Czy seksualność niepełnosprawnych to mit?

Rozmowa Ewy Domańskiej z Iloną Kraśnicką, Seksuologiem Klinicznym


Ewa Domańska: – Dlaczego sex to wciąż chwytliwy temat?
Ilona Kraśnicka: – Seks to jedna z największych potrzeb człowieka. Ma ona instynktowne podłoże. Człowiek wywodzi się z gatunku ssaków, więc jest istotą stadną. Podobnie jak inne gatunki ma potrzebę kopulacji. Problemy seksualne w naszej kulturze wciąż stanowią temat tabu. Od zawsze „Zakazany owoc najbardziej smakuje.”
E.D.: – Czy zaspokajanie fizycznych potrzeb na pewno jest priorytetem? Czy postawienie punktu ciężkości na aspekt cielesny nie zdegraduje miłości jako uczucia?
I.K.: – Miłość jest szerszym pojęciem. W jej skład wchodzi seks, szacunek, potrzeba bliskości, wszelkie relacje potrzeby czułości opiekuńczości itd. Seks jest tylko jednym z elementów miłości, Od nas zależy jak będziemy postrzegać miłość i czy nie będziemy jej utożsamiać z seksem.
E.D.: – W naszej kulturze religia w dużej mierze wyklucza seks, traktuje go wręcz jako coś nie etycznego?
I.k.: – Rzeczywiście religia wyklucza seks przed małżeński, poza małżeński. Dopuszcza jedynie seks małżeński w celach prokreacyjnych. Nie ma więc miejsca na żadną inność. Na auto erotykę,na piękno płynące z seksualności człowieka. Patrząc na seks jak na karę, kościół ogranicza nas.
E.D.: – Mówi Pani, że seks to piękny element człowieczeństwa. Co szlachetnego może nam dać skoro tak ładnie to nazywasz?
I.k.: – Zaspokojenie, przyjemność, poczucie, że jest się człowiekiem, poczucie bycia potrzebnym, bliskim, kochanym.
E.D.: – Dlaczego seks wciąż wzbudza sensacje w kontekście osób niepełnosprawnych?
I.K.: – Istnieje przekonanie, że osoby niepełnosprawne są aseksualne. Często rodzice dzieci niepełnosprawnych w trakcie wychowywania nie są świadomi potrzeb seksualnych dzieci, dlatego nie dają swoim pociechom pełnej możliwości doświadczania i odbierania różnych bodźców. Często jest to strach przed masturbacją, niewłaściwym rozładowaniem emocjonalno-hormonalnym a przede wszystkim ze wstydu edukowania seksualnego w domach. Dzieci niepełnosprawne i pełnosprawne rozwijają się tak samo. Może się zdarzyć, że chore dziecko na skutek sterydów szybciej osiągnie dojrzałość seksualną i co za tym idzie będzie miało instynktowne potrzeby popędu. Różnica po między dziećmi zdrowymi i niepełnosprawnymi polega na nieco innej socjalizacji. Potrzeby seksualne dziecka z jakąś dysfunkcją spychane są na margines. Zwykle przekłada się to na brak wsparcia dziecka w procesie jego rozwoju płciowego – zwłaszcza dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Nie podejmuje się tematów właściwej higieny, masturbacje traktuje się jako temat tabu, a na omawianie norm i zachowań nie ma czasu. Poza tym pokutuje pogląd, że osoba niepełnosprawna jest mniej wartościowa. To niezwykle istotna sprawa mająca wpływ zarówno na ukształtowanie psychiki osoby niepełnosprawnej, jak i jej potrzeb seksualnych. Jeśli osoba niepełnosprawna utwierdzana jest w przekonaniu, że na skutek swoich uszkodzeń jest gorsza, nie atrakcyjna, blokuje się jej potrzeby. W taki sposób dochodzi do zaburzeń. Trudny temat, więc niewygodny. Takie najlepiej pomijać.
