Aleja gwiazd – Artur Tatum: geniusz jazzowego fortepianu

Artur Tatum, znany również jako „The Tatum Touch”, był amerykańskim pianistą jazzowym, który jest powszechnie uważany za jednego z największych w historii. Jego niezwykła technika i wirtuozeria sprawiły, że był znany jako „geniusz jazzowego fortepianu”. Czytaj dalej →

Aleja gwiazd – Eklektyczne Brzmienia Raula Midóna: Od Sesji z Shakirą do Domowego Studia

Raul Midón, niezwykle utalentowany muzyk, urodził się 14 marca 1966 roku w malowniczym Embudo w stanie Nowy Meksyk. Jednak od najwcześniejszych lat musiał stawić czoła nie tylko wyzwaniom związanym z dzieciństwem, ale także chorobie, która odmieniła całe jego życie. W wieku zaledwie 4 lat Raul stracił wzrok z powodu retinopatii wcześniaczej. To tragiczne zdarzenie stało się jednak impulsem do rozwinięcia niezwykłego talentu muzycznego, który później zaczęto szczerze podziwiać na całym świecie.
Już we wczesnych latach życia Raul wykazywał zainteresowanie muzyką. Pierwsze akordy zaczęły brzmieć, gdy sięgnął po instrumenty. Mimo utraty wzroku, jego rodzice wspierali go w rozwijaniu pasji do muzyki. Początki nauki gry na gitarze były dla niego wyzwaniem, ale również szansą na wyrażenie siebie w zupełnie nowy sposób.
Prawdziwym punktem zwrotnym w karierze Raula Midóna był debiutancki album „State of Mind”, wydany w 2005 roku. To wydawnictwo nie tylko zdobyło uznanie krytyków, ale także otworzyło drzwi do międzynarodowej kariery. Jego unikalne połączenie jazzu, soulu i latynoamerykańskich rytmów stało się niepowtarzalnym śladem artystycznego wyrazu. Czytaj dalej →

Za horyzontem – Rocznica śmierci Fryderyka Chopina: Echa Dziedzictwa Mistrza Muzyki

Autor: Ewa Domańska

W minionym tygodniu obchodziliśmy rocznicę śmierci Fryderyka Chopina. Kompozytor urodził się 1 marca 1810 w Żelazowej Woli i zmarł 17 października 1849 w Paryżu. Choć istnieją niekiedy różnice w podawaniu daty urodzenia, to 1 marca 1810 jest oficjalną datą narodzin tego wybitnego artysty.
Pomimo że urodził się w Żelazowej Woli, z którą był ściśle związany, nie mieszkał tam długo na stałe. Już w październiku 1810 roku rodzina Chopinów przeprowadziła się do Warszawy. Fryderyk Franciszek Chopin rozpoczął naukę gry na fortepianie jako 7-letnie dziecko, a jego pierwszą opublikowaną kompozycją był Polonez g-moll.
Taniec i motywy ludowe miały wielki wpływ na twórczość Fryderyka Chopina. Tworzył Polonezy, Mazurki, Walce, czym przyczynił się do rozpowszechniania rodzimego folkloru. W ramach cyklu „Za horyzontem” proponuję utwór Fryderyka Chopina z projektu Marii Pomianowskiej „Chopin na 5 kontynentach.” Na płycie można usłyszeć polskie ludowe motywy oraz dźwięki charakterystyczne dla różnych kontynentów. To fascynująca fuzja brzmień klasycznych, etnicznych i popowych. Czytaj dalej →

