Autor: Ewa Domańska
Pozostawanie dorosłych kobiet przy matce, to częste zjawisko. Opóźniony proces usamodzielniania się może mieć podłoże zarówno materialne, tj. ekonomiczne, bytowe, socjalne, czyli model zakładający życie w luźnych związkach lub w samotności, czy też z braku zdolności psychicznych. Właśnie ten czynnik będzie stanowił przedmiot zainteresowań niniejszego artykułu. Jak sugeruje sformułowanie tematu widoczna jest zależność po między matką i córką. Narcystyczna matka posiada negatywne konotacje. Dlaczego więc córka decyduje się na uwikłanie w tej relacji? Co powoduje, że nie ma siły odejść? To problem złożony. Owa bezsilność może być uwarunkowana mocno zakorzenionymi przekonaniami o bezradności, brakiem wiary w lepszą perspektywę, czy też próbą dźwigania bagażu, z którym nie potrafi sobie poradzić. W przypadku istniejącego problemu należy przeanalizować narcystyczną postawę matki, jak i zależną osobowość córki. Ponadto warto zwrócić uwagę czy powyższe postawy wystarczająco definiują problem i czy można na pewno je potraktować jako dokładną diagnozę. Jeśli nie, to dlaczego?
Kolejnym ważnym krokiem jest próba opracowania strategii, która pomorze córce zauważyć i rozwiązać problem, co w konsekwencji zaowocuje odzyskaniem wiary w siebie. Osobowości zależne uważają się za nieudolne, boją się podejmowania decyzji, czy nawet czynienia małych samodzielnych kroków ponieważ czują się bezradne. Kobiety pozostające pod kloszem matek przeważnie wstydzą się zwrócić się do terapeuty o pomoc.
„Zachodzi u nas mechanizm wyparcia, czyli zepchnięcia z obszaru świadomości do obszaru nieświadomości wszystkich treści, które są uciążliwe, nieprzyjemne.
Na żadnym etapie rozwoju, począwszy od dziecka, nie kształtuje się w nas umiejętności mówienia o sobie. Dziecko ma słuchać. Dziecko nie może artykułować swoich potrzeb. Ma wykonywać polecenia.
Żyjemy w kulcie estetyki kobiecej – płeć piękna jest delikatna, szlachetna, wrażliwa.
Od wieków wpajano dzieciom, że matkę należy szanować. Poza tym mama (bo mówiąc o niej, raczej używamy tego słowa) kocha nas miłością bezgraniczną. Matczyna miłość jest pełna poświęcenia, może góry przenosić!
W Europie od tysięcy lat, czy nam się podoba, czy nie, żyjemy w kulturze chrześcijańskiej, a w niej, jak wiadomo, obowiązuje kult Matki Boskiej. Jej figura jest tak silna, że doszło do zbiorowej nadinterpretacji: każda matka równa się Boska. A boskość to jest sacrum, którego szargać nie wolno”.
Jak dodaje Suzan Forward w książce „Toksyczne matki”: „Większość społeczeństw gloryfikuje matki, tak jakby zwykły biologiczny akt wydania dziecka na świat automatycznie pociągał za sobą najwznioślejsze uczucia. A to po prostu nieprawda. Nie istnieje magiczny pstryczek, którego naciśnięcie włączałoby osławiony „instynkt macierzyński” niczym żarówkę i dawało pewność, że każda kobieta, nawet zaburzona emocjonalnie, natychmiast nawiąże więź ze swoim dzieckiem, będzie umiała rozpoznać i zaspokoić jego potrzeby i otoczy je życiodajną, czułą opieką. … fantazją jest odruchowe stawianie znaku równości między macierzyństwem a zdrową miłością do dziecka.”
Ponadto W konsekwencji córki ubolewają nad brakiem wsparcia w najbliższym otoczeniu. Nikt im nie wierzy. Często słyszą od rodziny „Jak możesz mówić tak o swojej matce”, „Twoja matka nie zasługuje na takie oskarżenia”. Znajomi z zewnątrz zachwycają się matką mówiąc: „Co Ty chcesz od swojej matki? Przecież to fantastyczna kobieta. Chciałabym mieć taką matkę.” Od partnera również nie uzyskują oczekiwanego wsparcia słyszą: „Nie pozwól sobie wejść na głowę”, „Daj sobie z nią spokój”, „Ona taka jest i będzie”. Szukając ukojenia u księdza faszerowane są mądrościami pt.: „Czcij Ojca swego i Matkę swoją”, „Powinna Pani wybaczyć swojej Mamie”.
Wspomnieć należy również o niedokształconych terapeutach, którzy potrafią dobić następującymi stwierdzeniami:
„To wszystko przeszłość – nie może pani ciągle patrzeć wstecz.
Przejdźmy do tego, co dzieje się tu i teraz.
Czy nie jest pani zbyt surowa dla matki? Ona też ma swoje problemy.
Chyba nie chce pani przez resztę życia użalać się nad sobą.
Musi pani wybaczyć, zapomnieć i pójść własną drogą.”
Trudno sobie wyobrazić większą ignorancję. Powyżej opisane sytuacje pogrążają, potęgują lęk, poczucie winy, obniżają samoocenę, co doprowadza do rezygnacji z życia. Najczęściej stosowanym rozwiązaniem przez kobiety jest stawianie się w pozycji ofiary. Choć nie ulega wątpliwości, że są pokrzywdzone, to problem sam nie zniknie.