliwości korzystania z teleporady są ograniczone, a zwlekanie z wizytą u okulisty może stanowić poważne zagrożenie dla wzroku – ostrzega prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego prof. Jacek P. Szaflik.
Specjalista jest kierownikiem Katedry i Kliniki Okulistyki Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zapewnia, że kliniki, przychodnie i gabinety okulistyczne przyjmują pacjentów przestrzegając zasad ochrony przed zakażeniem koronawirusem. Uważa, że korzystanie z porad lekarskich jest obecnie bezpieczniejsze niż na przykład wizyta w sklepie.
„Kontakt między pacjentem a badającym go lekarzem okulistą jest bliski. Podobnie jak w gabinetach laryngologicznych, jesteśmy – zarówno pacjenci, jak i lekarze – potencjalnie najbardziej narażeni na przeniesienie infekcji. Dlatego musimy się możliwie najlepiej chronić” – podkreśla prof. Szaflik. Specjalista mówił o tym też podczas niedawnej konferencji „Polska w Europie”, która odbyła się w Warszawie.
Poza powszechnymi środkami ochrony wprowadzono dodatkowe procedury zabezpieczające, np. regularne badania pracowników szpitala w kierunku infekcji SARS-CoV-2. „Przez pewien czas funkcjonował też podział pracowników na dwa zespoły, które pracowały na zmianę, ograniczając tym samym ryzyko transmisji koronawirusa wśród personelu medycznego” – wyjaśnia prof. Szaflik.
W klinice okulistycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jedynie przez dwa miesiące po ogłoszeniu lockdownu wykonywano wyłącznie pilne operacje, na przykład w leczeniu odwarstwienia siatkówki i jaskry. Później stopniowo zaczęto realizować także planowe świadczenia.
Z powodu obaw przed koronawirusem część pacjentów nadal jednak nie zgłasza się na planowe leczenie. Tymczasem procedury ochronne są ciągle wzmacniane, pojawiły się osłony na aparaturze, przeźroczyste przegrody między lekarzem a pacjentem, testowani są pracownicy, badania genetyczne (PCR) w kierunku SARS-CoV-2 muszą przejść przed planowym zabiegiem także wszyscy pacjenci.
„Obecnie mamy pełny zakres działania, blisko 100 proc. tego, co przed pandemią. Wykonujemy wszystkie procedury, w tym operacje zaćmy, najbardziej pożądane ze względu na kolejkę. Niestety, ta kolejka urosła i już wiemy, że liczba pacjentów wymagających operacji zaćmy po pandemii będzie zdecydowanie większa” – ostrzega prof. Szaflik.
Prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego apeluje, by wszystkie osoby, które czy to chorujące przewlekle na choroby oczu, czy dopiero podejrzewające u siebie problemy ze wzrokiem, zdecydowały się na korzystanie z porad okulistycznych. „Choroby oczu nie poczekają na koniec pandemii – podkreśla – one są cały czas tak samo groźne i wymagają leczenia”.
W okulistyce teleporady są mało przydatne. „Mogą mieć zastosowanie w przypadku chorych stale przyjmujących leki z powodu jaskry lub pacjentów, którzy przewlekle stosują krople. Możemy tylko przedłużyć receptę i to jest minimum, by kontynuować terapię. Jednak zestaw leków może stracić na aktualności, potrzebne są okresowe badania monitorujące przebieg choroby. I z nimi też nie można zbytnio zwlekać” – przekonuje prof. Szaflik, apelując, by nie lekceważyć problemów ze wzrokiem. Czytaj dalej →

