Norman Jeffrey „Jeff” Healey urodził się w szpitalu św. Józefa w Toronto, Ontario, w piątek 25 marca 1966 roku.
20 lipca 1966 roku, niespełna 4-miesięczny Jeff zostaje adoptowany przez Buda i Yvonne Healey.
Gdy Jeff miał zaledwie 7 miesięcy, w wyniku nowotworu oczu, zwanego siatkówczakiem, lekarze musieli mu amputować jedno oko, a po upływie następnych czterech miesięcy drugie.
pomimo tego nauczył się grać na gitarze już jako trzylatek. Healey grał na gitarze w bardzo charakterystyczny i unikatowy sposób, w czasie gry trzymał ją płasko na kolanach.
W wieku 17 lat sformował swoją pierwszą grupę, Blues Direction, która dwa lata później zmieniła nazwę na Jeff Healey Band. Wkrótce po tym grupa podpisała kontrakt z wytwórnią płytową Arista Records i wydała płytę See the Light, z której pochodził pierwszy hitowy singel „Angel Eyes”, a piosenka „Hideaway” została nominowana do nagrody Grammy w kategorii „najlepszy utwór instrumentalny.
W 1990 r. grupa wygrała Juno Award dla najlepszego wykonawcy roku. Inne hity tego wykonawcy to „How Long Can a Man Be Strong” i nowa wersja przeboju The Beatles „While My Guitar Gently Weeps”.
W ostatnich latach Healey zajął się swoją prawdziwą pasją życiową wydając dwa albumy z tradycyjnym jazzem amerykańskim z lat 20. i 30. XX wieku. Był też kolekcjonerem płyt winylowych i miał w swej kolekcji ponad 25 tys. singli. Zagrał też jedną z ról w amerykańskim filmie fabularnym Wykidajło (Road House) u boku Patricka Swayze.
Zmarł 2 marca 2008 w Toronto na raka płuc.
Kategoria: Zaraź się kulturą!
„Gawędy Świętokrzyskie”. Powitanie przez pocałunek
Autor: Lech Łysak
Prawie wszyscy uzależnieni witano sie poprzez pocałowanie drugi łosoby. Nnic w tym dziwnego, bo tak sie to przyjeno. Wedle mnie to jest bardzo mieły gest takie powitanie. Takie nic nieznacoce małe cmok w gebe – tak jak matka swoje dziecie.
To powitanie nigdy i nikogo niepowienno dziwić, ale zozdrośników to bardzo moze zdenerwować. Tak sie stało jednego razu w pekałesie jak jedna dziełucha (narkomanka) przywitała sie z chłopokiem, chtóry wsiadoł do tego pekałesa. Wtedy jakosik dziełucha, cy baba skoceła z pazurami do ty dziełuchy co pocałowała.
– Ty dziewko!, ty lafiryndo, ty zdziero – wrzescała – łodwol sie łot mojego chłopa!!!
– A co tobie sie stało? – pytała całuśnica
– Nigdy nie prubój sie zblizać do mojego mena – wrzescała zozdrośnica – jak sie do niego zblizys to ci ślepia wydrape!.
– przecies jo sie ino przywitałam z nim, bo znomy sie razem bralimy narkotyki i chlalimy gorzołe.
– A co u ciebie dobrego sie dzieje? – zapytoł chłopok.
– Sp… na kuniec samochodu – wrzosneła zozdrośnica
Takie spotkania cesto sie zdorzajo, a zozdrośnicy majo przechlapane, bo nom sie to bardzo podobo takie powitanie i dali tak bedziemy sie witać.
„Pogwarki Jarka”. Walka z chrapaniem
15 marca w kalendarzu świąt nietypowych widnieje Dzień walki z chrapaniem, ale nie przypadkowo odcinek poświęcony temu tematowi publikujemy właśnie dziś, gdyż dziś obchodzimy Światowy dzień snu. Nie trzeba chyba mówić, że chrapanie ze snem idą ze sobą w parze. Na nieco senny odcinek zaprasza Jarek „Pogwarek” Zajączkowski.
„Pogwarki Jarka”. Rozmowa z nieznajomym
Jak rozpocząć rozmowę z osobą, którą spotykamy po raz pierwszy? Zagadać o pogodzie, sporcie, polityce? Jarek „Pogwarek” Zajączkowski uświadomi nam, że to nie jest wcale takie proste i zależy od wielu czynników. Posłuchajcie, bo to naprawdę zabawny odcinek.
