„Pogwarki Jarka”. Rozmowa z nieznajomym

Jak rozpocząć rozmowę z osobą, którą spotykamy po raz pierwszy? Zagadać o pogodzie, sporcie, polityce? Jarek „Pogwarek” Zajączkowski uświadomi nam, że to nie jest wcale takie proste i zależy od wielu czynników. Posłuchajcie, bo to naprawdę zabawny odcinek.

Czytaj dalej →

„Gawędy Świętokrzyskie”. Dobrodziej

Autor: Lech Łysak

W nasy wsi beł downij taki Florek, chtóry bardzo lubioł ludziom pumogać i nigdy nie broł za to zodny zopłaty. Storcała mu zopłata „Bóg zapłać”, abo „dziekóje”. Niechtórzy to bardzo wykorzystowali dobre serce Florka. Florek nie beł jakim głupkiem, bo skuńceł róźne skoły, a nawet na uniwersytetach w Krakowie i Warsawie. Potrzciwe chłopisko bardzo lubiało pumogać i sprawiało mu to wielgo radość. Firmy i zwioski niepełnosprawnych chetnie korzystali z dobrego serca. Pewnie korzystaliby do dnia dzisiejsego, zeby nie ten tragicny wypadek na drodze, w chtórym zginoł Florek. Najechoł na niego pijany kierowca, a dodatkowo beł po zazywaniu narkotyków.
Po jego śmierci som ponbóg zawezwoł Florkowe duse przed swoje łoblice i powiedzioł:
– Dobrym człowiekiem ześ beł Florek, ale tu u mnie w niebie nie bedzies mug siedzić. Przyboc se jak ześ uciekoł łod matki do skoły i nie robiełeś nic w polu ani w gospodarce. Nie łozeniełeś sie i nimos dzieci, to nie spełniełeś swojego łobowiozku. Wynoś sie do cyśćca i tam se siedź.
– Panie pozwól mi posiedzić se tu chocios dwa dni – błogoł Florek – bo kce sie napatrzyć na ciebie panie!.
– Florek nie skumlij tak jak ten pies – powiedzioł Bóg – i przyboc se jak zapiekołeś dziełuchom i babom.
– Przeciem pisoł łopowiadania i godołem prachtyki.
– Tak dołem ci talent i cyste serce to z nich korzystos, a jakbym zrobieł ciebie niemowom, abo jakim głupkiem to byś nieumioł nic!.
Wypchnoł świety Pieter Florkowe duse do cyśćca. Po drodze usłysoł
Jednak i tam cie nie przyjmo.
Florek znaloz sie w ciemnym tunelu i se pumału sed do przodu. Światło nie beło mu potrzebne, bo zawdy słabo widzioł i uceł sie zyć po niewidomemu. Naros urwała sie podłoga i bełby wpod w dziure, ale zacon sprowdzać przejście i wtedy walneła go w plecy jakosik klapa i wpod w dziure. Lecioł niom bez dłuzsy cos i wypod do biołego świata, gdzie beli jacyś dziwni anieli: Skrzydła jak u łorłów, łby jak u psów, rogi krowie, kopyta kuńskie, syje gesie, łoguny mieli jak powie, grube i biołe toto beło jak becka z kapustom kisonom. Uni tys zaceni głośno wrzescyć na Florka
– jak ześ beł młodym bechorem toś krod somsiadowi jabka i gruski. Zapiekołeś naucycielkom wkładajonc im mysy do torebek. Zapiekołeś dziełuchom, boś podnosieł im spodnice i łoglodołeś majtki, a jak ześ dorus toś łoboloł je w sianie, a tam robiełeś ….. No to nos rozumies ześ ino zasłuzeł na ciepłe piekło.
– Skod miołem wiedzić panie jak postepować i jak zasłuzyć na lepsy byt w tym wiecnym zyciu?. – płakoł Florek.
– Ić do diabła niech cie un posadzi na swoim tronie!!! – wrzosnoł Janiołek
Florkowom dusom cosik siepneło i frygneło jo pod brame piekielno, a tam diobły wysły z wielgom procesjom po te niechciano dusycke.
Łozwarły sie wrota piekielne i na cele ty procesji wysed som Lucyper i z wielgom radościom powitoł Florka.
– Witoj nas drogi przyjocielu przez nikogo niechciany synu! – tu wyściskoł duse i dalij ciognoł – za twoje wielgie zasługi bedzies se siedzioł na fotelu i popijoł ciepłe winko ze smoły, łogryzoł psie kości. We świeta bedzies paradowoł we stroju ludowym (w świetokrzyskim ubraniu), a na dziń powszedni bedzies paradowoł w butach golfach, portkach Rajtkach, bluzie płutniany. Czytaj dalej →

