Jeśli nie skontrolujemy wzroku dziecka w odpowiednim czasie, ryzykujemy więcej niż to, że będzie gorzej widzieć. Żyjemy w świecie, który nie jest przyjazny dla oczu: ekrany, sztuczne oświetlenie, zanieczyszczenie powietrza. Krótkowzroczność u dzieci to już epidemia – alarmuje dr n. med. Anna Maria Ambroziak, dyrektor medyczna i naukowa Centrum Okulistycznego „Świat Oka”.
Jaką rolę odgrywa wzrok w rozwoju dziecka?
Jeżeli zmysł wzroku nie rozwija się prawidłowo to czytanie, ruch i wszystkie inne zmysły też nie rozwijają się w pełni, a przynajmniej nie w takim tempie jak powinny. Wiadomo na przykład, że 40-60 proc. dysleksji to nieskorygowane wady wzroku.
Każde zdrowe dziecko urodzone o czasie, nawet jeśli nic nie wzbudza naszego niepokoju, powinno być zbadane przez lekarza około 9 miesiąca życia. Jeśli jednak powyżej 6. miesiąca życia zauważamy, że dziecko zezuje, nie czekajmy i wybierzmy się do specjalisty, który oceni te najcenniejsze ze wszystkich oczu.
Czy proste wstępne badanie rodzic może wykonać sam, w warunkach domowych?
Jak najbardziej. Trzeba zasłonić najpierw jedno, a potem drugie oko, pokazać dziecku przedmiot i obserwować reakcje dziecka i ustawienie oczu. Jeśli cokolwiek budzi wątpliwości, najlepiej poradzić się pediatry. Od lat apeluję o to, aby powstały standardy postępowania pediatrycznego zgodnie z którymi dzieci będą badane przez okulistów i optometrystów systemowo – w krajach rozwiniętych dzieci nie pójdą do przedszkola bez ważnego badania okulistycznego, u nas wciąż nie ma ustalonych zasad postępowania.
Koniec przedszkola to jakaś graniczna data?
Zdecydowanie tak, to ostatni moment. Jeśli mózg dziecka nie nauczy się widzieć do 6 r. ż., będzie za późno na w pełni skuteczne działania. Dlatego o ile to pierwsze, wstępne badanie w wieku 2 lat powinien i może zrobić przeszkolony pediatra, to następne – do 4 r. ż. – powinien to zrobić optometrysta, który ocenia m.in. niemiarowości i ustawienia gałek ocznych. Konsultację powinien przeprowadzić także lekarz okulista. Te badania są bardzo ważne, bo ostry obraz na siatkówce i w mózgu jest warunkiem rozwoju innych zmysłów i ich dobrej koordynacji.
Dużo mówi się w ostatnim czasie o krótkowzroczności. Rzeczywiście jest tak źle?
Tak! Mamy wręcz epidemię krótkowzroczności a przed nami pandemia – z badań wynika, że krótkowzroczność dotyka już 50 proc. dzieci! W takich krajach jak Hongkong czy Singapur – ponad 90 proc. w grupie dzieci w wieku 14-16 lat . Niestety, edukacja równa się krótkowzroczność. Ten problem jest bagatelizowany, tymczasem mało kto zdaje sobie sprawę, że nieskorygowane wady wzroku skutkują kłopotami z koncentracją, słabą efektywnością i obniżonym samopoczuciem.
Z czego wynika taki wzrost zachorowań?
W około 40 proc. odpowiedzialne za to są geny, reszta, czyli co najmniej 60 proc. to czynniki środowiskowe: zamiast przebywać na zewnątrz, w naturalnym oświetleniu, my i nasze dzieci pracujemy przed monitorem komputera i smartfona, całymi dniami przy sztucznym oświetleniu, zbyt blisko monitora, narażeni na niebieskie światło. Rzadziej mrugamy. Nie robimy przerw w pracy, więc oczy nie odpoczywają. Dzieci coraz dłużej przebywają w szkole, mają lekcje na zmiany, a to oznacza naukę bez dostępu do światła dziennego – dla młodych oczu to szczególnie niezdrowe. Do tego sami narażamy dzieci wkładając im w ręce smartfon czy ipad, tymczasem do 2 r. ż. dzieci w ogóle nie powinny mieć z nimi do czynienia, a starsze jedynie najwyżej 20 min. dziennie.
Smaruj powieki na stoku
Krótkowzroczność to poniekąd próba przystosowywania się do dzisiejszych warunków cywilizacyjnych, za którymi ewolucyjnie narząd wzroku nie nadąża. Współczesny styl życia jest bardzo wymagający dla naszych oczu.
Czynników ryzyka jest wiele, ale chyba można coś z nimi zrobić?
Trzeba zadbać o higienę pracy – zachować optymalną odległość od ekranu (50-60 cm), ważne jest też jego odpowiednie nachylenie. Niezwykle ważne są przerwy w pracy wzrokowej, co 20 min, powinniśmy wszyscy niezależnie od wieku, ale szczególnie krótkowzroczne dzieci, popatrzeć w dal przez 20 sekund.