Niewidomy wiceminister: na Żylecie jest najwięcej normalności

Lubię Żyletę. Kibicuję Legii Warszawa i Zniczowi Pruszków. Powiem panu, że na Żylecie jest najwięcej normalności. Mówię o podejściu do niepełnosprawności – powiedział wiceminister Paweł Wdówik w Rozmowie #BezUników Piotra Witwickiego.
Piotr Witwicki: czy Pan żyje z poczuciem, że musi coś udowodnić?
Paweł Wdówik: nie.
To może jedzie pan na taryfie ulgowej?
Zdecydowanie nie. Staram się żyć normalnie i oczekuję, że ludzie tak mnie będą traktować. Ale kiedyś zdarzyło się, że jadąc pociągiem, zapomniałem orzeczenia o niepełnosprawności, a kupiłem bilet ulgowy. Wiedziałem, że konduktor o nie poprosi i poprosił. Odpowiedziałem: nie widzi pan po moich oczach, że jestem niewidomy? Konduktor jednak stwierdził, że zniżka jest na orzeczenie, a nie na oczy. Otworzyłem plecak i zacząłem szukać. Wreszcie wyciągnąłem to, co miałem akurat pod ręką. Był to tygodniowy jadłospis ze szkoły mojego syna. Konduktor zaczął czytać: ogórkowa… Powiedziałem: oj przepraszam, ale ja nie wiem, co tam jest, bo nie widzę. Konduktor zrezygnował.
Trudno z tym dyskutować.
Jeden mój kolega też zapomniał orzeczenia w podobnej sytuacji. Chcąc udowodnić konduktorowi swoją niepełnosprawność, wyjął oko.
Co?
Akurat miał protezę. Konduktor zwymiotował.
Pan podobno chodzi na mecze?
Lubię Żyletę. Kibicuję Legii Warszawa i Zniczowi Pruszków. Powiem panu, że na Żylecie jest najwięcej normalności. Mówię o podejściu do niepełnosprawności.
Na czym polega ta normalność?
Mam takie porównanie. Dwa lata temu byłem z młodszymi dziećmi w górach. Jechaliśmy na Kasprowy Wierch kolejką. Tam jest przesiadka na Myślenickich Turniach. Trzeba szybko zmienić wagony. Moje dzieci się pogubiły i nie wiedziały, gdzie iść. Mój pies też stracił orientację. Niestety, nikt z całej tej grupy nie zareagował – mimo moich pytań. Ostatecznie pomógł nam któryś z pracowników. Tydzień później byłem z trójką moich chłopaków w wieku 9, 11 i 13 lat na meczu Legii w europejskich pucharach. Gdy któryś z kibiców zobaczył, że mam białą laskę, to od razu zrobili mi miejsce. Jeden z kibiców krzyknął: robimy przejście dla ojca z dziećmi. Nikt nie dodawał, że jestem niewidomy. Wszyscy się rozsunęli i doszliśmy do bramki. Tam jednak ochroniarz powiedział nam, że podeszliśmy pod złe wejście.
Miał się pan wycofywać przez te tłumy?
I znaleźć inne wejście. Wtedy podeszli do niego kibice z prostymi pytaniami: co ku***, nie wpuścisz? Nie widzisz, że to jest człowiek niewidomy? On się zaparł. Wtedy któryś z kibiców walnął mnie w plecy i mówi: na kolana i przełaź pod bramką. Moi synowie zaczęli protestować: tato, nie przesadzaj. Wtedy stwierdziłem, że ja zrobię to pierwszy. Myk i przeszedłem pod bramką. Kibice zaczęli klaskać, a dzieciaki poszły za mną.
Poszliście na mecz?
Stałem w tłumie i darłem się ze wszystkimi. Po którejś z bramek jakiś gość zaczął mnie ściskać i nagle mówi do mnie:
– A ty co, nie widzisz?
– No nie widzę.
– To powinieneś przy barierce stać.
– Ale po co?
– Może tam byś coś zobaczył.
– Ja nie, ale może moje dzieci.
Chłopaki zrobili przejście dla nas. Myślałem wtedy o jednym: jak to jest, że tam inteligencja jedzie na Kasprowy i nikt się nie umie zachować, a ci, których media nazywają marginesem i nacjonalistami, mają normalne odruchy. Może inne słownictwo byłoby wskazane, ale nie wiem, czy jest to takie ważne. Na Żylecie czuję się super. Wiem, że są tam ludzie, którzy traktują mnie normalnie.
Pan wie, co się dzieje na boisku?
Mam dzieci i zawsze mogę zapytać, ale ważniejsze jest dla mnie to, że chłonę atmosferę. Legia ma nawet audiodeskrypcję i jak przyjdę z radiem, to mogę na określonej częstotliwości posłuchać opisu. Nie robię tego, bo mi szkoda atmosfery. Wolę się drzeć, krzyczeć i śpiewać. To jest świetna forma odreagowania. Oczywiście chodzę tam głównie ze względu na moje dzieci, które oczekują ode mnie pewnej normalności. Chciałbym, żeby jak najmniej zmagały się z tym, że jestem niewidomy.
A zmagają się?
Tak. Czasem mówią: może niech mama już pójdzie do szkoły, bo na ciebie to rodzice dziwnie reagują.
To trochę smutne.