„Pogwarki Jarka”. Imieniny w PRL

Obchodzenie imienin to zwyczaj szczególnie popularny w Polsce (z wyjątkiem Górnego Śląska i Kaszub), ale także obecny w regionach katolickich, np. Bawarii. Imieniny obchodzi się również w Bułgarii, w Grecji, w Szwecji, w Czechach, na Węgrzech i Łotwie, a także w Rosji i na Ukrainie. W Szwecji oficjalną listę imienin publikuje Królewska Szwedzka Akademia Nauk. Zwykle wiąże się ze składaniem życzeń i wręczaniem prezentów solenizantowi. Czasem można spotkać się ze zwyczajem, że jeśli jest więcej niż jeden święty lub błogosławiony (patron) imienia (tj. jeśli jest kilka dat imienin w kalendarzu), imieniny obchodzi się w dniu wypadającym jako pierwszy w kolejności po urodzinach.
Obecnie huczniej obchodzi się urodziny, ale za czasów PRL, imieniny były naprawdę ważnym świętem. O tym jak obchodzono imieniny w PRL i ile wysiłku wymagały przygotowania do obchodów, opowiada Jarek „Pogwarek” Zajączkowski.

Czytaj dalej →

„Pogwarki Jarka”. Dzień kobiet

W tym radosnym dniu, wszystkim drogim paniom życzymy wszystkiego co najlepsze!
Kiedyś podstawowym zestawem podarunkowym w Dniu kobiet były goździki i para rajstop. A co dziś podarować paniom? Jakie faktycznie święto obchodzimy i kto powinien w tym dniu świętować? Tego dowiecie się od Jarka „Pogwarka” Zajączkowskiego.

<?php echo do_shortcode(’’); ?> Czytaj dalej →

Aleja gwiazd – Włodzimierz Dolański

„Znali, cenili i szanowali go wszyscy niewidomi. Wiedzieli, że jest ich prawdziwym, z całego serca oddanym przyjacielem, że całe swoje pracowite i mądre życie poświęcił sprawie ulżenia ich trudnej doli” Czytaj dalej →