Za horyzontem – Ewa Panas

Autor: Ewa Domańska

Miło mi zaprosić na kolejny cykl na naszej stronie pt. „Za horyzontem.” Będą w nim prezentowane sylwetki artystów z całego świata. To cykl wyrafinowanego brzmienia i smaku.
Nasze odsłony muzyczne rozpocznie Ewa Panas. Artystka obdarzona wielką charyzmą. W swojej twórczości łączy jazz z piosenką aktorską, bigbitem i popem. Choć nurt ten często kojarzony jest z elitarnym, to niezwykła lekkość, humor i pazur sprawiają, że piosenka w jej wykonaniu przystępna jest dla szerokiej rzeszy odbiorców. Niestety, karierę w naszym kraju robiła dość krótko, jednak warto zwrócić uwagę na to, co pozostawiła w swoim dorobku.
Ewa Panas urodziła się 14 marca 1947 r. w Opolu. Swoją muzyczną przygodę rozpoczynała w bigbitowym zespole „Chłopcy z Opola”. Pochodzi z rodziny, w której wiele osób muzykowało. Ojciec grał w orkiestrze wojskowej, matka śpiewała w chórze Filharmonii, a jej siostra również wokalistka przez wiele lat tworzyła z nią duet. Rozkwit duetu sióstr Ewy i Anny Panas przypada na lata 1964–1973.
Choć większość przebojów, w których śpiewała, lansowane były w duecie, sięgnę teraz po dwa z jedynej solowej płyty Ewy Panas. „Smaki miłości” to standard jazzowy, który znamy głównie w wykonaniu Diany Krall. Do powstania polskiej wersji piosenki przyczynił się Wojciech Młynarski, który napisał przekład tekstu. Nie jest to dosłowne tłumaczenie, gdyż amerykański tekst omawia przyjemności z bardzo pragmatycznych jedzeniowych przyjemności. Polski tekst mówi o czymś więcej.
„A Ja Cię lubię” to piosenka, która porywa do tańca już od pierwszych dźwięków. To przyjemna samba.
Obecnie piosenkarka ze swoim mężem przebywa w Szwecji, gdzie przez wiele lat pracowała z dziećmi niepełnosprawnymi. Czytaj dalej →

Aleja gwiazd – Clarence Carter: Niewidomy artysta, który podbił świat muzyki

Clarence Carter urodził się 14 stycznia 1936 roku w Montgomery w stanie Alabama. Od urodzenia był niewidomy z powodu zaćmy.
Jego rodzice, Clarence Sr. i Mary Carter, byli muzykami. Ojciec Cartera grał na gitarze, a matka śpiewała. Carter zaczął interesować się muzyką już w młodym wieku.
W wieku 11 lat Carter został przyjęty do Alabama School for the Blind w Talladega. W szkole uczył się czytać i pisać Braille’em, a także grać na gitarze i śpiewać.
Po ukończeniu szkoły Carter rozpoczął karierę muzyczną. W 1960 roku wydał swój pierwszy singiel, „The Way I Feel”. Utwór ten nie odniósł sukcesu, ale Carter nie zrezygnował z marzeń o muzyce.
W 1968 roku Carter wydał utwór „Slip Away”, który stał się jego pierwszym hitem. Utwór ten dotarł do 32. miejsca na liście przebojów Billboard Hot 100. Czytaj dalej →

Aleja gwiazd – George Shearing – Niewidomy Wirtuoz Jazzu, którego Nuty Oświetliły Świat

George Shearing był jednym z najwybitniejszych pianistów jazzowych, który swoim talentem i innowacyjnym stylem gry na fortepianie zdobył serca milionów słuchaczy na całym świecie. Jego życie i twórczość pozostają trwałym śladem w historii jazzu, a pomimo przeciwności losu, osiągnął niezwykły sukces jako niewidomy artysta. Czytaj dalej →

