Uwaga TVN: SIEDMIORO PACJENTÓW NIEMAL STRACIŁO WZROK. CO SIĘ STAŁO W PRZEMYSKIM SZPITALU?

To miały być rutynowe zabiegi, które pomogą zachować sprawność widzenia jak najdłużej. Siedmioro pacjentów przemyskiego szpitala ma teraz poważne problemy z widzeniem. – Oko zamieniło się w krwawy strzęp. To ból nie do zniesienia. W ogóle nie widzę, straciłam wzrok – wyznaje jedna z osób.
Zwyrodnienie plamki żółtej
Pani Liliana, pani Stanisława, pan Adam i pani Renata to pacjenci, którzy po zabiegu w różnym stopniu stracili wzrok. Wszyscy byli leczeni na zwyrodnienie plamki żółtej. To choroba, która z reguły dotyka osoby starsze. Sprawia, że chory coraz gorzej widzi. Aby zahamować postęp choroby do wnętrza gałki ocznej, regularnie podawane są zastrzyki.
– Widziałam dobrze. Nie miałam problemów z funkcjonowaniem. Mogłam czytać, byłam samodzielna. Chodziło mi jedynie o zahamowanie postępu choroby i polepszenie zakresu widzenia – opowiada Liliana Szczepek.
27 stycznia, na oddziale okulistycznym Wojewódzkiego Szpitala im. ojca Pio w Przemyślu doszło do zakażenia siedmiu pacjentów, którzy brali udział w terapii.
– Pielęgniarka przyszła zakropić nam oczy już na korytarzu. W ręku miała pełno zmiętych gazików, którymi przemywała nasze oczy. Położyła je na brudnym, stojącym na korytarzu stole, potem na koszu na śmieci. Nie chciałam, żeby mi te gaziki dawała, wyciągnęłam chusteczkę do nosa i wytarłam sama oczy – opowiada Renata Małogowska-Doszyń.
– Na salę operacyjną część osób wchodziła w butach, nie zakładali obuwia ochronnego. Nie było żadnego nadzoru nad pacjentami, starszymi osobami. Czasem trzeba im przypomnieć, że się trzeba rozebrać, przebrać. Chodziło chyba o to, żeby jak najszybciej zrobić zastrzyki, zamknąć oddział i iść do domu – dodaje Szczepek.
Cały materiał przeczytasz na stronie internetowej Programu „Uwaga TVN”