„Gawędy Świętokrzyskie”. Kocica

Autor: Lech Łysak

Beło goroco z samego rana, a dusno sie zrobieło, ze trudno wytszymać. Wceśnym rankiem posedem do sklepu zeby kupić bułke chleba i cokolwiek do zarcio, bo w lodowce nic nie beło. Jak pszysedem ze sklepu to kocica zacena sie łocierać ło moje nogafki i załośnie becyć.
– Cegus becys ty skarpeto? – zapytołem kocice, bo tak my jo nazywali – pszecies dołem ci zreć w tfoim gorcku, a ty ino becys i becys.
poesedem do chałupy i zaconem sykować śniodanie i gotować herbate, a na podwurze nie wychodziełem, bo i po co miołem wychodzić?.
Naros sposzczegem sie, ze leje desc to wysedem na podwurze zeby schować gorcek z zarciem skarpety i ftedy zdebiołem na widok łokropnie wielgi kupy zagryzionych scuruf. To Skarpeta zacena pretko je znosić pot pruk nasy chałupy. Zaconem rachować te scury i bardzo sie zdziwiełem, ze w pół godziny zagryzła eze dwadzieścia siedem scurów i to takich dorodnych.
– Kicia! Jo nie jodom takich specyjołów – powiedziałem – i nie musis mi ich przynosić do domu.
Kocica ino pomrucała i ze smutkiem patszała na mnie, a jo wzionę wiadro i pozbierałem te sury. Potym chyciełem za łopate i wyniusem je za stodołe żeby zakopać te sury.
Minęło pore dni i siedziałem se na podwurzu, a kocica znowus pszyniesła mi porenoście dużych dorodnych mys.
– Skarpeta weś te mysy i zanieś swoim dzieciom, a nie daj mi takich specyjołów – powiedziałem do kocicy – a ty mnie to znosis. Dloceguj tak postepujes? – potym dodałem – mogłabyś mi pokozać sfoje dzieci i nie buj się ze ci je zabiere.
Kocica zacena ino cichutko mrużyć i pocierać się ło moje nogi, a jo piersy ros mugem spokojnie jo pogłoskać pobawić się z niom (do ty pory zawdy mi uciekała i nigdy się nie dała pogłoskać). Na drugi dziń jak pszysedem z roboty to kocica zacena becyć i łocierać się ło nogi. Dołem ij zreć i mleka napić się. Kocica nic nie chciała zreć i z Bekiem sła pszedemnom i doprowadziła mnie do stary sopy. Zabecała cichutko i wpadła do dziury, a po poru sekundach wyprowadziła cforo kociot. Kazde kocie potprowadzieła do mnie żebym je pogłoskoł. Murcała pszytym i lizała kozde kocie. Tak jakby chciała im powiedzić, ze nic nie grozi im z moi strony. Potym sama potprowadzieła te kotki do miski, a sama nic nie chciała zreć. Kocieta nie umiały zreć z miski i boły się takiego sposobu zarcio. Kocica zacena zreć i tym to sposobem pokozała maluchom jak nolezy zreć.
Pszes pore dni kocica pszyprowodzała do domu kocieta i uceła ich łobycio w chałupie. Jak jedno kociątko zapaskudziło w izbie to kocica zacena warzyć na niego, a potym toto wyniosła na dwur. Potym wyprowadziła do sfoi dziury żeby tam se polezały te kociotka.
Tak mijał dziń za dniem bes cały miesiąc, es kocica ze scurem w zebach pszelatowała bes sios i nie obejrzała się na samochody i wpadła pot tako wielgo ciezarufke, chtóro jechała tak bardzo pretko w strone Kielc i rozmaścieła kocice na drodze razem ze scurem. Nawet nie beło co zbierać z drogi, bo została ino tako duzo plama farby i ksyne kości i skury.
Okrutnie załośnie becały te małe kocieta za sfojom matkom i sukały śladu, abo jakiegosik zapachu po matce. Jednak pszyboceły se ło mnie, bo zacny tulić się do mnie jak ino mnie łoboceły. Teros kocieta same się muso ucyć jak tsza łapać mysy, bo jo ich nie nauce, ale zawdy im dom zreć.
Minęło pore miesiedzy łot śmierci skarpety a małe kocioki zacny same łowić mysy, ale scurów nie prubujo łowić dlatego, że te dały im po mordach pazurami i zebami. Wierze, ze bedo z nich dobre łowcy. Czytaj dalej →

„Pogwarki Jarka”. Dzień spania w miejscach publicznych

26 lutego obchodziliśmy Dzień spania w miejscach publicznych.
Dzień spania w miejscach publicznych to inicjatywa, która zachęca ludzi do poświęcenia czasu na wypoczynek i regenerację w ciągu dnia. Choć może to brzmieć kontrowersyjnie, to wiele osób uważa, że taki dzień jest potrzebny, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy życie staje się coraz bardziej zabiegane i stresujące.
Dlaczego potrzebujemy dnia spania w miejscach publicznych?
Według badań, nieprzespane noce i niski poziom energii wpływają negatywnie na nasze zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Dzień spania w miejscach publicznych może pomóc nam w odzyskaniu równowagi i regeneracji sił w trakcie dnia.
Wiele osób pracuje długie godziny, a nie zawsze ma czas na odpoczynek lub sen w ciągu dnia. Dzień spania w miejscach publicznych daje nam szansę na przerwę od codziennych obowiązków i pozwala na zregenerowanie się w ciągu dnia.
Korzyści z dnia spania w miejscach publicznych
Poza oczywistą korzyścią, jaką jest poprawa zdrowia psychicznego i fizycznego, dzień spania w miejscach publicznych może mieć również pozytywny wpływ na nasze relacje społeczne i produktywność w pracy.
Kiedy odpoczywamy i regenerujemy siły, nasze umysły stają się bardziej skoncentrowane i produktywne. Możemy również uniknąć błędów i pomyłek, które mogą się pojawić, gdy jesteśmy zmęczeni.
Wspólne spanie w miejscach publicznych może również pomóc w budowaniu społeczności i zwiększeniu empatii. Ludzie, którzy mają okazję odpocząć razem, często czują większe poczucie solidarności i łączą się w celu osiągnięcia wspólnych celów.
No to miłego spania… tzn. słuchania!

Czytaj dalej →

„Pogwarki Jarka”. Sport

Sport to zdrowie i to każdy wie. Ale według przekonania Jarka „Pogwarka” Zajączkowskiego, sport jest najzdrowszy, gdy ogląda się go w telewizji. I coś w tym jest, bo bynajmniej człowiek żadnej kontuzji się nie nabawi.