„Gawędy Świętokrzyskie”. Dobrodziej
Autor: Lech Łysak
W nasy wsi beł downij taki Florek, chtóry bardzo lubioł ludziom pumogać i nigdy nie broł za to zodny zopłaty. Storcała mu zopłata „Bóg zapłać”, abo „dziekóje”. Niechtórzy to bardzo wykorzystowali dobre serce Florka. Florek nie beł jakim głupkiem, bo skuńceł róźne skoły, a nawet na uniwersytetach w Krakowie i Warsawie. Potrzciwe chłopisko bardzo lubiało pumogać i sprawiało mu to wielgo radość. Firmy i zwioski niepełnosprawnych chetnie korzystali z dobrego serca. Pewnie korzystaliby do dnia dzisiejsego, zeby nie ten tragicny wypadek na drodze, w chtórym zginoł Florek. Najechoł na niego pijany kierowca, a dodatkowo beł po zazywaniu narkotyków.
Po jego śmierci som ponbóg zawezwoł Florkowe duse przed swoje łoblice i powiedzioł:
– Dobrym człowiekiem ześ beł Florek, ale tu u mnie w niebie nie bedzies mug siedzić. Przyboc se jak ześ uciekoł łod matki do skoły i nie robiełeś nic w polu ani w gospodarce. Nie łozeniełeś sie i nimos dzieci, to nie spełniełeś swojego łobowiozku. Wynoś sie do cyśćca i tam se siedź.
– Panie pozwól mi posiedzić se tu chocios dwa dni – błogoł Florek – bo kce sie napatrzyć na ciebie panie!.
– Florek nie skumlij tak jak ten pies – powiedzioł Bóg – i przyboc se jak zapiekołeś dziełuchom i babom.
– Przeciem pisoł łopowiadania i godołem prachtyki.
– Tak dołem ci talent i cyste serce to z nich korzystos, a jakbym zrobieł ciebie niemowom, abo jakim głupkiem to byś nieumioł nic!.
Wypchnoł świety Pieter Florkowe duse do cyśćca. Po drodze usłysoł
Jednak i tam cie nie przyjmo.
Florek znaloz sie w ciemnym tunelu i se pumału sed do przodu. Światło nie beło mu potrzebne, bo zawdy słabo widzioł i uceł sie zyć po niewidomemu. Naros urwała sie podłoga i bełby wpod w dziure, ale zacon sprowdzać przejście i wtedy walneła go w plecy jakosik klapa i wpod w dziure. Lecioł niom bez dłuzsy cos i wypod do biołego świata, gdzie beli jacyś dziwni anieli: Skrzydła jak u łorłów, łby jak u psów, rogi krowie, kopyta kuńskie, syje gesie, łoguny mieli jak powie, grube i biołe toto beło jak becka z kapustom kisonom. Uni tys zaceni głośno wrzescyć na Florka
– jak ześ beł młodym bechorem toś krod somsiadowi jabka i gruski. Zapiekołeś naucycielkom wkładajonc im mysy do torebek. Zapiekołeś dziełuchom, boś podnosieł im spodnice i łoglodołeś majtki, a jak ześ dorus toś łoboloł je w sianie, a tam robiełeś ….. No to nos rozumies ześ ino zasłuzeł na ciepłe piekło.
– Skod miołem wiedzić panie jak postepować i jak zasłuzyć na lepsy byt w tym wiecnym zyciu?. – płakoł Florek.
– Ić do diabła niech cie un posadzi na swoim tronie!!! – wrzosnoł Janiołek
Florkowom dusom cosik siepneło i frygneło jo pod brame piekielno, a tam diobły wysły z wielgom procesjom po te niechciano dusycke.
Łozwarły sie wrota piekielne i na cele ty procesji wysed som Lucyper i z wielgom radościom powitoł Florka.
– Witoj nas drogi przyjocielu przez nikogo niechciany synu! – tu wyściskoł duse i dalij ciognoł – za twoje wielgie zasługi bedzies se siedzioł na fotelu i popijoł ciepłe winko ze smoły, łogryzoł psie kości. We świeta bedzies paradowoł we stroju ludowym (w świetokrzyskim ubraniu), a na dziń powszedni bedzies paradowoł w butach golfach, portkach Rajtkach, bluzie płutniany.