I tak będę chodził, bo tak odczytuje swoje obowiązki. Ostatnio byłem z synem na spływie kajakowym, bo cała klasa jechała. Ojcowie podróżowali z córkami i synami. Spływaliśmy Wieżycą na Kaszubach. Syn sobie ze mną poradził, ale gdy pływałem z jednym z ojców, to się wywróciliśmy tym kajakiem. Na szczęście woda była do piersi. Podobało mi się, bo nikt się ze mną nie certolił.
Nadąża pan za synami?
Im są starsi tym wyzwania są trudniejsze. Teraz już na Orlą Perć się z nimi nie wybiorę, ale gdy byli młodsi to zabierałem ich w Tatry Zachodnie. Z moim Jankiem, jak miał siedem lat, weszliśmy na Trzydniowiański Wierch. Ludzie po drodze ostrzegali nas, że tam jest wysoko i pytali, kto nas tam zaprowadzi. Odpowiadałem, że syn umie czytać mapę, a mnie prowadzi pies. Jedni byli pełni podziwu, ale znaleźli się też tacy obrońcy praw dziecka, którzy uznali, że to jest skandal. Przez trzy dni syn może raz się pomylił i szybko skorygował swój błąd. Z każdym dzieckiem staram się spędzić trochę czasu sam. Wiem, jakie to jest ważne. Gdy pracowałem na uniwersytecie, to zawsze na wyjazdy jako asystenta brałem swoje dziecko. Ono mi pomagało, a przy okazji razem poznawaliśmy świat.
Pan ma bardziej aktywne życie niż niejeden człowiek w pełni sprawny.
Bardzo możliwe. Trzeba życie przeżywać póki się da, bo ono ucieka.
Pan lubi chodzić w góry?
Wiem do jakiego pytania pan zmierza. Po co chodzić w góry, jak nie widzi się widoków? To prawda, nie widzę ich, ale chłonę całą atmosferę. Jak się wyjdzie w Bieszczadach na Połoniny, to przestrzeń czuje się całym ciałem. Pod nogami czuje się trawę, na twarzy wiatr… to jest rewelacyjne.
Co panu daje rodzina?
Nie ma nic lepszego, by wyleczyć człowieka z bycia pępkiem świata. Brak dzietności też się skądś bierze. Ludzie nie są dziś gotowi na to, by swoje życie oddać komuś, by mieć coś stałego w życiu, być komuś wiernym pomimo trudności…
Czekam na inicjatywy, które będą promować trwające wiele lat małżeństwa. Powinniśmy zrobić program, który będzie umarzał część rat mieszkania tym, którzy wytrwają w tym na przykład ponad dziesięć lat.
Jak panu z żoną się to udaje?
Jesteśmy chrześcijanami i wiemy, że jak nie będziemy budować na Bogu, to guzik z tego wyjdzie. Czasem ktoś stwierdza: ale pana żona to ma ciężko.
Takie myśli mogą się u niektórych pojawiać…
Dziwię się, że „Wysokie Obcasy” nie przychodzą zrobić do nas reportażu, jak postępową rodziną jesteśmy.
Tylko ja przyszedłem.
No widzi pan. To ja panu opowiem. Moja żona zajmuje się samochodem: jeździ, ale musi też na przykład dbać o serwis – wymiana opon, oleju itp. Ja najczęściej zajmuje się robieniem zakupów i gotowaniem.
To co pan wczoraj zrobił na obiad?
Ryż z duszoną cukinią w sosie pomidorowym. Dzieci chciały do tego parówki, więc dołożyłem. Same warzywa im nie podchodzą.
Są jakieś sprawy, przy których pojawiają się trudności?
Oczywiście. Jak to się mówi: małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – większe wyzwania. Ale opowiem śmieszną historię. Jak się urodziło czwarte, to żona powiedziała: załatw teraz ty to becikowe. To były jeszcze czasy przed 500 plus. W Internecie nie było żadnych formularzy. Zadzwoniłem więc do ośrodka pomocy społecznej i od razu pani pogratulowała mi pierwszego dziecka. Zacząłem tłumaczyć, że to nie pierwsze, tylko czwarte. Jak powiedziałem, że jestem niewidomy pani urzędnik zapytała: jak to niewidomy? – No normalnie, nie widzę. – I ma pan czwórkę dzieci? – No tak. – Nikt panu nie przeczytał, jak się zabezpieczyć?
Tak powiedziała urzędniczka?
Tak. Potem zaproponowała mi dla dzieci obiady w szkole. Mówię: przecież tam jest jakiś próg dochodowy. – Ale on pana nie dotyczy. – Dlaczego?- Pan go nie przekracza. Odpowiedziałem, że moja pensja wynosi więcej. A ona pyta: z renty? Odpowiadam, że nie mam renty, a ona zaczęła się złościć, że żonę do pracy wysłałem przy czwórce dzieci. Zacząłem tłumaczyć, że sam pracuję, a ona: na rozmowę z głupim, to ja nie mam czasu. Rzuciła słuchawką.
Jestem naprawdę wzruszony wyrozumiałością urzędników.
Tak silne są stereotypy. Ludziom się nie mieści w głowie, że ktoś z niepełnosprawnością może pracować. Szczerze mówiąc, to nigdy nie starałem się załatwić sobie renty.