„Gawędy Świętokrzyskie”. Kochliwo Kaśka

Autor: Lech Łysak

To beło bardzo downo temu – tak ze sto pindziesiont lot temu, w parafii Daleski. Ta Kaśka miała śterech narzeconych i niewiedziała zchturym miała się łozenić cy tys iść do zokunu, abo wybrać se insego narzeconego. Jeden mocno jo kochoł, drugi mioł duzy majotek, trzeci mioł duza dobrego pola. A ten cworty mioł dostać we spatku młyn. Zoden z nich niebeł pijakiem ani pruźniokiem.
Frasowała się tym Kaśka jak i chtórego chłopoka mo wybrać, a nikt nie umioł ij doradzić. Wreście posła do kościoła i do plebona na spowiedź – przecie plebon nie wydo jei kłopotu. Plebon dobrodziej beł mondrym i statecznym chłopem, chóry nojpierw wysłuchoł dziewke, a potym doradzieł Kaśce co mo zrobić.
– Wysłuchałem cie dziecko – powiedzioł ksioc – musis przysłać tych kawalerów do mnie na spowieć, ale jednego dnia i to tak żeby jeden ło drugim nic nie wiedzioł – pocym dodał – Wysłuchom ich i koze im osik zrobić, a potym tobie doradze.
– Bóg zapłać – powiedziała Kaśka – ino dobrze mi poroćcie łojce wielebny
– i dodała – Niechcem zodnego skrzywdzić ani ogłupiać marnemi obiecankami.
– Nieprzejmuj się …! – powiedzioł plebon, pocym dodoł – Pamietoj żebyś się przed niemi nie wygadała, ze majom wszystkie przyjść do mnie.
Kaśka wysłała wszystkich zalotników do Kościoła na spowiedź – tak jak nakozali ksioc dobrodzij. Ksioc wysłuchoł wszystkich kawalerów i nakozoł im przyjść do kościoła w nocy wedle północy jako pokuta i wykunać to co im nakoze ucynić.
Frankowi kozoł plebon przyjść pół godziny przed północom, Jasiowi p za pietnaście dwunosto , Florkowi, pnakozoł przyjść ło samy północy, a Wawszkowi pietnaście minyt po północy.
Frankowi nakozoł plebon ustawić katafalk i tromne, a potym wleść do nij
i lezyć spokojnie – choćby niewiem co się dzioło w kościele.
Jasiek mioł poświecić świecki w kościele, a potym siość na tromnie
i młotkiem tłuc łorzechy.
Florka ksioc przebroł za śmierć i doł mu wielgasierno kose, a na jego znak mo wejść ko kościoła z kosom i jak nojgłośnij łosełkom łostrzyć te kose.
Wawszka plebon przebrali za diobła i dali mu w rece widły z łańcuchem
i wrzescyć mioł:
– Za twoje grzechy i zbytki choć zemnom do piekła!, bo ześty bardzo brzytki.
Chłopoki przysły ło swoi porze tak jak nakozoł plebon. Ino Frankowi beło ksynke dusno w ty tromnie, a jak usłysoł to tłucenie się młotkiem tozestrochoł się. Jasiek ucieseł się złorzechóf i dziwowoł się poco mo jeść w kościele te łorzechy. Naros usłysoł łoszczenie kosy i łoboceł, ze duzemi drzwiami włazi śmierć, a z drugij strony drzbiecy łańcuch i dioboł lezie bes zokrystyjo pu niemu.
Jasiek zacon wrzescyć w niebogłosy i niewiedzioł kej mo uciekać! Z jedny strony idzie pomnie śmierć, a s drugij idzie dioboł – to jo wskoce do ty tromny
i tam się schowom. Podnosi wieko a Franek podnosi się znij
– A tozem się dorobieł – powiedzioł Jasiek – tługem się w kościele to przysły pomnie śmierć z diobłem, a ten to co za jeden?.
– Muj boze to tu jest grane? – dziwowoł się Franek i nogle łoboceł śmierć idoncom do niego s kosom – to jo uciekne bes zokrystyjo – dodoł i pedzi w strone łołtorza. Zdebioł! ze strachu i w kszyk:
– Boze łotpus mi moje winy, ale ratuj mnie.
Wawrzek s pocotku zacon się śmioć ze fajnego śpasa kumusik zrobi
w kościele, ale jak sposzczek śmierć idoncom do niego to łodrazu zrozumioł ze to nie un będzie straseł ino po niego przysła śmierć. W młodych latach trza iść do świetego Pietra.
Florek jus beł we strachu, bo słysoł tłucenie i tszaski w kościele to łodrazu się przelok. Poprowdzie to strochliwy beł bardzo, ale jak ksioc nakozoł pszy spowiedzi tak strasyć to usłuchoł go.
– Nolepij bełoby zebym se poset do domu – powiedzioł pod nosem Florek – pokute trza łodrobić, ino dloceguj te dwa nieboscyki z tyj tromny wyłazom?, a ten dioboł to po kogo przyset cyzby pomnie?.
Plebon zastanowioł się pore dni jak i co mo powiedzić Kaśce. Przecies te chłopoki pouciekały i do kuńca pszedstawienio nie wytszymały. Zoden z nich nic nie jest wort, bo nie usanowoł pszybytku pańskiego. Wreście wezwoł Kaśke.
– Dziecko moje! – powiedzioł ksioc – widze ze ty nie nadajes się do zokunu, bo zabardzo lubis chłopoków i siołabyś zgorsenie w zokunie. Zoden kawaler nie nadaje się za tfojego chłopa bo nimajom szacunku ani dlo cłowieka, ani dlo boga…. – pocym dodoł – posukoj se nowego narzeconego i łodrazu łozeń się z nim, a zaświadczom ci ze tamten będzie lepsy łot tych nygusów.
Kaśka do samy śmierci sukała tego jednego a pszedtym prubowała kozdego kawalera i chłopa we stodole, abo na łusku cy się nadaje. Czytaj dalej →