„Pogwarki Jarka”. Imieniny w PRL
Obchodzenie imienin to zwyczaj szczególnie popularny w Polsce (z wyjątkiem Górnego Śląska i Kaszub), ale także obecny w regionach katolickich, np. Bawarii. Imieniny obchodzi się również w Bułgarii, w Grecji, w Szwecji, w Czechach, na Węgrzech i Łotwie, a także w Rosji i na Ukrainie. W Szwecji oficjalną listę imienin publikuje Królewska Szwedzka Akademia Nauk. Zwykle wiąże się ze składaniem życzeń i wręczaniem prezentów solenizantowi. Czasem można spotkać się ze zwyczajem, że jeśli jest więcej niż jeden święty lub błogosławiony (patron) imienia (tj. jeśli jest kilka dat imienin w kalendarzu), imieniny obchodzi się w dniu wypadającym jako pierwszy w kolejności po urodzinach.
Obecnie huczniej obchodzi się urodziny, ale za czasów PRL, imieniny były naprawdę ważnym świętem. O tym jak obchodzono imieniny w PRL i ile wysiłku wymagały przygotowania do obchodów, opowiada Jarek „Pogwarek” Zajączkowski.
„Pogwarki Jarka”. Dzień kobiet
W tym radosnym dniu, wszystkim drogim paniom życzymy wszystkiego co najlepsze!
Kiedyś podstawowym zestawem podarunkowym w Dniu kobiet były goździki i para rajstop. A co dziś podarować paniom? Jakie faktycznie święto obchodzimy i kto powinien w tym dniu świętować? Tego dowiecie się od Jarka „Pogwarka” Zajączkowskiego.
<?php echo do_shortcode(’’); ?>
Aleja gwiazd – Włodzimierz Dolański
„Znali, cenili i szanowali go wszyscy niewidomi. Wiedzieli, że jest ich prawdziwym, z całego serca oddanym przyjacielem, że całe swoje pracowite i mądre życie poświęcił sprawie ulżenia ich trudnej doli”
„Gawędy Świętokrzyskie”. Kocica
Autor: Lech Łysak
Beło goroco z samego rana, a dusno sie zrobieło, ze trudno wytszymać. Wceśnym rankiem posedem do sklepu zeby kupić bułke chleba i cokolwiek do zarcio, bo w lodowce nic nie beło. Jak pszysedem ze sklepu to kocica zacena sie łocierać ło moje nogafki i załośnie becyć.
– Cegus becys ty skarpeto? – zapytołem kocice, bo tak my jo nazywali – pszecies dołem ci zreć w tfoim gorcku, a ty ino becys i becys.
poesedem do chałupy i zaconem sykować śniodanie i gotować herbate, a na podwurze nie wychodziełem, bo i po co miołem wychodzić?.
Naros sposzczegem sie, ze leje desc to wysedem na podwurze zeby schować gorcek z zarciem skarpety i ftedy zdebiołem na widok łokropnie wielgi kupy zagryzionych scuruf. To Skarpeta zacena pretko je znosić pot pruk nasy chałupy. Zaconem rachować te scury i bardzo sie zdziwiełem, ze w pół godziny zagryzła eze dwadzieścia siedem scurów i to takich dorodnych.
– Kicia! Jo nie jodom takich specyjołów – powiedziałem – i nie musis mi ich przynosić do domu.
Kocica ino pomrucała i ze smutkiem patszała na mnie, a jo wzionę wiadro i pozbierałem te sury. Potym chyciełem za łopate i wyniusem je za stodołe żeby zakopać te sury.
Minęło pore dni i siedziałem se na podwurzu, a kocica znowus pszyniesła mi porenoście dużych dorodnych mys.
– Skarpeta weś te mysy i zanieś swoim dzieciom, a nie daj mi takich specyjołów – powiedziałem do kocicy – a ty mnie to znosis. Dloceguj tak postepujes? – potym dodałem – mogłabyś mi pokozać sfoje dzieci i nie buj się ze ci je zabiere.