Chciałbym trochę po usprawiedliwiać tych wszystkich ludzi. Nie mieli pewnie wcześniej kontaktu z niewidomymi i nie wiedzą, jak wiele da się zrobić.
Mogę panu opowiedzieć o kilku dziwnych pytaniach, które dostałem.
Takich, których ja nie będę miał odwagi zadać?
Tak. Na przykład tego by pan nie zadał. Kiedyś jeden Włoch zapytał mnie: jak niewidomi mają dzieci? Zapowiedziałem szczerą odpowiedź i stwierdziłem, że w tych sprawach prosimy zawsze o pomoc sąsiada.
To robi wrażenie.
Wie pan. Na głupie pytanie – głupia odpowiedź.
Ale czy słuchanie takich pytań nie jest upokarzające?
No jest. Dla mnie moja niepełnosprawność nie jest najważniejszą tożsamością. Jestem obywatelem, mężem, ojcem, katolikiem i jeszcze wiele innych. A niepełnosprawność jest gdzieś pomiędzy tym wszystkim. Najczęściej przypomina mi się, gdy ludzie traktują mnie w taki dziwny sposób.
Jak pan trafił do ministerstwa?
A to już trzeba premiera zapytać.
Akurat nie ma go tutaj z nami.
Minister Marlena Maląg mi powiedziała, że premier postanowił, by za osoby niepełnosprawne odpowiadała osoba niepełnosprawna. Piotr Müller zarekomendował mnie szefowi rządu. Poznaliśmy się jak był przewodniczącym Samorządu Studentów na Uniwersytecie Warszawskim.  Wtedy pracowałem tam jako kierownik biura do spraw osób niepełnosprawnych. No i zaproszono mnie na rozmowę. Minister Maląg stwierdziła, że się nadaje.
Co jest dziś największym wyzwaniem dla pana, jako pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych?
Największe wyzwanie, to jest normalność. Chcę, by wszystkie osoby z niepełnosprawnością mogły żyć na miarę swoich planów i możliwości. I by takie historie i zachowania jak te, o których opowiadałem, nie były dla nich przeszkodą. Bo wielu ludzi się po prostu poddaje. Uczę się też w błyskawicznym tempie, że niepełnosprawność znana mi z uczelni, to coś zupełnie innego niż niepełnosprawność, którą poznaję tu. Uderza przede wszystkim wielka bieda. I to zarówno ta polegająca na całkowitym wykluczeniu ze społeczeństwa, na wyizolowaniu w jakimś zamkniętym domu pomocy, jak i ta materialna. Jest ona ogromna często u osób z najcięższymi niepełnosprawnościami. Nie byłem tego świadomy. Mamy osoby, które są w każdej czynności skazane na drugą osobę i na to nie ma stałego rozwiązania, które by to finansowało w prawidłowy sposób. 500 złotych, które daliśmy jest ratunkiem, ale to jest kropla w morzu potrzeb. System świadczeń społecznych powinien być całkowicie przebudowany. Choćby po to, by pieniądze nie szły na rodzica tylko na samą osobę niepełnosprawną i by ona  mogła zdecydować, kto będzie jej asystentem. Człowiek, który leży też ma swoją wolę i wcale nie musi chcieć, by mama się nim opiekowała. Może woli kogoś do tego zatrudnić. Wraz ze sztabem specjalistów przygotowałem strategię dotyczącą osób niepełnosprawnych na lata 2020-30. Zmieniamy filozofię w podejściu do osób niepełnosprawnych. Równolegle powstaje strategia dotycząca deinstytucjonalizacji, czyli wyciągnięcia ludzi ze wszystkich przymusowych form pobytu, które tak bardzo odczłowieczają. Jeśli choć trochę uda się coś z tym zrobić, to będzie postęp.
Panie ministrze, zapomniałem zapytać: czy pan może w ogóle udzielać tego wywiadu bez osoby dorosłej?
Myślę, że sobie radzę. Zresztą był ze mną asystent, ale pan go wyprosił.
Takie mam zasady. To jest nasza rozmowa, bez osób trzecich. Moje pytanie jest nawiązaniem do tej słynnej sytuacji w sklepie, gdy nie sprzedano panu telefonu, bo jak stwierdziła ekspedientka, „przyszedł pan bez osoby dorosłej”.
Pani wymagała, by ktoś pokazał dowód osobisty i podpisał się, że zrozumiałem umowę. To jest zresztą trochę nudne, bo miałem takich sytuacji w życiu setki.
Jest rok 2020. Myślałem, że świat wygląda trochę inaczej.
Takie historie dzieją się cały czas. Po całej akcji dostałem wiele sms-ów od ludzi, którzy mają podobne problemy. Ponieważ teraz jestem ministrem, to był jakiś odzew. Dzwoniła do mnie dyrektor RTV euro AGD i obiecała szkolenia pracowników i zmianę świadomości.
Świadomość buduje się latami…
Świadomość jest potrzebna, ale przede wszystkim trzeba włączyć myślenie. Jeżeli człowiek ma trochę oleju w głowie i trochę kultury, to nie będzie robił pewnych głupot. Czytaj dalej →