Czytaj dalej →

„Pogwarki Jarka”. Wiosna

Zmiany klimatu to teraz temat na topie. Trąbią o tym w radio, telewizji, mediach internetowych. Naukowcy prześcigają się w dostarczaniu nowych dowodów na to, że robi się coraz cieplej. Ale tak na dobrą sprawę żadnych dowodów nam nie trzeba. Sami przyznacie, że obecnie ciężko jest się połapać w tym, jaka to obecnie pora roku. Bo niby zima, a za oknem 10 stopni na plusie, a w domu stoi ubrana choinka. No ale wróćmy do tematu. Wiosna za pasem i zapewne wielu z Was czeka na nią z niecierpliwością. Posłuchajcie, co Jarek „Pogwarek” Zajączkowski ma do powiedzenia na temat zmian w pogodzie i przyrodzie.

Czytaj dalej →

„Gawędy Świętokrzyskie”. Carowniki

Autor: Lech Łysak

Jak nadesły te upragnione wakacyje to dzieciska zaceny zjezdzać na wieś do dziadków. Babka jak umiała tak sie zajmowała wnuckami i codziń ich iskała z roboków i śmieci. Przytym łopowiadała im róźne prachtyki ło downych casach i ludziach z tamtych casów. Jednego dnia bardzo loł desc i dzieci nudzieły sie, a babka jak codziń sprowdzała cy dzieci nimajo klesców i insych roboków.
– Wieta dzieci – z radościom zawołała babka – dzisioj łopowiem wom jak to na nasy wsi ludzie zabezpieceli sie przed złodziejami. Beło poru ludzi co umieli carować i jednego dnia podesed złodzij do chałupy starego Tomale, zeby ukraść mu cokolwiek z podwurza. Tomala nieroz kwoleł sie na wsi, ze jak złodziej do niego przyjdzie to mu nic nie ukradnie, bo nima co wziość z podwurza. Ksyne cyganieł, bo beł jednym z bogatsych gospodorzy. Es jedny zimowy nocy podesed złodzij na podwurze i zacon se pozycać na wiecne łoddanie pług i koło poślednie łod woza. Ledwo złodzij zarzucieł se towor na plecy i dosed do drogi. Wtedy to zdretwioł i nimug sie rusyć z miejsca, ale nimug tego zrzucić z pleców. Stoł tak bez dwa dni i dwie noce na przepatronek i pośmiewisko ludzi. Zeby łodejść z miejsca krodzieży to musioł zaprzysioc Tomali przed wsiom, ze jus nigdy wiecy nie bedzie krod. Jakby zaboceł ło przysiedze to mo zmarnić łodrazu na miejscu. Złodzij dotrzymoł przysiegi.
Mineło pore lot, a Tomala zacon sie kwolić jak zatrzymoł swojemi carami złodzieja. Przysłuchowoł sie temu godaniu ruski wojok i zapytoł Tomale „cy potrafis zrobić z kopiejki ser?” Tomala łodrazu sie pochwoleł swojemi zdolnościami -przeminieł piniozek w ser. Potym wojok zaproponowoł łodwrucenie sera w piniozek. Tego to jus nas Tomala nie umioł zrobić. Naros wysły mu łocy z pod powiek i łokropnie bolały carownika. Ruski znowu zawołoł zeby Tomala łodwrucieł z sera na piniozek. Wreście zdjon świety krzyzyk ze ściany i nakozoł aby Tomala łodprzysiog sie carowanio. Widzis chłopie swojemi carami mozes zrobić kumu wielgo skode, a potym nie bedzies umioł tego naprawić. Dlotego musiołeś zaprzysioc na świety krzyz ze nigdy nie bedzies carowoł. Jesteś marnym carownikiem i niepowinieneś nigdy paprać carów.
Ludzie łopowiadali jescek ło insych ludziach chtóre umiały nagnać na gospodarke somsiada mysy i scury. Te pretko wyjodały ziarno i moke. Gadzina chodzieła wele gospodorza jak kurceta wele kwoki. Po śmierci tego łopiekuna scury na jego podwurzu same sie zagryzały i bardzo głośno becały tak jak małe dzieci.
Downij to chodzieły po wsiach dziady i te to znały róźne cary na choroby i na zogłade somsiadów, ale zoden niekcioł zdradzić tyj tajemnicy jak to nolezy carować gadzine i ludzi. Czytaj dalej →