„Pogwarki Jarka”. Język

Ej, ziomeczki, dajcie sobie rade z tym tekstem, bo mega warto!
Dziwnie brzmi to pierwsze zdanie, prawda? Slang młodzieżowy, slang internetowy i anglicyzmy coraz bardziej wkradają się do naszego języka i ciężko nieraz cokolwiek zrozumieć. Więcej wyjaśni nam Jarek „Pogwarek” Zajączkowski.

Czytaj dalej →

„Pogwarki Jarka”. Sezon ogórkowy

Wakacje są sezonem urlopowym, w którym życie kulturalne, społeczne i polityczne zanika, co jest odczuwalne przede wszystkim w mediach. Przyjęło się, że w wakacje – zamiast newsów z polityki i życia gwiazd – pojawiały się w gazetach ceny warzyw, stąd nazwa sezon ogórkowy. Więcej na temat sezonu ogórkowego opowie Wam Jarek „Pogwarek” Zajączkowski.

Czytaj dalej →

„Gawędy Świętokrzyskie”. Nima casu

Autor: Lech Łysak

Jezus jak chodzieł po Palestynie to pszebieroł sie za ruźnych łachudrów
i łobdartusów. I tak jednego razu pszebroł sie za starego dziatka, a w rece mioł kostur. Chodzieł łot wsi do wsi i łot miasta do miasta. Wsedzie zacepioł ludzi starych i młodych, bo z kozdym chcioł ksyne pogodać – jak to stare dziatki majo duza do godanio łotym co pszezeły i chyle wycierpaały
i ceguj dokunały. Dochodzieł do jedny wsi i łoboceł babe jak prała łachy
w rzece i zacepieł jo
– Sceść Boze! niewiasto na twojo robote – powiedzioł Jezus
– Dej panie Boze – łotpowiedziała baba – Dziatku ićcie se tam do wsi to se pogodocie ze staremi, bo jo nimom casu. Muse uprać łachy i zaros chłopu uwarzyć cokolwiek do jedzenio, a potym iść na pole plewić i sioć no
a wiecorem zajoć sie dziećiami.
– No jak nimos casu dlo mnie to go jus nigdy nie bedzies miała
– powiedzioł Jezus – Zawdy bedzies sie śpieseła!!!!.
Pozdrowieł i pozegnoł babe, a potym ruseł dalij w droge. I pszeset bes cało wieś. Nikoguj nie spotkoł na drodze i z nikim se nie pogodoł. Pomyśloł ze to jakosik wieś nie zycliwo dlo łobcych, ale tym sie nie zrazieł i poset dalij. Doset na poleza wsiom, gdzie łoboceł chłopa, chtóry łoroł radłem zapszegnietym we dwie krowy.
– Sceść Boze na twojo robote – pozdrowieł podruzny chłopa.
– Ano dej panie boze! … – łotpowiedzioł chłop, a potym dodoł – Sta staro, sta buro, a wy dziatku siadojcie to ksyne se pogwarzymy.
– Jakto chłopie tyle mocie do roboty a wy jescek chcecie godać?
– Siadojcie dziatku i necie machorki to se pokurzymy – i wyciognoł z chojdy machorke, chtóuom pocestowoł podruznego, a pocym dodoł – ceguj nie zdoze złorać dzisioj to zdoze zrobić jutro, a jak nie zdoze zrobić jutro to zrobie za tydzień, abo za miesioc. No a jak nie zasieje jesieniom to zasieje na wiesne. Dobry Bóg łobdarzy mnie plonami i zawdy cosik samo na polu urośnie.
– Mos świeto racyjo! – powiedzioł podruzny i naros srucieł z siebie łasyska
i dodoł – Widzis chłopie Jo jezdem Jezus syn boga nowyzsego Mesyjosz skoro miołeś dlo mnie cas pogodać to go zawdy bedzies mioł, a ta baba, chtóro nie kciała ze mnom pogodać to nigdy nie bedzie miała casu i zawdy sie bedzie śpiesyć. Czytaj dalej →