Przeglądarka 83/13.10.2020

Oszuści wyczyścili konto niepełnosprawnej Justynie na 9400 zł. Bank Millennium oddał pieniądze

– Błagam o pomoc! Mojej niepełnosprawnej siostrze ktoś wyczyścił konto na prawie 10 000 złotych, a tam były oszczędności na jej rehabilitację, porusza się na wózku inwalidzkim – z taką prośbą zwróciła się do nas dwa tygodnie temu pani Paulina. W piątek, 18 września, znów zadzwoniła: – Bank poinformował, że skradzione pieniądze wrócą na konto. Dziękuję!
Rodzina mieszka w pobliżu Kościerzyny, ale pani Paulina przeczytała w sieci – siła internetu! – nasz artykuł o dziwnej serii kradzieży z kont w Banku Millenium.
– Czytałam w nim, że już komuś udało się pomóc, dlatego odzyskałam nadzieję – mówiła dwa tygodnie temu. – Mam niepełnosprawną siostrę Justynę, choruje na porażenie mózgowe, mama jest pełnomocnikiem jej konta w Millennium. Pewnego dnia, nagle zniknęło z niego 9400 zł, to były trzy złodziejskie transakcje, minuta po minucie – dwie na 3300 zł i jedna na 2800. Na koncie były odłożone pieniądze rodziny na leki i rehabilitację dla niej, bo ona sama ma skromną rentę.
Czytaj całość na pomorska.pl Czytaj dalej →

Niespodzianka dla niepełnosprawnego chłopca objętego kwarantanną

Mundurowi z Częstochowy wspólnie z funkcjonariuszami Straży Pożarnej postanowili uprzyjemnić czas, chłopcu, który uwielbia wszystko, co jest związane ze służbami mundurowymi. Spotkanie było dla niego zaskoczeniem, ponieważ od kilku dni przebywa na kwarantannie i nic nie wiedział o niespodziance.
Obowiązkowa kwarantanna to czas szczególny dla osób nią objętych. Wytyczne służb sanitarno-epidemiologicznych dotyczące bezpieczeństwa zmuszają ich do całkowitej izolacji. Kwarantanną objęte są bardzo często rodziny z dziećmi.
Policjanci wspólnie z funkcjonariuszami Straży Pożarnej na prośbę przyjaciół rodziny postanowili uprzyjemnić czas, niepełnosprawnemu chłopcu, który wraz z rodzicami przebywa na kwarantannie. Dla młodzieńca widok mundurowych oraz przyjaciół był wielkim zaskoczeniem. Dźwięki syren radiowozów oraz przekazane przez megafon życzenia zdrowia i wytrwałości sprawiły chłopcu i rodzicom wiele radości. Czytaj dalej →

