Green Vic to jedyne miejsce na świecie, gdzie zamawiając drinka, wspierasz organizacje charytatywne, piwo jest warzone z niesprzedanych bochenków chleba, przekąski są kompostowalne, a pracownicy bezdomni.
Randy Rampersad, właściciel pubu, wychodzi z założenia, że ulubione hobby Brytyjczyków, czyli picie w pubach, nie musi stać w sprzeczności z podążaniem ścieżką etycznych i ekologicznych życiowych wyborów. Warunkiem jest jedynie wybór właściwego pubu.
Dlatego w Green Vic wszystko – od słomek przez dostawców alkoholi aż po wyposażenie wnętrza – zostało starannie przemyślane, tak by nie krzywdzić planety i wspierać przedsiębiorstwa zaangażowane w działalność społeczną oraz charytatywną.
– Na przykład słomki – tłumaczy Rampersad – mogą być plastikowe, bambusowe, papierowe, szklane, z aluminium albo z makaronu. Aby dokonać właściwego wyboru, należy się zastanowić, które rozwiązanie jest najlepsze dla środowiska, nietoksyczne, biodegradowane, ale też nie wymaga dużego zużycia energii podczas produkcji, a to wiąże się z drobiazgowym researchem.
Wybierając drinka, klienci kierują się nie tylko jego smakiem, ale też tym, którą z 40 organizacji charytatywnych “w menu” chcą wesprzeć.
I tak, decydując się na piwo Brewgooder, można dołożyć do projektu walczącego z brakiem pitnej wody w Afryce.
Wybierając Bumble Beer, pomaga się pszczołom, a pijąc wino z winnicy Forty Hall, przyczynia się do zatrudnienia przy jego produkcji osób dotkniętych chorobami psychicznymi. W lokalu można też zamówić typowe barowe przekąski, jak burgery czy frytki, ale jedynie pochodzenia roślinnego. Odpadki nie lądują na wysypisku, lecz są poddawane recyklingowi lub kompostowane.
Pub zatrudnia jedynie osoby bezdomne i niepełnosprawne.
Świadome wybory nie kończą się przy barze, dlatego w łazience można znaleźć mydło produkowane przez niewidomych i papier toaletowy w całości z recyklingu, którego producent przekazuje część zysków na projekty sanitarne na całym świecie. Industrialne wnętrze lokalu tworzy cegła, stal i meble z odzysku.
Green Vic mieści się w Shoreditch, modnej dzielnicy street artu i street foodu w południowym Londynie. Ponieważ, jak twierdzi właściciel, nastawienie na etyczne wybory nie gwarantuje ciągłości biznesu, sukces konceptu będzie zależeć od wielu, trudnych do przewidzenia czynników. Mimo to, zdaniem Rampersada już najwyższy czas, aby podejmować się takich etycznych inwestycji. – To nie będzie łatwe. Puby nie są tanie w prowadzeniu, zwłaszcza gdy zaopatrujesz się u stosunkowo drogich dostawców. Na szczęście wielu chętnie współpracuje, oferując zniżki a coraz więcej inwestorów dostrzega w super-etycznych pubach potencjał – niekoniecznie zarobkowy – mówi właściciel Green Vic.
Tekst: AvdB
Źródło: fpiec.pl