„Gawędy Świętokrzyskie”. Powitanie przez pocałunek

Autor: Lech Łysak


 

Prawie wszyscy uzależnieni witano sie poprzez pocałowanie drugi łosoby. Nnic w tym dziwnego, bo tak sie to przyjeno. Wedle mnie to jest bardzo mieły gest takie powitanie. Takie nic nieznacoce małe cmok w gebe – tak jak matka swoje dziecie.
To powitanie nigdy i nikogo niepowienno dziwić, ale zozdrośników to bardzo moze zdenerwować. Tak sie stało jednego razu w pekałesie jak jedna dziełucha (narkomanka) przywitała sie z chłopokiem, chtóry wsiadoł do tego pekałesa. Wtedy jakosik dziełucha, cy baba skoceła z pazurami do ty dziełuchy co pocałowała.
– Ty dziewko!, ty lafiryndo, ty zdziero – wrzescała – łodwol sie łot mojego chłopa!!!
– A co tobie sie stało? – pytała całuśnica
– Nigdy nie prubój sie zblizać do mojego mena – wrzescała zozdrośnica – jak sie do niego zblizys to ci ślepia wydrape!.
– przecies jo sie ino przywitałam z nim, bo znomy sie razem bralimy narkotyki i chlalimy gorzołe.
– A co u ciebie dobrego sie dzieje? – zapytoł chłopok.
– Sp… na kuniec samochodu – wrzosneła zozdrośnica
Takie spotkania cesto sie zdorzajo, a zozdrośnicy majo przechlapane, bo nom sie to bardzo podobo takie powitanie i dali tak bedziemy sie witać.