Kocica zacena ino cichutko mrużyć i pocierać się ło moje nogi, a jo piersy ros mugem spokojnie jo pogłoskać pobawić się z niom (do ty pory zawdy mi uciekała i nigdy się nie dała pogłoskać). Na drugi dziń jak pszysedem z roboty to kocica zacena becyć i łocierać się ło nogi. Dołem ij zreć i mleka napić się. Kocica nic nie chciała zreć i z Bekiem sła pszedemnom i doprowadziła mnie do stary sopy. Zabecała cichutko i wpadła do dziury, a po poru sekundach wyprowadziła cforo kociot. Kazde kocie potprowadzieła do mnie żebym je pogłoskoł. Murcała pszytym i lizała kozde kocie. Tak jakby chciała im powiedzić, ze nic nie grozi im z moi strony. Potym sama potprowadzieła te kotki do miski, a sama nic nie chciała zreć. Kocieta nie umiały zreć z miski i boły się takiego sposobu zarcio. Kocica zacena zreć i tym to sposobem pokozała maluchom jak nolezy zreć.
Pszes pore dni kocica pszyprowodzała do domu kocieta i uceła ich łobycio w chałupie. Jak jedno kociątko zapaskudziło w izbie to kocica zacena warzyć na niego, a potym toto wyniosła na dwur. Potym wyprowadziła do sfoi dziury żeby tam se polezały te kociotka.
Tak mijał dziń za dniem bes cały miesiąc, es kocica ze scurem w zebach pszelatowała bes sios i nie obejrzała się na samochody i wpadła pot tako wielgo ciezarufke, chtóro jechała tak bardzo pretko w strone Kielc i rozmaścieła kocice na drodze razem ze scurem. Nawet nie beło co zbierać z drogi, bo została ino tako duzo plama farby i ksyne kości i skury.
Okrutnie załośnie becały te małe kocieta za sfojom matkom i sukały śladu, abo jakiegosik zapachu po matce. Jednak pszyboceły se ło mnie, bo zacny tulić się do mnie jak ino mnie łoboceły. Teros kocieta same się muso ucyć jak tsza łapać mysy, bo jo ich nie nauce, ale zawdy im dom zreć.
Minęło pore miesiedzy łot śmierci skarpety a małe kocioki zacny same łowić mysy, ale scurów nie prubujo łowić dlatego, że te dały im po mordach pazurami i zebami. Wierze, ze bedo z nich dobre łowcy.
„Pogwarki Jarka”. Dzień spania w miejscach publicznych
26 lutego obchodziliśmy Dzień spania w miejscach publicznych.
Dzień spania w miejscach publicznych to inicjatywa, która zachęca ludzi do poświęcenia czasu na wypoczynek i regenerację w ciągu dnia. Choć może to brzmieć kontrowersyjnie, to wiele osób uważa, że taki dzień jest potrzebny, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy życie staje się coraz bardziej zabiegane i stresujące.
Dlaczego potrzebujemy dnia spania w miejscach publicznych?
Według badań, nieprzespane noce i niski poziom energii wpływają negatywnie na nasze zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Dzień spania w miejscach publicznych może pomóc nam w odzyskaniu równowagi i regeneracji sił w trakcie dnia.
Wiele osób pracuje długie godziny, a nie zawsze ma czas na odpoczynek lub sen w ciągu dnia. Dzień spania w miejscach publicznych daje nam szansę na przerwę od codziennych obowiązków i pozwala na zregenerowanie się w ciągu dnia.
Korzyści z dnia spania w miejscach publicznych
Poza oczywistą korzyścią, jaką jest poprawa zdrowia psychicznego i fizycznego, dzień spania w miejscach publicznych może mieć również pozytywny wpływ na nasze relacje społeczne i produktywność w pracy.
Kiedy odpoczywamy i regenerujemy siły, nasze umysły stają się bardziej skoncentrowane i produktywne. Możemy również uniknąć błędów i pomyłek, które mogą się pojawić, gdy jesteśmy zmęczeni.
Wspólne spanie w miejscach publicznych może również pomóc w budowaniu społeczności i zwiększeniu empatii. Ludzie, którzy mają okazję odpocząć razem, często czują większe poczucie solidarności i łączą się w celu osiągnięcia wspólnych celów.
No to miłego spania… tzn. słuchania!