Od poniedziałkowego ranka kołobrzescy policjanci poszukiwali 51-letniego mężczyzny. Mieszkaniec Starachowic wyszedł z pensjonatu w którym odbywał turnus na spacer do lasu i zaginął. Policjanci ruszyli z pomocą. Mł.asp. Jakub Walczak przeprawił się przez rzekę i odnalazł zaginionego. Sytuacja, w której znalazł się zaginiony, mogła zagrozić jego zdrowiu, a nawet życiu, ponieważ mężczyzna był skrajnie wycieńczony, a przez grząski brzeg mógł wpaść do głębokiej rzeki.
W poniedziałek rano do kołobrzeskiej komendy trafiło zgłoszenie o zaginięciu 51-latka. Mężczyzna wyszedł z pensjonatu w Ustroniu Morskim i nikt nie wiedział, gdzie się udał. Z relacji jego opiekuna i matki wynikało, że zaginiony jest osobą niepełnosprawną i nie jest w stanie samodzielnie wrócić. Z mężczyzną udało się kilkakrotnie nawiązać rozmowę telefoniczną, jednak nie pomogła ona w ustaleniu jego miejsca pobytu. Wypowiedzi były nielogiczne i nie dawały odpowiedzi na zadawane pytania. Funkcjonariuszom udało się jednak ustalić przybliżone miejsce jego przebywania.
W ustalony obszar niezwłocznie udali się policjanci, w tym mł.asp. Jakub Walczak – Kierownik Posterunku Policji w Ustroniu Morskim. To właśnie on, stojąc na jednym brzegu rzeki usłyszał wołanie zaginionego mężczyzny. Policjant poinstruował resztę jak dojechać w miejsce skąd słychać zaginionego, a sam przepłynął wpław rzekę i dotarł do 51-latka jako pierwszy. Policjant słusznie zinterpretował sytuację, ponieważ istniało realne zagrożenie życia i zdrowia zaginionego. Mężczyzna leżał na ziemi, był wycieńczony, nie wiedział gdzie się znajduje, a widoczność w tym miejscu była bardzo utrudniona z uwagi na wysokie zarośla.
Mundurowy zaopiekował się 51-latkiem, uspokoił go i zapewnił, że nic mu nie grozi. Mężczyzna trafił do szpitala, jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Szybka i skuteczna postawa mł.asp. Jakuba Walczaka prawdopodobnie zapobiegła nieszczęściu.
Źródło: KPP w Kołobrzegu / sierż.szt. Karolina Seemann