Spotkałem ostatnio pewną kobietę, która okazała się osobą niewidomą. Porusza się bezpiecznie dlatego, że obok niej zawsze jest wierny mąż, który trzyma ją pod rękę i w ten sposób zapewnia jej poczucie bezpieczeństwa. Okazało się, że już jako dziecko miała słaby wzrok i w szkole była często szykanowana przez swoich kolegów i koleżanki. Po jakimś czasie nie tylko stała się osobą niedowidzącą, ale w końcu straciła wzrok zupełnie i stała się osobą niewidomą.
Kiedy czasem obserwujemy ludzi niewidomych, to uważamy, że są to bardzo nieszczęśliwi ludzie, a ich ślepota jest ich życiową tragedią i wielkim nieszczęściem. I tak pewnie jest, szczególnie w przypadku tych osób, które kiedyś widziały, a potem utraciły wzrok i teraz żyją w ustawicznej ciemności. Jednak Pan Bóg jako ich Stwórca wyostrza im inne zmysły, dzięki którym postrzegają świat w sposób bardzo szczególny i dla nas wręcz niepojęty.
Kiedy patrzymy na takich ludzi, to zadajemy sobie pytanie: Dlaczego Pan Bóg jest tak niesprawiedliwy wobec nich i czy ich kalectwo lub niepełnosprawność nie jest jakąś niezasłużoną krzywdą, której ci ludzie muszą doświadczać przez całe życie? Tymczasem Pismo Święte zanotowało pewną wypowiedź samego Boga, który pewnego dnia powiedział do Mojżesza takie oto zdumiewające słowa: „Kto dał człowiekowi usta? Kto czyni go niemym lub głuchym, widzącym lub niewidomym? Czyż nie Ja, Pan?” (Księga Wyjścia 4,11).
Pan Bóg jako nasz Stwórca wyznaje szczerze, że stworzył również ludzi kalekich, niepełnosprawnych i nie traktuje ich jako „wadliwe egzemplarze”, lecz traktuje ich jako pełnoprawnych i godnych szacunku ludzi. Stworzył nas bowiem po to, abyśmy przynosili chwałę Bogu, a możemy to czynić wszyscy, czyli zarówno zdrowi, jak i niepełnosprawni.
Widziałem w swoim życiu ludzi kalekich, którzy mieli wielką wiarę w Boga, nie mieli do Niego żadnych pretensji, ale raczej wielką wdzięczność za dar życia i możliwość służenia Bogu mimo swoich fizycznych czy mentalnych ograniczeń. Byłem więc dzisiaj mocno poruszony modlitwą tej niewidomej kobiety, która razem z innymi przyjechała do Wisły, by razem z nami studiować Słowo Boże. Otóż siedząc w gronie ludzi mających zdrowe oczy dziękowała Bogu za swoje życie, za kochającego męża, dzieci i wnuczkę oraz wielu dobrych ludzi, którzy na co dzień okazują jej pomoc i wsparcie. Dziękowała więc Bogu za życzliwych sąsiadów, którzy szanują ją i pomagają w różnych sprawach. Czy my, zdrowi ludzie, potrafimy być tak samo wdzięczni za to co mamy jak ona?
Tacy ludzie jak ta kobieta – to dla mnie bohaterowie wiary! Tak samo jak rodzice niepełnosprawnych dzieci, które kochają miłością nadzwyczajną i zdolną do najwyższych poświęceń. A kiedy widzę, jak okazują tę miłość i z jaką czułością mówią o swoich kalekich dzieciach, jak o najdroższych brylantach, to wtedy zadaję sobie pytanie: To kto właściwie jest zdrowy i normalny: my czy oni? Chylę czoła przed takimi bohaterami i herosami wiary.
Jak niezwykle są słowa zapisane w Psalmie 139: „Utkałeś mnie w łonie mej matki i cudownie mnie stworzyłeś” (w. 13-14) – napisał Psalmista. Czy podzielamy jego opinię? Czy możemy powiedzieć o sobie tak samo? Cudownie mnie stworzyłeś, Boże! I w ten sposób wyrazić Mu wdzięczność za życie, które nam dał oraz za to kim jesteśmy i jak wyglądamy?
Czy zdarzyło się nam kiedyś narzekać na naszą urodę, na rzeczywiste lub urojone wady lub kompleksy, które odbierają nam radość życia? Może kłóciliśmy się z Bogiem, mieliśmy do Niego pretensje o krzywy nos lub szary kolor naszych oczu. Czy to nie była czasem nasza skrajna niewdzięczność, bo zamiast przynosić Bogu chwałę, koncentrowaliśmy się egoistycznie na sobie i swoim własnym ciele?
Popatrz czasem na ludzi kalekich i niepełnosprawnych i wtedy ze wstydem przyznaj się przed Bogiem do swojej małostkowości. Wyznaj, jak to uczynił ktoś powiadając: „Byłem nieszczęśliwy, bo nie miałem butów, aż zobaczyłem człowieka, który nie miał nóg”. Zrewiduj swoje egoistyczne myślenie i wyznaj szczerze oraz z pełnym przekonaniem: Panie Boże, zaiste cudownie mnie stworzyłeś i dziękuję Ci za radość i przywilej życia na tej ziemi. Cóż z tego, że nie wyglądam jak gwiazda filmowa? Wolę być bohaterem wiary jak ta niewidoma kobieta, którą spotkałem.
Andrzej Seweryn
Materiał został opublikowany dzięki uprzejmości autora, pastora Andrzeja Seweryna. Serdeczne podziękowania!
Andrzej Seweryn (ur. 3 lutego 1953 w Chełmie) – polski pastor baptystyczny, działacz kościelny i ekumeniczny, teolog, historyk Kościoła, publicysta. W latach 1999–2007 przewodniczący (zwierzchnik) Rady Kościoła Chrześcijan Baptystów w RP. Były rektor Wyższego Baptystycznego Seminarium Teologicznego w Warszawie.