Minęła druga rocznica śmierci Piotra Pawłowskiego

W czwartek (8 października) minęła druga rocznica śmierci Piotra Pawłowskiego, założyciela Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji i Fundacji Integracja, a także pierwszego redaktora naczelnego magazynu „Integracja” i portalu Niepelnosprawni.pl.
W latach 2016-2018  był Członkiem Kapituły Nagrody Prezydenta RP „Dla Dobra Wspólnego”.
Dla uhonorowania Jego zasług w działalności na rzecz osób z niepełnosprawnościami i integracji społecznej, Prezydent Andrzej Duda ustanowił Nagrodę Specjalną im. Piotra Pawłowskiego. Czytaj dalej →

Opolskie: ognisko koronawirusa w DPS Namysłów

W namysłowskim Domu Pomocy Społecznej stwierdzono 15 przypadków zakażenia koronawirusem – poinformowało w niedzielę biuro prasowe wojewody opolskiego.
W niedzielnym komunikacie biura prasowego wojewody opolskiego na temat zakażeń koronawirusem w regionie zamieszczono informację o piętnastu przypadkach w Domu Pomocy Społecznej w Namysłowie.
Wśród zakażonych jest czternaście osób w wieku senioralnym i jedna w średnim. Ich stan zdrowia określono jako dobry. Wszyscy nadal przebywają w DPS, który według informacji ze strony internetowej, docelowo może opiekować się ponad 40 osobami w podeszłym wieku.
W sobotę biuro wojewody opolskiego poinformowało o kilku przypadkach zakażenia koronawirusem, jaki stwierdzono w prywatnym Domu Pomocy Społecznej w Ładzy (powiat namysłowski). Czytaj dalej →

Wągrowiec: Areszt za dokonanie rozboju na niepełnosprawnym mężczyźnie

Na 3 miesiące do aresztu trafił 38-latek, który podejrzany jest o dokonanie rozboju na jednym z mieszkańców Wągrowca. Mężczyzna został zatrzymany przez wągrowieckich kryminalnych na terenie Poznania. Za rozbój grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 2 lata, a nawet do 12 lat więzienia.
Do przestępstwa doszło pod koniec września. Jednak o samym zdarzeniu policjanci dowiedzieli się dopiero dzień po zdarzeniu. Pokrzywdzony to starszy pan, który z uwagi na stan zdrowia musi poruszać się na wózku inwalidzkim.
Pokrzywdzonemu przyznana została duża suma pieniędzy. Po ich wypłaceniu, zdążając do domu, spotkał się po drodze ze znajomymi, z którymi wspólnie spożywał alkohol. Fakt posiadania przez niego znacznej gotówki nie pozostał niezauważony przez 38 letniego wągrowczanina, który widział pokrzywdzonego jak przelicza pieniądze.
Sprawca wyczekał moment, aż pokrzywdzony znajdzie się w ustronnym miejscu. Wówczas podszedł do niego zaczął dusić za szyję i wyrwał posiadane przez niego pieniądze. Sprawca po tym zdarzeniu zniknął. Policjanci, którzy zajęli się sprawą, ustalili, że przebywa on poza Wągrowcem. Został zatrzymany w Poznaniu, a następnie przewieziony do Wągrowca. Mężczyzna był już wcześniej notowany za kradzieże, włamania, pobicie i oszustwo. Teraz usłyszał zarzut dokonania rozboju.
Zebrany w sprawie materiał dowodowy dał podstawę Prokuratorowi Rejonowemu do wystąpienia do Sądu z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania. W piątek 2 października Sąd Rejonowy w Wągrowcu zasądził ten zapobiegawczy. Podejrzanemu za dokonanie rozboju grozi kara od 2 lat, jednakże z uwagi na to, że sprawca działał w warunkach recydywy, sąd może mu wymierzyć karę nawet do 18 lat pozbawienia wolności. Czytaj dalej →

Porozmawiaj z nami