E.d.: – Czy rozbudzanie sfery seksualnej na pewno należy do zadań rodziców?
I.k.: – Nie rozbudzanie, lecz nauczenie radzenia sobie z problemem. Gdzie wypada? Co wypada? Co jest naturalne na różnych etapach rozwoju.
E.d.: – Wiele ostatnio mówi się o rozwoju świadomości seksualnej już od najmłodszych lat. Pojawiają się pomysły żeby już w przedszkolach powstawały miejsca, w których mali chłopcy mogli by zaspokajać swoje potrzeby. Jak Pani się na to zapatruje?
I.k.: – Na etapie przedszkolnym raczej położyła bym nacisk na zagrożenia jakie czyhają na dziecko, które łatwo nawiązuje kontakt i wchodzi w relacje z nieznajomą osobą. Zaspokajanie potrzeb to nieporozumienie. Mali chłopcy nie potrzebują zaspakajać swoich potrzeb w taki sposób. Wiek przedszkolny charakteryzuje się tym, że jest duża ekspresja seksualności polegająca na zgłębianiu ciekawości na temat ciała. Dzieci wówczas lubią bawić się w lekarza, podglądać innych, pokazywać sobie siebie nawzajem. To swoisty podświadomy dziecięcy ekshibicjonizm wynikający z ciekawości a nie pobudek seksualnych. Dlatego edukacja ukierunkowana na rozwój jest potrzebna, natomiast zaspokajanie potrzeb, to niezrozumiały wymysł.
E.d.: – W Polsce edukacja seksualna ma jeszcze wiele do zrobienia. Jaki skutek przynosi propagowanie działań prewencyjnych w innych krajach?
I.k.: – W Europie zachodniej jest dużo większa świadomość seksualna, co sprawia, że nie jest to temat tabu. W Stanach Zjednoczonych na podstawie wielu badań dotyczących edukacji seksualnej wynika, że dzięki prawidłowej edukacji seksualnej z roku na rok spada liczba niechcianych ciąży gdyż wdrażana jest wiedza na temat właściwego stosowania antykoncepcji. Ponadto jest mniejszy procent chorób wenerycznych przenoszonych drogą płciową. Niewątpliwym atutem edukacji seksualnej w krajach skandynawskich czy USA jest traktowanie wiedzy nie jako środka do celu, tylko jako niezbędnego narzędzia. Przekazywanie wiedzy nie koniecznie musi łączyć się z potrzebami konsumpcyjnymi. Wiedza jest po to, by umieć z niej korzystać.
E.D.: – Seksualne potrzeby ludzie mają już od zarania dziejów. Dlaczego więc obecnie jest tak duże i nagłe zainteresowanie seksualnością?
I.k.: – Wiedza o naszej anatomii i fizjologii oczywiście jest potrzebna. Wynika to z przyspieszonego rozwoju hormonalnego spowodowanego chemią i tym co daje nam środowisko. Dotyczy to zwłaszcza dziewczynek. Potrafią one rozpocząć swój cykl menstruacyjny już w wieku 7-8 lat. Kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat temu miesiączki pojawiały się zdecydowanie później. Nie było bowiem potrzeby na przygotowywanie dzieci na umiejętność radzenia sobie z problemami menstruacyjnymi. Oczywiście wiedza ta potrzebna jest nie tylko dziewczynkom, dlatego Ważne jest by o tym mówić. Poza tym edukacja seksualna to nie tylko seks. Już jako noworodki wszyscy przychodzimy na świat jako istoty seksualne i nie ma to nic wspólnego z intymnym zbliżeniem dwóch płci. Świadczy o tym choćby potrzeba doświadczania różnych bodźców. Ciągle nie dociera do wielu z nas, że edukacja seksualna to nie tylko wiedza o zaspokajaniu potrzeb związanych ze zbliżeniem płciowym. To zdecydowanie szerszy temat, który zostaje spychany na plan boczny.