Przeglądarka 66/17.08.2020

Już prawie nic nie widziałam, ale skakałam ze spadochronu, pracowałam w korporacji. Rodzice mówili mi, że mam dawać sobie radę

Rodzice postawili mi wysoko poprzeczkę: musiałam zrobić maturę, skończyć studia. Wiele lat pracowałam w korporacji, choć już nie rozpoznawałam twarzy. Rozmowa z Moniką Zarębą, trenerką w Fundacji Szansa dla Niewidomych
ANNA KSIĄŻEK: Skąd wiedziałaś, że kelner podaje ci łyżeczkę?
MONIKA ZARĘBA: Słyszałam jego kroki, odczekałam chwilę i wyciągnęłam rękę w kierunku, z którego spodziewam się, że przyszedł.
(Usiadłyśmy w kawiarni, zamówiłyśmy kawę. Nikt się nie zorientował, że jest niewidoma).
Nie wiem dokładnie, kiedy zaczęłam tracić wzrok. Gdy miałam 10 lat, rodzice zauważyli, że coś jest nie tak. Na początku były awantury, krzyczeli na mnie, że co ja robię na tych lekcjach, jeżeli z tablicy jakieś bzdury spisuję. A do mnie jako dziecka nie docierało, że słabo widzę. Zaczęły się badania. To był rok 1984, ale ostateczną diagnozę dostałam dopiero w 1997, jak miałam 24 lata: choroba Stargardta – zrogowacenie siatkówki i plamki żółtej. Z roku na rok widziałam coraz gorzej, ale następowało to stopniowo, więc nie odczuwałam wielkiej straty. Myślę, że mój mózg zatrzymał się na pewnym etapie i wydaje mu się, że widzi.
Czytaj całość na wyborcza.pl

Żyje w ciągłym bólu, chce amputować nogę. Po to, by zachować sportowe życie

George Bates, brytyjski koszykarz na wózku inwalidzkim, rozważa amputację nogi. Wszystko po to, by spełnić marzenie o grze na igrzyskach olimpijskich. – Mój rodzaj niepełnosprawności jest „niewłaściwy” – tłumaczy.
– Niepełnosprawność nie jest czarno-biała. Naprawdę ciężko zrozumieć mi fakt, że ktoś może zostać zarejestrowany jako osoba niepełnosprawna, a nie może uczestniczyć w sporcie dla niepełnosprawnych na najwyższym poziomie – dziwi się George Bates, koszykarz na wózku inwalidzkim, którego przy sportowym życiu utrzymać może tylko amputacja nogi. Bo teraz jego niepełnosprawność jest „niewystarczająca”.
Czytaj całość na wp.pl

800 KILOMETRÓW BIEGIEM DLA NIEPEŁNOSPRAWNEGO ŁUKASZA DATY

800 kilometrów biegiem, czyli trasę z Helu do Krakowa – zamierza pokonać Szymon Makuch, krakowianin, który chce w ten sposób zebrać pieniądze na leczenie niepełnosprawnego Łukasza Daty. W zeszłym roku przebiegł całą Islandię, aby pomóc 15-letniemu Kacprowi w walce z zanikiem mięśni. Tym razem Szymon wybrał trasę po Polsce, a jego projekt nazywa się „Bieg po emocje” – i zapewne nie zabrakło ich już dzisiaj. Szymon wstał o czwartej nad ranem, gdy większość z nas przewracała się na drugi bok, i o szóstej wyruszył w trasę. Właśnie dobiegł… No właśnie, gdzie? O to pytała go Martyna Masztalerz.
Czytaj całość na radiokrakow.pl

Fatalna sytuacja polskiego aktora i jego niepełnosprawnego syna. Nie mają nawet na jedzenie!

85-letni Aleksander Skowroński wystąpił w wielu filmach i serialach. Przez lata był związany między innymi z Teatrem Lalki i Aktora „Miniatura” oraz Teatrem Wybrzeże w Gdańsku, a także Towarzystwem „Wierszalin” w Białymstoku. Zasłużony artysta znalazł się w bardzo ciężkim położeniu. Niedomaga, ma problemy z poruszaniem się i opiekuje się 45-letnim niepełnosprawnym synem. Sytuacja rodziny jest niezwykle trudna, czasami nie stać ich na jedzenie.
Aleksander Skowroński, oprócz występów na scenie teatralnej, zagrał w wielu filmach i serialach – w większości pojawiał się epizodycznie. W serialu „U pana Boga w ogródku” wcielał się w rolę ogniomistrza Ignacego. W serialu „Samo życie” zagrał rolnika. Można go było także zobaczyć w serialach „39 i pół tygodnia” oraz „Koronie królów”.
Czytaj całość na fakt.pl

NIEPEŁNOSPRAWNI, SPRAWNI NA MOTOCYKLU. TO MOŻLIWE!

Jeśli jesteś osobą w pełni sprawną to mimo wszystko pewnie masz znajomych, którzy przeżyli wypadek lub chorobę poważnie ograniczające sprawność. Zmagają się z wieloma problemami i często zrezygnowali ze swoich pasji. Mimo niedoskonałości natury fizycznej, serce zawsze tęskni za dawnymi aktywnościami. Tekst ten ma za zadanie przybliżyć możliwości cieszenia się jazdą właśnie takim osobom.
Aby kierować współczesnym, fabrycznym motocyklem potrzebujemy pełnej kontroli nad swoimi czterema kończynami. Brak którejkolwiek z nich lub choćby ograniczona funkcjonalność – nawet palców, nadgarstka czy stawu skokowego, uniemożliwia jazdę motocyklem. Za czasów PRL osoby mające problemy z dolnymi kończynami były skazane na, wątpliwej jakości i urody, Simsona Duo. Obecnie każdy motocykl, dzięki różnym częściom i akcesoriom możemy odpowiednio dostosować dla niepełnosprawnych, nie tracąc jego osiągów czy oryginalnego wyglądu. Sprawdźmy jak mogą dopomóc nam producenci takich dodatków.
Czytaj całość na swiatmotocykli.pl