Narodowy Spis Powszechny Mieszkań i Ludności 2021 trwa od 1 kwietnia 2021 r. i o tym chyba już każdy wie. W internecie roi się od informacji na ten temat, a w radiu i telewizji emitowane są systematycznie spoty promocyjne przypominające o obowiązku spisowym.
Spisać możemy się jeszcze do 30 września korzystając z trzech metod:
- – samospisu internetowego;
- – wywiadu telefonicznego przeprowadzanego przez rachmistrza telefonicznego, który wprowadza dane uzyskane od respondenta do formularza spisowego,
- – wywiadu bezpośredniego przeprowadzanego przez rachmistrza spisowego przy pomocy urządzenia mobilnego wyposażonego w oprogramowanie dedykowane do przeprowadzenia spisu.
Już kilka miesięcy temu osoby z dysfunkcją wzroku oraz organizacje pozarządowe działające na rzecz tych osób sygnalizowały Głównemu Urzędowi Statystycznemu niedostępność formularza spisowego. GUS zobowiązał się do naprawienia błędów, a tymczasem osoby niewidome i słabowidzące chcące się spisać mogły skorzystać z pomocy zaufanej osoby trzeciej, czy infolinii.
W niedzielę na Twitterze Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych zamieścił następujący wpis:
„Godzinę temu podjąłem nie równą walkę z narodowym spisem powszechnym. Nierówna, bo – mimo deklaracji dostępności – chyba nie mam szans wypełnić go samodzielnie. Ale nie poddam się. Narazie doszedłem do etapu wpisywania członków rodziny. Wywaliło mnie na 20 próbie dodania żony”.
Po czym w następnym Tweecie dodaje:
„Na szczęście, mamy ustawę o zapewnianiu dostępności, a od poniedziałku rusza możliwość stosowania mechanizmu skargowego na brak dostępności. – Także cyfrowej. No cóż, jak to się mówi: I nie zawaham się go użyć”!
Zastanawiające jest to, że Pan Pełnomocnik podejmuje interwencje dopiero gdy sam napotyka na problem, a sama akcja spisowa dobiega końca. Czyż osoba reprezentująca osoby z niepełnosprawnościami w Rządzie nie powinna być tą pierwszą, która podnosi alarm? A może kieruje się starym powiedzeniem: „lepiej późno, niż wcale”…