„Wyborczy rentgen z Fundacją Mir” – Władysław Kosiniak-Kamysz

Urodził się 10 sierpnia 1981 r. w Krakowie.

Wychowano mnie w tradycji patriotycznej. Mój dziadek Władysław, urodzony u progu pierwszej wojny światowej, w czasie drugiej służył w 13. Pułku Ułanów Wileńskich, walczył w partyzantce. Po wojnie przeniósł się do Bieniaszowic w Małopolsce, gdzie z babcią prowadził gospodarstwo rolne tuż obok ujścia Dunajca do Wisły. Tam urodził się mój tata Andrzej, doktor nauk medycznych. Do dziś, każdego roku w końcu czerwca, nasza rodzina spotyka się na Ojcowiźnie z sąsiadami i przyjaciółmi przy figurze Najświętszego Serca Pana Jezusa, ufundowanej przez mojego dziadka.
Gdy miałem 9 lat, Tata został ministrem zdrowia w pierwszym niekomunistycznym rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Gdy wracał do domu wiedziałem, że to co robi, to nie tylko zwykła praca, ale przede wszystkim służba Polsce. Prowadził nieustanną walkę o to, by w sytuacji permanentnego braku środków, służba zdrowia poziomem technologicznym zaczęła doganiać Zachód. Pamiętam Jego radość, gdy udało się mu sprowadzić do Polski pierwsze tomografy komputerowe.
Rodzice mojej Mamy również byli związani ze służbą zdrowia. Babcia była stomatologiem, dziadek technikiem stomatologii. W ich ślady poszła ich córka, a moja mama. Dentystką jest też moja żona Paulina.
Uczyłem się w Krakowie, gdzie przenieśli się moi rodzice. Tam ukończyłem II Liceum im. Króla Jana III Sobieskiego i studia medyczne na Wydziale Lekarskim Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Chciałem być lekarzem, pomagać innym, ratować życie.
W 2010 roku obroniłem pracę doktorską u prof. Tomasza Guzika, wtedy najmłodszego, zaledwie 36-letniego, belwederskiego profesora medycyny w Polsce. Tytuł pracy: “Związek zmienności genu kodującego cyklochydrolazę GTP z funkcją śródbłonka naczyniowego u chorych na cukrzycę typu 2”. Badania naukowe prowadziłem m.in. w Emory University School of Medicine w Atlancie, USA.
Pierwsza praca? Klinika Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tam odbyłem staż lekarski. Podczas studiów byłem wolontariuszem Stowarzyszenia Wolontariatu św. Eliasza, prowadzonego przy krakowskim klasztorze Ojców Karmelitów na Piasku.
Z Polskim Stronnictwem Ludowym, najstarszą polską partią polityczną, jestem związany niemal od zawsze. Gdy miałem 19 lat wspólnie z przyjaciółmi z całej Polski założyliśmy Forum Młodych Ludowców, organizację która miała przygotowywać młodych ideowców do zaangażowania się w życie publiczne. To z niej wywodzi się m.in. poseł Darek Klimczak, prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński czy rzecznik stronnictwa Miłosz Motyka. Razem reprezentowaliśmy ludowców w programie Telewizji Polskiej “Młodzież Kontra”, w którym partyjne młodzieżówki przepytywały polityków.
Brałem udział w 18 kampaniach wyborczych Ludowców. Po raz pierwszy w wyborach prezydenckich z 2000 roku pomagałem w sztabie Jarosława Kalinowskiego. Roznosiłem ulotki, rozwieszałem plakaty, zbierałem podpisy pod listami wyborczymi i przez myśl nie przeszło mi wówczas, że sam 20 lat później stanę do prezydenckiego wyścigu.
Zacząłem od samorządu. W listopadzie 2010 roku Krakowianie wybrali mnie do Rady Miasta Krakowa. Zajmowałem się w niej problematyką polityki społecznej oraz służby zdrowia.
W listopadzie 2011 roku zostałem ministrem pracy i polityki społecznej. Choć mało kto wie, że po raz pierwszy ministerialną propozycję dostałem tuż po studiach, jeszcze w 2007 roku. Miałem 26 lat, chciałem zrobić doktorat, staż lekarski i specjalizację. Odmówiłem i zamiast przeprowadzki do Warszawy, wybrałem rejestrację w urzędzie pracy jako bezrobotny, bo do rozpoczęcia stażu w szpitalu miałem jeszcze pół roku.
Mieszkańcy mojego rodzinnego okręgu tarnowskiego w 2015 roku wybrali mnie na swojego posła. Udało się, choć w tym samym czasie moje ugrupowanie osiągnęło najsłabszy historycznie wynik. Zdecydowałem się wziąć odpowiedzialność za najstarszą polską partię i zostałem jej prezesem.
Łatwo nie było, ale wiedziałem, że Stronnictwo musi odczytać żółtą kartkę od wyborców, bo drugiej szansy nie będzie. Wzięliśmy się do ciężkiej pracy. Pracowaliśmy bez pieniędzy, pod ciągłym ostrzałem partii rządzącej, która próbowała nam rozbić klub, wyrugować z Sejmu i przy ciągłych, kłamliwych atakach ze strony mediów rządowych. Mimo tego udało nam się obronić w wyborach samorządowych, wprowadzić naszych posłów do Parlamentu Europejskiego.

Obietnice wyborcze:

1000 zł dla dzieci i 500 zł dla dorosłych niepełnosprawnych bez progu dochodowego

Prezydent powinien szczególną uwagę poświęcać osobom, które ze względu na swoje ograniczenia wynikające z niepełnosprawności mają o wiele trudniejsze warunki do życia i rozwoju. Moje działania jako Prezydenta będą się koncentrowały na uwolnieniu potencjału społecznego takich osób  i poprawieniu ich warunków bytowych. Dlatego złożę projekt ustawy gwarantujący  dodatek na rehabilitację w wysokości 500 zł dla wszystkich osób niepełnosprawnych, bez progu dochodowego, a także podwyższający świadczenie wychowawcze przysługujące rodzicom dzieci niepełnosprawnych do wysokości 1000 zł.

Emerytura bez podatku

Będę konsekwentnie zabiegał o wprowadzenie w życie ustawy „Emerytura bez podatku”. Emeryci swoje podatki już zapłacili. Projekt ten, to wyraz solidarności międzypokoleniowej. Większość seniorów żyła i pracowała w systemie, który nie pozwalał zapracować im na dostatnią, spokojną jesień życia. Wprowadzenie projektu spowoduje pozostawienie średnio 250 złotych więcej co miesiąc w portfelu seniora. Oznaczać to będzie około 3.000 złotych rocznie więcej. Dla porównania „trzynasta emerytura” w 2019 r. to  jedynie 888 zł.


 

Źródło: www.kosiniakkamysz.pl