„Gawędy Świętokrzyskie”. Duse kwico

Autor: Lech Łysak


 

Blisko wszystkich świetych starsi ludzie jakimsik dziwnym trafem bardzo cesto łopowiadajo strasne prachtyki i łopowiadania. Te dzieci chtóre nie bojo sie strasnych łopowiastek bardzo cesto dopytujo ło strachy. Jo tys lubiołem słuchać takie łopowiadania. Dloteguj ciekołem po chałupach i przysłuchiwołem sie łocym tam godajo.
– Słysołeś chłopok jak duse kwico? – zapytoł mnie jeden dziadek, a potym dodoł – Wystrzegoj sie takiego kwicenio.
– A jak to moźliwe zeby dusa kwicała? – zapytołem
– i skod to wiecie, ze to jest dusa, a nie co insego? zapytoł jakisik dzieciok.
– Starzy ludzie łopowiadali jak bełem młodym chłopokiem – zacon łopowiadać Rosiński – nawet na kozaniu godoł ksiodz dobrodzij w Dalescach. No jak chceta to jo wom moge łotym połopowiadać.
– No pewnie ze chcemy!!! – churmem wrzosneły dzieci.
Duse ludzi, chtórzy za zycio narobieli insym ludziom duza złego to teros muso cierpić i błokać sie miedzy chałupami i prosić ło przebocenie win. Casami pumus w jaki robocie, abo natchnoć jakim pomysłem na kłopoty, a moze sie przyśnić i błogać ło litość. Jak poskodowany łodpuści te winy to dusa winowajcy idzie do nieba, a jak nie łodpuści to ta dusa musi łazić nisko po ziemi. Wtedy to niełostroźny przechodzień moze nadepnoć na tako duse. Una wtedy bardzo głośno kwicy z bulu tak jak miśkowano świnia. Pamietojta zeby wtedy zmówić pocierz za te duse i prosić jo ło wybocenie wom taki krzywdy. A jakbyśta nie zmówieły pocierza i nie przeprosieły tego zmarłego cłowieka to bedzieta mieć sny ło jeich zyciu i jak wos bedo ci zmarli bijali.
Po chwilowy cisy Rosiński zaceni ciognoć dalij: – Prawie rok przed moim bierzmowaniem sedem se z Porobek łod babki i w polu depnołem kamiń. Naros usłysołem łokropny kwik jakby beło ze sto zarzynanych świń – dopiero struchlołem ze strachu, bo zamiast iść na smentorz to polozem do babki i tam klepołem pierdoły. Łotarem se pot z coła i cympredzy kleknołem na polu i pocałowołem ten kamiń, a potym zmówiełem pocierz, a potym łodmówiełem cały ruzaniec i bardzo przeprosołem tych zmarłych za zrobiono im krzywde.
Jak chceta to mi wierzta, abo i nie!. Ale to jest świeto prowda – przysiegoł Rosiński.
Jo uradowany bełem ze bede w skole straseł dziełuchy tym łopowiadaniem i wtepedy pognołem do domu. I tu w usach słyse łokropny kwik … Struchlołem ze strachui jo tys podeptołem jakiesik duse????
Na drugi dziń dowiedziołem sie, ze to somsiod kuł świnie. Te ciorty tak straśnie reły w gnoju, ze nawet wykopowały se tunel pod grudzom i wyłazieły do krów i dojeły se mleko. Takie sprytne to beły te prosieta u somsiada.