Konieczna jest edukacja – i nie chodzi o straszenie ślepotą, ale o rzetelną wiedzę. Jesteśmy w XXI wieku, mamy choroby cywilizacyjne – krótkowzroczność, zespół suchego oka, jaskrę, zaćmę, cukrzycę – trzeba się z tym pogodzić, zaakceptować i pamiętać o profilaktyce. Ale to nie znaczy, że trzeba żyć w strefie dyskomfortu, każdą z tych chorób można nowocześnie leczyć a wcześnie zdiagnozowane opóźnić, a nawet wręcz zapobiec.
Warto też wiedzieć, że zaburzenia powierzchni oka negatywnie wpływają na kondycję psychiczną, a nawet zaburzenia psychosomatyczne.
Dlaczego krótkowzroczność u dzieci jest taka groźna?
Jeżeli ta wada zacznie się rozwijać u kilkuletniego dziecka i nie zareagujemy w porę, to do 25. r. ż. (do tego czasu postępuje krótkowzroczność) może dojść nawet do minus 10-ciu dioptrii, a to już poważna choroba a nie tylko wada wzroku!
Ponadto musimy wiedzieć, że np. u osoby z wadą minus 6, w porównaniu z populacją ogólną, ryzyko jaskry jest ponad trzy razy wyższe, zaćmy – ponad sześć razy wyższe, odwarstwienia siatkówki ponad 20 razy wyższe, a ryzyko patologii plamki żółtej – ponad 40 razy wyższe. Także z tego powodu walczymy o każdy milimetr, o każdą dioptrię.
Jeśli nie zadbamy o to w porę, to potem możemy już tylko starać się leczyć powikłania, zamiast raz na rok wykonać bezbolesne badania profilaktyczne.
No dobrze, ale co robić, skoro już nawet w szkołach dzieci codziennie korzystają z komputerów?
Pamiętać o przerwach w pracy wzrokowej, pracować na jak największym ekranie monitora. Niezwykle ważne jest też naturalne oświetlenie, a więc przebywanie na świeżym powietrzu minimum dwie godziny dziennie. I to właściwie zalecenia dla nauczycieli, bo również oni powinni wprowadzać te zasady w życie.
Każdy zdrowy człowiek raz na rok powinien wybrać się do okulisty, tak jak chodzimy do stomatologa czy ginekologa. Wtedy jesteśmy w stanie odpowiednio wcześniej wyłapać, gdy zaczyna się dziać coś niepokojącego. To szczególnie ważne, gdy cierpimy na choroby ogólne , które mogą mieć wpływ na nasz wzrok. Takim schorzeniem jest np. cukrzyca, która pomimo nowoczesnej okulistyki jest nadal najczęstszą przyczyną ślepoty na świecie. Tymczasem aż 60 proc. nastolatków ma nadwagę i otyłość, które predysponują do tej choroby.
No dobrze, ale nawet jeśli dbamy o swoje oczy, przychodzi moment, kiedy i tak zaczynamy gorzej widzieć. Wiele osób uważa, że to naturalne i nie ma co z tym walczyć.
Tylko w części to prawda – od czterdziestki fizjologicznie potrzebujemy dodatku do bliży, to nie jest wada wzroku, lecz fizjologia. I nie ma co z tym walczyć, tego nie da się wyćwiczyć.
Zadbajmy jednak o swój komfort. Mitem jest przekonanie, że jak zacznie się nosić okulary, to wzrok się rozleniwi. To nieprawda, natomiast jeżeli nie skoryguje się wady od razu i w pełni, to potem trudniej jest przyjąć właściwą korekcję, pojawiają się różne dysfunkcje. W większości przypadków inteligentny mózg wyostrzy obraz i odczyta go. Ale zamiast dwóch godzin przyjemnego czytania książki po 20 minutach będziemy mieli dość – będziemy rozdrażnieni, zmęczeni, zacznie nas boleć głowa. Im dłużej się zwleka i nie koryguje prezbiopii (nieładna nazwa tego problemu to starczowzroczność – przyp. red), tym większe są objawy dyskomfortu wzrokowego.
Nie ma co liczyć na to, że uda się przeciągnąć ten moment?
Nie, chociaż można. Ale po co? To jest trudny czas, zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn, bo nagle zaczyna odzywać się wiele chorób ogólnych, psychika robi swoje i jeśli do tego dochodzi dyskomfort wzrokowy, to naprawdę nie trudno o obniżenie nastroju, a nawet depresję. Tymczasem stosunkowo łatwo można to korygować i leczyć – rozwiązań jest mnóstwo, tylko trzeba być tego świadomym.
O jaką świadomość chodzi?
Bardzo częstym tłumaczeniem jest: nie chodzę do okulisty, bo nic mnie nie boli. Ale większość chorób okulistycznych nie boli. Teraz wszyscy pracujemy przy monitorach komputerów, a to jeden z najczęstszych czynników środowiskowych zaburzeń powierzchni oka. Warto wiedzieć, że nowoczesna optometria i okulistyka pracuje nad optymalizacją wzrokowych warunków pracy, bada się ruchy gałek ocznych, ocenia najlepszą korekcję, nawilżenie, jasność, kontrast, tak by praca była jak najbardziej zoptymalizowana. Nie można jednak zaniedbywać podstawowych zasad ochrony wzroku.
Rozmawiała Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl